Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wyprawka dla Wulffa

Treść

199 tys. euro rocznie, służbowy samochód, asystent i ochroniarze. Niemcy - chcąc nie chcąc - hojnie żegnają prezydenta Christiana Wulffa.

Pomimo wielu apeli były już prezydent Wulff, który zmuszony był ustąpić z urzędu w cieniu afery korupcyjnej i podejrzeń o czerpanie korzyści ze stanowiska, postanowił zachować sowitą dożywotnią emeryturę. Przysługują mu też na czas nieokreślony: służbowy samochód z kierowcą, asystent, biuro z wyposażeniem, sekretarka oraz dwóch ochroniarzy. Ponad 85 proc. obywateli opowiedziało się za tym, aby zrzekł się tych - jak podnosili - niezasłużonych przywilejów.
Na Christianie Wulffie podobne apele nie zrobiły najmniejszego wrażenia i na odchodnym zabezpieczył sobie znakomitą wyprawkę. Mimo że był prezydentem tylko niecałe 600 dni, do końca życia będzie otrzymywał z kasy państwowej 199 tys. euro rocznie, czyli 545 euro dziennie. Nie zamierza też rezygnować z innych przywilejów, które - jak obliczył hamburski "Bild Zeitung" - będą kosztować podatnika następne 200 tys. euro rocznie. Opinia publiczna widzi w tym przejaw wyjątkowej chciwości.
Trzy tygodnie po rezygnacji prezydenta w atmosferze skandalu nastąpiło jego oficjalne pożegnanie w pałacu Bellevue, które samo w sobie było dodatkowym powodem do wstydu. Podczas gdy wojskowa orkiestra dęta odgrywała Wulffowi utwory na do widzenia, za ogrodzeniem kilkaset osób, trąbiąc i krzycząc, protestowało przeciwko urządzeniu mu takiego capstrzyku. - Takiemu skandaliście nie należą się żadne honory! - wołali uczestnicy pikiety, którym koledzy akompaniowali na trąbkach. Spośród 370 gości zaproszonych na tę uroczystość stawiło się jedynie 200. Co prawda przybyła kanclerz Angela Merkel, jednak zabrakło wielu ministrów, generałów i gości zagranicznych. Ostatnie sondaże wskazywały, że jeszcze 15 proc. Niemców wierzy w powrót Christiana Wulffa do polityki.

Waldemar Maszewski, Hamburg

Nasz Dziennik Piątek, 9 marca 2012, Nr 58 (4293)

Autor: au