Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wyprodukowałeś za dużo? Zapłacisz!

Treść

Polscy rolnicy będą musieli zapłacić kary za przekroczenie przyznanej nam w traktacie akcesyjnym kwoty mlecznej. Przedstawiciele Komisji Europejskiej ds. Rolnictwa poinformowali, że nie mamy co liczyć na jej zwiększenie. Możemy jedynie dokonać przesunięć w ramach przyznanego limitu, aby ograniczyć płacone przez rolników kary za nadprodukcję. Nie najlepiej jest również jeśli chodzi o składanie wniosków o dopłaty bezpośrednie. 15 maja upływa unijny termin ich przyjmowania. Nie wiadomo, czy jest szansa na to, że Bruksela przedłuży ten termin. Do rolników wysłano 1 472 025 wniosków, a w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa złożono jedynie 362 889 wypełnionych.
Wicepremier i minister rolnictwa Andrzej Lepper zapewne nie tak wyobrażał sobie pierwsze dni w resorcie. Tuż po objęciu stanowiska musiał przekazać rolnikom złą informację. Polska będzie musiała zapłacić karę za przekroczenie kwoty mlecznej. - Kwota będzie na pewno przekroczona. Karę będziemy musieli zapłacić - powiedział wczoraj Lepper. Wicepremier nie przedstawił jednak szczegółowych danych na ten temat. Zadeklarował, że więcej informacji przekaże w przyszłym tygodniu, prezentując "raport otwarcia".
Jeśli chodzi o produkcję mleka, Polska otrzymała limit w wysokości 8 mln 642 tys. ton, a mleczarnie skupiły w roku kwotowym 2005/2006 około 8 mln 930 tys. Agencja Rynku Rolnego szacuje, że w tym roku Polska przekroczy limit produkcji mleka o blisko 300 tys. ton, a więc o 4 proc. Za mleko wyprodukowane ponad normę Polska będzie musiała zapłacić karę ok. 1,2 zł od kg mleka. Radosław Iwański, rzecznik Agencji Rynku Rolnego, zwrócił uwagę na wypowiedź rzecznika Komisji Europejskiej w sprawie wniosków składanych przez Polskę.

Co z nadwyżką?
- Zasygnalizowano, że będzie zgoda na zamianę kwoty bezpośredniej na hurtową, to pomniejszy przekroczenie w poprzednim roku kwotowym. Wówczas kara wyniosłaby 36 groszy za kilogram przekroczenia, a rolnicy, którzy przekroczyli, płacili zaliczki w wysokości 20 groszy. Musieliby dopłacić 16 groszy, a w obecnym roku kwotowym wejdzie rezerwa restrukturyzacyjna, co niewątpliwie złagodzi sytuację - poinformował Iwański.
Niewątpliwie nadwyżkę ograniczyć można do około 100 tys. ton, przesuwając nadwyżkę mleka z kwoty bezpośredniej do kwoty hurtowej. Komisja Europejska zgadza się na przesunięcie 142 tys. ton. Nieoficjalnie mówi się, że jest zgoda na przesunięcie kolejnych 100 tys. ton mleka. Poprzedni minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel złożył w grudniu ubiegłego roku do KE wniosek o zgodę na uruchomienie tzw. rezerwy restrukturyzacyjnej - kwoty zwiększającej limit produkcji mleka o 416 tys. ton. Jednak obowiązuje ona od nowego roku kwotowego i nie ma możliwości zaliczenia na jej poczet nadwyżek z minionego roku kwotowego.

Pomoc państwa wykluczona
Komisja wyklucza pomoc państwa w płaceniu kar za przekroczone limity, a więc obciążeni zostaną rolnicy. Zdaniem posła Wojciecha Mojzesowicza, przewodniczącego sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, przede wszystkim trzeba starać się, żeby kar nie płacić.
- Producenci mleka muszą wiedzieć, że obowiązkiem Sejmu, a przede wszystkim rządu jest walka o to, aby na rolników nie nakładać kar - deklaruje. Podkreślił, że musimy jednak producentów dyscyplinować, bo kwota jest ograniczona. - Gros rolników nie przekroczyło kwot i jak by się teraz czuli ci zdyscyplinowani, że za tych, którzy przekroczyli, płacimy. Rolnicy muszą sobie zdawać sprawę, że ta kwota jest ograniczona - mówi Mojzesowicz. Poseł stwierdził, że musimy występować - tak jak Włosi, którzy znacznie przekroczyli kwotę - o rozłożenie spłaty tej kary w czasie. Dodaje, że trzeba podjąć zabiegi o zmianę kwoty. - Mamy pewne argumenty, jak ilość mieszkańców i przydzielona kwota, która jest jedną z najniższych w Europie. Trzeba się o to starać, ale nie można mówić ludziom, że się o to postaramy i to zrobimy, bo znowu ludzie wejdą w pułapkę - przekonuje. Natomiast inny członek sejmowej komisji rolnictwa - Aleksander Grad, poseł PO, jest zdania, że błąd popełnił minister Jurgiel w grudniu tamtego roku, nie mówiąc otwarcie, że ta sprawa jest do końca marca nie do załatwienia jeśli chodzi o zwiększenie kwoty mlecznej. - Zwiększenie kwoty mlecznej jest nierealne, bo wymagana byłaby zgoda
25 państw, a trudno sobie wyobrazić, że wszystkie państwa na to by się zgodziły. Prawda jest taka, że kwotę mleczną można zwiększyć o rezerwę restrukturyzacyjną, o ponad 400 tys. ton, i przesunąć ze sprzedaży bezpośredniej na sprzedaż hurtową - zauważa Grad. Według niego, deklaracje ministra Jurgiela, jak i deklaracje wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera, że to załatwią, są niczym innym jak nieodpowiedzialnym obiecywaniem rzeczy, które są mało realne, a wręcz niemożliwe.

Powrót do negocjacji
Opinii Mojzesowicza nie podziela Bogdan Pęk, poseł do Parlamentu Europejskiego, który zauważył, że były przypadki zwiększania kwoty mlecznej, np. dla Danii i Irlandii.
- Kwota mleczna jest jednym z najbardziej skandalicznych przykładów walki o polskie interesy w okresie przedakcesyjnym. Kwota przyznana nie pokrywa zapotrzebowania Polaków na produkty mleczne, a nie mówiąc już o możliwości eksportu - stwierdził Pęk.
Eurodeputowany skrytykował również opinie opozycji, że za zaistniałą sytuację odpowiada ostatnie kierownictwo resortu, i przypomniał, że za taką, a nie inną kwotę mleczną odpowiada SLD i PSL. - Zwalanie winy na Jurgiela to typowa dla kryptolewicy bezczelność. Jurgiel nie miał najmniejszego wpływu na ustalenie kwoty. W tym przypadku nie wystarczy działanie samego ministra, a tym zająć się musi rząd z premierem na czele, musi to poprzeć prezydent i parlament - podkreślił. Zauważył, że potrzebne jest przeprowadzenie skutecznej kampanii informacyjnej, aby nie było tak, że Polska "czegoś tam żąda", a pokazać, iż Polska została mocno skrzywdzona i w związku z tym jest rzeczą normalną i sprawiedliwą, że się domaga zwiększenia tej kwoty
- przekonuje Bogdan Pęk. Przyznał, że będzie to niesłychanie trudne do załatwienia, bo najsilniejsze państwa zabezpieczyły swoje interesy bardzo wysokimi kwotami. - Bardzo wysokie kwoty mają Holendrzy, porównywalne do kwoty polskiej, ale przecież to państwo jest o znacznie mniejszym areale. Trudno sobie wyobrazić, żeby Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy dobrowolnie zgodzili się na zmniejszenie tej kwoty - mówił.
Małgorzata Książyk, dyrektor biura prasowego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, poinformowała, że wysokość kary poznamy najwcześniej w czerwcu.
Do 15 maja br. bezpośredni producenci mleka powinni złożyć do oddziałów terenowych Agencji Rynku Rolnego informację o wykorzystaniu limitu produkcji mleka - tzw. indywidualnej ilości referencyjnej, czyli ilości mleka, którą producent może wprowadzić do obrotu. Rolnik powinien prowadzić rejestr, który musi zawierać informacje dotyczące ilości mleka wyprodukowanego w gospodarstwie, zużytego w gospodarstwie na własne potrzeby oraz wykorzystanego do produkcji przetworów przeznaczonych do bezpośredniego spożycia. W rejestrze tym powinna się znaleźć informacja o stopniu wykorzystania kwoty mlecznej. Takiego obowiązku nie mają producenci, którzy sprzedają mleko do mleczarni. Rejestr dostaw mleka w ich imieniu prowadzi punkt skupu. W drugim roku kwotowym (od 1 kwietnia 2005 r. do 31 marca 2006 r.) indywidualną ilość referencyjną dla dostawców bezpośrednich posiadało blisko 50 tys. producentów mleka. Po złożeniu informacji przez producentów ARR dokona bilansu drugiego roku kwotowego.

Apel wicepremiera
Równie źle jak kwestia kwot mlecznych wygląda tempo składania wniosków o dopłaty bezpośrednie. Wicepremier Lepper jest zdania, że rolnicy są w stanie złożyć do 15 maja br. wnioski i zaapelował do nich, by nie czekali na decyzję KE w sprawie wydłużenia terminu. Według danych resortu rolnictwa, do 5 maja wnioski wraz z załącznikami graficznymi zostały wysłane do ponad 1 mln 470 tys. rolników, natomiast rolnicy do 8 maja złożyli do oddziałów Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa tylko 362 tys. wypełnionych wniosków. Wydaje się mało prawdopodobne, by Agencja mogła przyjąć w tak krótkim czasie ponad 1 mln wniosków. Wicepremier przypomniał rolnikom, że nie muszą osobiście składać wniosku, mogą wysłać go listem, wówczas termin zostanie dotrzymany, gdyż liczy się data stempla pocztowego, natomiast wnioski będzie można uzupełnić.
Robert Popielewicz

"Nasz Dziennik" 2006-05-10

Autor: ab