Wyjście akcjonariusza sfinansuje PZU
Treść
Resort skarbu sonduje, jak opinia publiczna zareaguje na wypłatę miliardów  holenderskiej spółce Eureko w zamian za jej wycofanie z PZU i rezygnację z  roszczeń zgłaszanych wobec Polski przed arbitrażem. Sprzedaż 33 proc. akcji PZU  należących do Eureko może być dokonana przez giełdę lub w formie wykupu akcji  własnych przez samą spółkę. W pierwszym wypadku Eureko, oprócz kwoty, na jaką  rynek wyceni pakiet akcji, otrzyma 4-5 mld zł dywidendy. W drugim - odsprzeda  akcje po cenie umownej, wyższej niż rynkowa. W obu wypadkach aktywa PZU  stopnieją i zwiększy się stopień zlewarowania spółki, czyli pogorszeniu ulegnie  relacja jej aktywów do zobowiązań, które pozostaną niezmienione.
-  Resort skarbu dopracował już szczegóły ugody z Eureko w sprawie PZU. Wszystko  jest ustalone. Teraz sonduje reakcję opinii publicznej - twierdzi osoba zbliżona  do negocjatorów.
Jeszcze w piątek walne zgromadzenie PZU wprowadziło zmiany w  statucie spółki, które otwierają drogę do wypłaty akcjonariuszom dywidendy  zaliczkowej oraz wykupu przez spółkę akcji własnych. Decyzja walnego, do której  podjęcia konieczne było co najmniej 75 proc. głosów, świadczy o porozumieniu  głównych akcjonariuszy - Skarbu Państwa (55 proc. akcji) i Eureko (33 proc.), w  sprawie ugody. Koniec września to ostateczny termin zakończenia rozmów ugodowych  pomiędzy skonfliktowanymi akcjonariuszami. Zmiany w statucie muszą zostać  zatwierdzone przez Komisję Nadzoru Finansowego, co potrwa około  miesiąca.
"Gazeta Prawna" cytuje prezesa PZU Andrzeja Klesyka, który  twierdzi, iż "PZU może wypłacić 12-15 mld zł bez szkody dla oceny ratingowej i  obniżenia wskaźników wypłacalności wymaganych przez nadzór".
PZU, który nie  wypłacał dywidendy przez ostatnie 3 lata, zgromadził w kapitałach zapasowych  11,8 mld złotych. Obecnie resort skarbu sonduje, jak opinia publiczna zareaguje  na zapłatę Eureko kilku, kilkunastu miliardów złotych (w zależności od wybranego  scenariusza) w zamian za wycofanie się z inwestycji w PZU. 
Pierwszy  scenariusz zakłada wypłatę akcjonariuszom dywidendy zaliczkowej w kwocie 12-15  mld zł w zamian za zobowiązanie Eureko do sprzedaży akcji PZU poprzez giełdę, po  czym - wprowadzenie PZU na parkiet i sfinalizowanie transakcji. Do holenderskiej  spółki trafiłoby w tym wypadku 4-5 mld zł tytułem dywidendy oraz kwota uzyskana  ze sprzedaży walorów na giełdzie (po cenie ustalonej przez rynek). Łącznie zysk  Eureko z operacji może sięgnąć kilkunastu miliardów złotych, ale istnieje też  duże ryzyko, iż po wyprowadzeniu ze spółki wielomiliardowej dywidendy rynek  zweryfikuje cenę akcji w dół. Inna rozważana propozycja przewiduje zaniechanie  wypłaty dywidendy i wykup przez PZU akcji własnych od mniejszościowego  akcjonariusza. W tym wypadku kluczowa byłaby cena oferowana przez PZU za akcje  własne. Resort skarbu dysponuje wyceną opracowaną przez banki inwestycyjne, ale  jest ona objęta tajemnicą. 
- W obu wypadkach Skarb Państwa zachowałby  kontrolę nad PZU, pozostając właścicielem ponad 50 proc. akcji, tak jak  przewiduje uchwała Rady Ministrów z 2 kwietnia 2002 r. - twierdzi osoba związana  z resortem skarbu.
- Dla Eureko pozyskanie żywej gotówki w momencie kryzysu  jest kuszącą propozycją, zważywszy na straty poniesione na holenderskim rynku. Z  ekonomicznego punktu widzenia lepiej mieć pewne pieniądze dzisiaj niż niepewne w  odległej przyszłości - komentuje propozycję bankowiec z dużej instytucji  finansowej, zastrzegając, że w wypadku głównego akcjonariusza Eureko, Achmei -  będącej formą spółdzielni o niejasnej strukturze własnościowej - przy  podejmowaniu decyzji mogą wchodzić w grę także względy pozaekonomiczne, np.  polityczne. Zawarcie ugody byłoby równoznaczne z rezygnacją Eureko z dochodzenia  przed międzynarodowym trybunałem arbitrażowym odszkodowania od Polski na  podstawie polsko-holenderskiej konwencji o wzajemnym wspieraniu i ochronie  inwestycji. Wysokość szkody związanej z odmową sprzedaży przez Skarb Państwa  dalszych 21 proc. akcji PZU i zaniechaniem wprowadzenia PZU na giełdę Eureko  oceniło na 36,5 mld złotych. Skarb Państwa deklaruje natomiast gotowość do  zwrotu realnie poniesionych przez Eureko nakładów wraz z odsetkami. W 1999 r.  konsorcjum Eureko - BIG Bank Gdański zapłaciło za 30 proc. akcji PZU 3 mld  złotych. Na czas rozmów ugodowych postępowanie przed arbitrażem zostało  zawieszone. 
Spółka mocniej zlewarowana
Propozycja ugodowa  sprowadza się w istocie do wycofania Eureko z PZU w zamian za zgodę Skarbu  Państwa na wytransferowanie części kapitału z tej spółki w formie wypłaty  dywidendy lub wykupu przez spółkę akcji własnych i odpowiedniego obniżenia  kapitału. Jak ugoda odbije się na kondycji PZU, zależy od tego, ile środków  wypłynie. Jeśli Skarb Państwa, zawierając ugodę, "przepłaci", PZU popadnie w  poważne tarapaty.
- Żeby przeprowadzić którąkolwiek z tych operacji, PZU musi  wydać gotówkę, a więc wziąć na ten cel kredyt w banku lub spieniężyć część  aktywów, bo przecież nie trzyma złotówek w skarbonce. Doprowadzi to oczywiście  do silniejszego zlewarowania spółki, tzn. pogorszy relację jej aktywów do  zobowiązań, które pozostaną przecież niezmienione - tłumaczy  finansista.
Nadmierne zlewarowanie grozi w przyszłości kłopotami. Gdy aktywa  są zbyt małe w stosunku do zobowiązań, brakującą kwotę musi dopłacić właściciel,  czyli w tym wypadku Skarb Państwa. Oczywiście w kryzysie nie będzie miał na to  pieniędzy, więc np. zaoferuje PZU akcje PKO BP nowej emisji, tracąc prawo do  dywidendy i bezpośrednią kontrolę nad potentatem na rynku bankowym. Innym  możliwym sposobem zasilenia nadmiernie zlewarowanej instytucji jest  przeprowadzenie nowej emisji akcji, aby pozyskać środki na rynku. Jest to jednak  ryzykowne, bo nie dość że z takiej emisji można pozyskać mniej środków niż to,  co się wcześniej wytransferowało ze spółki, to na dodatek można utracić nad nią  kontrolę.
- Nie ma niebezpieczeństwa zbyt dużego zlewarowania PZU, spółka ma  nadpłynność - zapewnia osoba związana z resortem skarbu. 
Wielu finansistów  jest jednak zdania, że zmniejszenie aktywów spowoduje, iż PZU nie będzie mógł  myśleć o akwizycji i ekspansji w Polsce i poza granicami, a jego kłopotliwe  inwestycje na Litwie i Ukrainie, o których tak głośno było przed dwoma laty, w  ogóle staną pod znakiem zapytania. To oczywiście pociągnęłoby za sobą  konieczność restrukturyzacji zatrudnienia, a być może również reakcję związków  zawodowych. Według naszych rozmówców, korzystnym skutkiem ugody byłoby natomiast  zakończenie długoletniego konfliktu pomiędzy akcjonariuszami. 
Zły  moment na debiut
Pierwszy scenariusz polegający na wypłacie dywidendy i  odsprzedaży akcji PZU przez Eureko po ich upublicznieniu ma zarówno zalety, jak  i wady. 
- Spółki giełdowe są bardziej transparentne. Ciąży na nich obowiązek  publikowania danych i są mniej uzależnione od polityków - przekonuje bankowiec.  
- Upublicznienie akcji PZU w kryzysie, zwłaszcza po wypłacie dużej  dywidendy, to zły pomysł. Może dojść do znacznej przeceny aktywów. Ponadto  ryzykowne jest oferowanie naraz dużej puli 33 proc. akcji PZU - uważa z kolei  Jerzy Bielewicz, szef stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek". 
Jego zdaniem, rząd  i Eureko mogą mimo zastrzeżeń wybrać ten scenariusz, bo łączy je wspólny cel,  jakim jest pozyskanie za wszelką cenę pieniędzy, bez względu na interesy spółki.  Bielewicz zwraca też uwagę, że akcje Eureko przeznaczone do sprzedaży powinny  być "zaparkowane" w jakiejś instytucji rozjemczej, aby firma po otrzymaniu  dywidendy nie zachowała się jak "katarski inwestor".
Ocena drugiego  scenariusza ugody - wykupu akcji własnych przez PZU - zależy od ceny akcji. W  1999 roku konsorcjum Eureko - BIG BG zapłaciło Skarbowi Państwa 3 mld zł za 30  proc. akcji PZU. 
- Jeśli po dziesięciu latach Eureko odsprzeda te akcje PZU  za 6 mld zł, to można przyjąć w przybliżeniu, że rentowność tej inwestycji  wyniosła 6 proc., tj. tyle, ile lokata w banku (procent składany). A zatem 6 mld  zł za odkupienie akcji od Eureko to kwota graniczna. Jeśli na podstawie ugody  Eureko dostanie więcej za wycofanie, to znaczy, że Skarb Państwa zrobił fatalny  interes na prywatyzacji PZU. Zamiast sprzedawać inwestorowi akcje spółki, mógł  pożyczyć 3 mld zł na rynku i lepiej by na tym wyszedł - oblicza  ekspert.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-09-03
Autor: wa
 
                    