Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wykluczające się pomysły

Treść

Niemcy wykluczyły swój udział we wspólnym polsko-niemiecko-duńskim korpusie w ramach tzw. międzynarodowych sił stabilizacyjnych w Iraku. Rzecznik rządu federalnego Bela Anda poinformował wczoraj, że minister obrony Peter Struck oświadczył na forum rządu, że nie istnieją warunki dla wysłania korpusu do Iraku.
We wtorek minister spraw zagranicznych Jerzy Szmajdziński zaproponował wysłanie do Iraku polsko-niemiecko-duńskiego korpusu, który działałby na terenie polskiej strefy okupacyjnej. Wprawdzie rzecznik niemieckiego rządu podkreślił, że iracka inicjatywa Polski nie zakłóci w żaden sposób stosunków Berlina z Warszawą, jednak generalnie pomysł wejścia niemieckich oddziałów do dowodzonego przez Polaków korpusu wywołał w Niemczech odrazę.
Podczas swojej wizyty w USA minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz zaproponował, aby wysłanie sił stabilizacyjnych do Iraku było oparte na rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zdaniem brytyjskiego dziennika "The Guardian", stanowisko Polski stawia pod znakiem zapytania plany podziału Iraku na 3-4 strefy bezpieczeństwa. "Realizacja planów rozmieszczenia międzynarodowych sił stabilizacyjnych w Iraku jest wątpliwa w związku z tym, że Polska, która miała wnieść jeden z największych wkładów w ich utworzenie, uznała, że wysłanie sił wymaga mandatu ONZ" - wskazał brytyjski dziennik.
"The Guardian" sądzi, że Amerykanom będzie trudno skompletować międzynarodowe siły stabilizacyjne. Zwraca uwagę, że zainteresowania nie wyraziło jak dotąd żadne państwo arabskie, a z muzułmańskich wchodzi w grę tylko Albania. "Większość krajów zainteresowanych wysłaniem żołnierzy do Iraku to kraje stosunkowo biedne, chętne, by podbudować swoje polityczne notowania w Waszyngtonie, ale niezdolne do ponoszenia kosztów stacjonowania własnych wojsk w Iraku" - napisał londyński dziennik. Jeszcze inną trudnością jest to, że nawet kraje deklarujące gotowość wysłania wojsk do Iraku nie chcą się angażować w wewnętrzne konflikty w Iraku.
KWM, PAP
Nasz Dziennik 8-05-2003

Autor: DW