Wykorzystanie próbek ściśle tajne
Treść
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadząca postępowanie w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy Służby Wywiadu Wojskowego korzystała z wyników badań genetycznych gen. Franciszka Gągora i ministra Aleksandra Szczygły, wykonanych już po katastrofie samolotu Tu-154M. Postępowanie umorzono. Śledczy nie ujawniają, do czego posłużyły im wyniki badań DNA.
Jak ustalił "Nasz Dziennik", pod koniec sierpnia 2010 roku płk prok. Ireneusz Szeląg, wojskowy prokurator okręgowy, otrzymał od swojego zastępcy płk. prok. Dariusza Knapczyńskiego prośbę o wyłączenie z akt tzw. śledztwa smoleńskiego kopii dokumentów dotyczących badań genetycznych gen. broni Franciszka Gągora, szefa Sztabu Generalnego WP, oraz ministra Aleksandra Szczygły, które zostały wykonane po katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku. Chodziło o ekspertyzę sądowo-medyczną oraz wyniki z przeprowadzonych badań identyfikacyjnych obu mężczyzn. Dokumentacja ta miała posłużyć w innej sprawie prowadzonej przez WPO w Warszawie, dotyczącej niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy Służby Wywiadu Wojskowego. Prokuratura badała, czy podczas prowadzenia badań statutowych SWW doszło do ujawnienia informacji stanowiących tajemnicę państwową, a tym samym czy doszło do działania funkcjonariuszy na szkodę interesu publicznego. Jak ustaliliśmy, dokumentacja dotycząca gen. Gągora i ministra Szczygły miała zostać wykorzystana do przeprowadzenia genetycznych badań eliminacyjnych. Postępowanie dotyczyło działań SWW od połowy 2008 roku do końca marca 2010 roku. W tym okresie Aleksander Szczygło był posłem, a 15 stycznia 2009 r. został powołany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego na stanowisko szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Generał Franciszek Gągor od 27 lutego 2006 r. był szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Pytany o szczegóły sprawy prok. Szeląg zaznaczył, że postępowanie zakończyło się umorzeniem, ale dokumentacja objęta jest klauzulą tajności. Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej zapewnił nas również, że sprawa nie miała związku z katastrofą samolotu Tu-154M, oraz wskazał swego zastępcę jako osobę kompetentną do udzielenia informacji w tym zakresie. Jednak w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prok. Knapczyński potwierdził tylko fakt umorzenia postępowania oraz to, że akta sprawy spoczywają w kancelarii tajnej i - powołując się na obowiązującą go tajemnicę - odmówił podania kontekstu postępowania.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2011-05-11
Autor: jc