Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wyjdź z ciemności, Barabaszu...

Treść

Kim był biblijny Barabasz? Zamknięty w więzieniu za udział w rozruchach i zabójstwo miał być ukrzyżowany. Kiedy Piłat zgodnie z obyczajem żydowskim mówiącym o uwolnieniu na Święto Paschy jednego więźnia wskazanego przez tłum zadał pytanie: "Którego chcecie, żebym wam uwolnił, Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?" - podburzony przez arcykapłanów i starszyznę tłum zawołał: "Barabasza!". Gdy zapytał, co ma zrobić z Jezusem, usłyszał: "Na krzyż z Nim!". To ten sam tłum, który wcześniej witał wjeżdżającego do Jerozolimy Jezusa, wołając: "Hosanna!". Między "Hosanna!" a "Ukrzyżuj!" upłynęło zaledwie parę dni.

Czy Barabasz był świadkiem tych wszystkich zdarzeń? Czy wiedział, kim był Jezus? Wszystkie cztery Ewangelie krótko o nim wspominają. Tyle tylko, że został uwolniony. Na tym kończy się informacja. Wiadomo jednak, że każda z postaci występujących w Ewangeliach nie znalazła się tu przypadkiem. I nawet kiedy pojawia się tylko w epizodzie, też ma to swoje konkretne znaczenie. Może nie zawsze zrozumiane i zinterpretowane na sposób czysto ludzki. Szwedzki pisarz Pär Lagerkvist dopisał biografię Barabaszowi w swojej głośnej powieści "Barabasz", za którą otrzymał Nobla w 1951 r., a dwa lata później przerobił powieść na sztukę teatralną. Inscenizacja Andrzeja Dziuka w Teatrze Witkacego w Zakopanem jest polską prapremierą tego utworu.
Zarówno sztuka, jak i jej teatralna interpretacja dotykają bardzo ważnego problemu: poszukiwania wiary. Barabasz (Krzysztof Najbor), przestępca, łotr mający na sumieniu niemało przekrętów, nagle doświadcza cudu ocalenia. Zamiast niego na krzyżu umiera niewinny człowiek. Barabasz początkowo nie chce o nim wiedzieć zbyt dużo, broni się przed informacjami, jakby chciał powiedzieć: niczego nikomu nie muszę zawdzięczać. Pycha czy wygodnictwo i ucieczka od jakichkolwiek zobowiązań, długów wdzięczności itp.? A może po prostu lęk przed nieznanym.
Po uwolnieniu wraca do swojego środowiska, w pewnym sensie społecznego marginesu, drobnych złodziejaszków, prostytutek itp. Urodził się w takim domu jako syn prostytutki. Nie jest przecież żadnym bohaterem narodowym, autorytetem politycznym czy moralnym. Jezus, miłość do bliźniego, chrześcijanie - to dlań zupełnie obcy świat. Dotąd go to zupełnie nie interesowało. Powoli jednak zaczyna docierać do jego świadomości, iż Ten tam na Golgocie za niego oddał życie. Kim jest ten On? Mówią, że był Synem Bożym. Jak to Synem Bożym? Tok myślenia Barabasza jest zgodny z prawidłami logiki: gdyby Jezus był Bogiem, to przecież nie umarłby na krzyżu. Jednak coraz silniej daje o sobie znać dziwne, nieznane mu dotąd uczucie: jakiś niepokój, tęsknota duszy, potrzeba przybliżenia się do chrześcijan. Wśród swoich dotychczasowych kompanów zaczyna czuć się obco. Czuje się zagubiony. Sam już nie wie, jaka jest jego tożsamość, na czym ma ją budować. Na wierze w Chrystusa? Tak jak ci wszyscy chrześcijanie świadczący o Chrystusie i gotowi oddać za Niego życie?
Szuka swojego duchowego miejsca. Chwilami zdawałoby się, że jest już blisko, tuż-tuż, zwłaszcza kiedy wyświadcza dobro innym, kiedy broni przed poniżaniem i wyśmiewaniem przez otoczenie biednej kobiety, niedawno nawróconej chrześcijanki zwanej Zajęczą Wargą (Dorota Ficoń). Wprawdzie nie obroni jej przed śmiercią, bo kobieta zostanie ukamienowana przez tłum właśnie za świadczenie o Chrystusie, ale zorganizuje jej pogrzeb w miarę swoich możliwości. No i będzie się zastanawiał, jak to możliwe, że ta ułomna, o zniekształconej twarzy kobieta poczuła się szczęśliwa tylko dlatego, iż Jezus ją dotknął i powierzył jej zadanie: "Będziesz świadczyć o mnie". Nawet nie poprosiła Go o uzdrowienie, bo nie potrzebowała już tego. Barabasz stara się to wszystko zrozumieć. Słyszy o cudach wskrzeszenia, udaje się do domu Łazarza, chce wszystko wiedzieć, słucha, o czym mówią chrześcijanie, spotyka Apostoła (Andrzej Bienias), to ważne doświadczenie. Tylko dlaczego będąc tak blisko uwierzenia i zawierzenia, jest jednocześnie sceptyczny i oddalony. Odczuwa samotność, nie potrafi się wydobyć z ciemności, która go uwiera i boli. To jest ten ból duszy, to cierpienie, które przeżywa Barabasz.
Wędrówka Barabasza to pełna tęsknoty, metaforyczna droga w poszukiwaniu wiary i jej konsekwencji nadających sens życiu, i wyjście z ciemności. Krzysztof Najbor znakomicie prowadzi rolę. Oddaje wszystkie niepokoje, lęki, tęsknoty, sekundy radości i ból wynikający z pustki wewnętrznej, którą Barabasz pragnie wypełnić szczerą wiarą, ale jej nie doświadcza. I w tym tkwi tragizm tej postaci. Dlaczego nie doświadcza łaski nawrócenia? Był przecież tak blisko Jezusa. Przejmująco brzmią w finale słowa Barabasza skarżącego się (komu?): "Ostatni ze wszystkich, na zawsze sam, nie ma nieba ani gwiazd, tylko ciemność". I oto po chwili właśnie owo puste już miejsce, które opuścił, a gdzie jeszcze parę minut temu skarżył się na swoją samotność i przygniatającą go ciemność - delikatnie rozjaśnia się punktowym światłem idącym z góry. To odpowiedź na skargę Barabasza. Jest nadzieja. Tylko dlaczego odszedł, nie zaczekał? Czyżby znowu minął się z tym, co najważniejsze, za czym przecież tęskni, ale nie prosi o pomoc, o łaskę uwierzenia, nawrócenia?
Inscenizacja Andrzeja Dziuka, wspomagana utrzymaną w klimacie spektaklu muzyką, jest na szczęście wyciszona z tzw. atrakcyjności pomysłów reżyserskich, będących dziś już niemal dyktatem obowiązującym na scenach. Dość skromna w środkach "nie zagaduje" istoty niełatwego przecież tematu, a tak ważnego i ciągle aktualnego. Jasno, czytelnie prowadzona myśl osiąga swoje apogeum w finale. Także w warstwie plastycznej zachowano tu swego rodzaju ascezę. Bardzo wymowny jest początek i koniec spektaklu tworzący ramę kompozycyjną. Powoli wyłaniany światłem z ciemności żywy obraz stworzony z aktorów, prezentujący wzgórze, a na nim trzy krzyże, to Golgota. I dawna, i dzisiejsza. Uniwersum. Zawsze jest jakiś Barabasz poszukujący, wątpiący, jakiś tłum manipulowany przez "starszyznę" i ciągle na nowo ten sam Chrystus biczowany, wyszydzany, opluwany, poniewierany, krzyżowany i ponad wszystko kochający. I to światło z góry rozświetlające ciemności, ta nadzieja pokazująca, że krzyżowanie, okrutne i bolesne, to wstęp do najważniejszego, które zdarzy się po trzech dniach. Może wtedy Barabasz wyjdzie z ciemności i uwierzy do końca.
Temida Stankiewicz-Podhorecka
"Barabasz" Pära Lagerkvista, scenariusz i reżyseria: Andrzej Dziuk, scenografia: Rafał Zawistowski, muzyka: Paweł Steczkowski, choreografia: Anita Podkowa-Brańka; Teatr Witkacego, Zakopane (gościnnie w Warszawie w Centralnym Basenie Artystycznym w ramach festiwalu Gorzkie Żale).
"Nasz Dziennik" 2009-04-08

Autor: wa