Wypoczynek
Treść
Czy jesteś w domu, czy w szpitalu, leżysz czy chodzisz, boli cię bardziej czy mniej, zawsze możesz spocząć – odpocząć w Bogu. Dla niewierzącego wydaje się to bajką o żelaznym wilku. Wierzący jednak doskonale wie, co to znaczy „odpocząć w zranionym sercu Jezusa”…
Wakacje kojarzą się zwykle z wypoczynkiem, ale tak naprawdę, to podczas wakacji wypoczynek mają tylko: od nauki – dzieci i młodzież oraz studenci, a od nauczania – grono pedagogiczne wszelkich stopni. Ale i dla nich podczas wakacji zdarzają się różne zajęcia nie mniej męczące niż podczas normalnej pracy. Dla wielu ludzi wakacje są tylko „płodozmianem”: jedną pracę zastępuje się inną, choćby pracę umysłową pracą na roli. To zresztą też ma swój głęboki sens: część człowieczego JA „leżąca odłogiem” nabiera sił na przyszłość, a inna część sprawdza możliwości swoich rezerw, jak rezerwista powołany na ćwiczenia wojskowe. Tak naprawdę, to prawdziwym wypoczynkiem powinien być urlop. Oderwanie się od swego środowiska i wejście w zupełnie inne warunki.
Opowiadają, że jakiś pensjonariusz przybył do domu wypoczynkowego. Wita go kierownik i mówi: – Zapewniam pana, że u nas będzie pan się czuł, jak u siebie w domu. – To ja wyjeżdżam. Domu mam dosyć przez cały rok!
Służbie Zdrowia wszystkich szczebli wypoczynek także jest bardzo potrzebny. Czekają na wymarzony urlop ci, którzy służą, bo muszą – wreszcie odsapną od tego, co nie jest ich szczególnym zamiłowaniem. Czekają i Ci, którzy służą całym sercem – bo łuk nie może być wciąż napięty. Trzeba odpocząć, jak przypominał Jan Paweł II jeszcze w Nowym Targu w 1979. A więc móc „począć na nowo”. Z energią zabrać się do pracy, gdy siły się po urlopie zregenerują.
Piękne to wszystko. A chorzy? Ci, którzy cierpią na niezbyt wielkie dolegliwości, wchodzą w ten zwykły nurt ludzkiej pracy i wypoczynku, chociaż w trochę innych proporcjach. Natomiast ci, którzy obciążeni są poważniejszym cierpieniem, patrzą na świat inaczej. Bo to ani praca, ani wypoczynek. Rytm życia wyznaczają nie wakacje, ale większe lub mniejsze cierpienie, dzień i noc, nieraz bezsenna. Jest samotność i są ludzie. Czasem ci „z urzędu”, czasem ci z przekonania i szczerej miłości, najczęściej bezradni, zwłaszcza gdy więzy człowieczego JA słabną nieodwracalnie.
Zastanawiając się nad dramatem choroby i nad jej wielkością, nie mogę nie odnieść się do życia zakonnego. My też mamy czas wypoczynku – koniecznego, gdy zbytnio wyczerpują nas zadania, których wymaga od nas posłuszeństwo Kościołowi. Każdego dnia mamy czas na rozmyślanie o sprawach Bożych i na odprężające spotkanie w gronie współbraci, zwane rekreacją. Ale gdy czyta się Regułę św. Benedykta, nie znajdzie się w niej czasu przeznaczonego na rozmyślanie, na rekreację ani na urlop wypoczynkowy. Mnich wieku szóstego miał tak żyć w klasztornym zaciszu, by pracując bardzo intensywnie, nie być przeciążony, a oddając się w określonych porach modlitwie, czytaniu i pracy ręcznej pod czujnym okiem opata, który dbał o należyte proporcje tych zajęć, wypoczywał w Bogu dzięki temu właśnie, mądremu „płodozmianowi”!
I proszę! Wczesnośredniowieczna reguła zakonna może być drogowskazem dla współczesnego chorego człowieka, który znajduje się w sytuacji na pozór tak różnej, a przecież mającej coś wspólnego z dawnymi mnichami. Czy jesteś w domu, czy w szpitalu, leżysz czy chodzisz, boli cię bardziej czy mniej, zawsze możesz spocząć – odpocząć w Bogu. Dla niewierzącego wydaje się to bajką o żelaznym wilku. Wierzący jednak doskonale wie, co to znaczy „odpocząć w zranionym sercu Jezusa”, choć brzmi to straszliwie dewocyjnie. Wie, jaką wartość ma wpatrywanie się w Krzyż na ścianie, kiedy wszystko wydaje się tracić swój sens. Wie, jakim odpoczynkiem jest zrzucenie z siebie ciężaru grzechów – nie tylko ze strachu przed zbliżającą się śmiercią, ale dlatego, że zmęczenie grzechem w końcu stało się dla niego cięższe niż zmęczenie pracą czy chorobą.
Jubileusz w Starym Testamencie, to było wytchnienie, możliwość stanięcia na nogi, gdy odzyskiwało się dom, ziemię czy wolność osobistą. W Nowym Testamencie Chrystus jest nieustającym Jubileuszem, dzięki któremu w każdej chwili, w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji możemy odzyskać równowagę ducha i odpoczynek w cierpieniu. W Nim pokładamy nadzieję. Przekraczamy próg nadziei. A wtedy „wieczny odpoczynek” nie będzie tylko żałobnym zawodzeniem, ale radosnym niekończącym się ALLELUJA!
Fragment książki Być Ludźmi
Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj