Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wygrać, poprawić atmosferę

Treść

Franciszek Smuda przyznał, że ma wykrystalizowaną kadrę na Euro i jak poinformował, w najbliższym czasie będzie się skupiał na szlifowaniu taktyki. Tylko czy ów czas otrzyma, jeśli reprezentacja Polski przegra dwa towarzyskie mecze, z Argentyną i Francją? Od kilku dni spekuluje się, że niepowodzenia mogą doprowadzić do dymisji szkoleniowca, którego pozycja jest słaba jak nigdy wcześniej.

W niedzielę na stadionie Legii Warszawa Biało-Czerwoni zmierzą się z Argentyną. Ktoś, kto spodziewa się w związku z tym przyjazdu największych gwiazd światowego futbolu, srodze się zawiedzie. W stolicy nie ujrzymy Lionela Messiego, a także Carlosa Teveza, Sergio Aguero, Gonzalo Higuaina, Javiera Mascherano czy Angela Di Marii. Żaden z największych gwiazdorów reprezentacji nie został powołany, bo ma odpoczywać przed rozpoczynającym się za kilka tygodni turniejem Copa America. Trener Sergio Batista postanowił przyjrzeć się dublerom, a raczej dublerom dublerów - zawodnikom, którzy o grze w narodowej drużynie mogli co najwyżej marzyć, a ich nazwiska średnio zorientowanemu kibicowi nic nie mówią. W gronie powołanych znalazł się nawet piłkarz z ligi polskiej Alejandro Cabral. Pomocnik Legii Warszawa nie mógł zachwycić Batisty, bo jesienią przesiadywał na ławce bądź zawodził na boisku i dopiero wiosną, pod koniec sezonu, prezentował się jako tako. Selekcjoner znał go jednak z drużyn młodzieżowych i postanowił zobaczyć, jak prezentuje się obecnie. Oprócz Cabrala w kadrze znaleźli się m.in. obrońcy Pablo Zabaleta (Manchester City) i Ezequiel Garay (Real Madryt) - jako jedyni mają szansę znaleźć się w kadrze na Copa America, pomocnik Fernando Belluschi (FC Porto) i napastnik Jonathan Cristaldo (Metalist Charków). W środę, w towarzyskim meczu w Abudży, Argentyna przegrała z Nigerią aż 1:4. Skompromitowała się, zagrała żenująco, jedynego gola zdobywając w ósmej minucie doliczonego czasu gry, po rzucie karnym, którego nie było. Wszystko to powoduje, że zapowiadany jako hit mecz w Warszawie, hitem nie będzie. Naprzeciw Polakom wyjdzie bowiem zespół sklecony naprędce, który pewnie więcej już się w takim składzie nigdy nie spotka. Może jednak to i dobrze, bo nasi będą mieli okazję wyróżnić się na jego tle i zwyciężyć. A w chwili obecnej biało-czerwona ekipa potrzebuje wygranej, by poprawić atmosferę wokół siebie i być może uratować posadę Smudy.
Ta jest bowiem oparta na fundamentach słabych jak nigdy. Trener co prawda stara się nie tracić rezonu, ale sam wie, że na rok przed Euro nie ma już czasu na eksperymenty i wpadki. Niedawno przyznał, że ma już wykrystalizowaną kadrę na mistrzostwa i w najbliższym czasie będzie z podopiecznymi skupiał się na szlifowaniu taktyki. Nie znaczy to, że ktoś nowy do reprezentacji już nie trafi. Smuda wciąż czeka, aż polskie paszporty otrzymają Manuel Arboleda i Damien Perquis. Nie licząc się z kontrowersjami, jakie wywołują ich ewentualne powołania, z głosami krytyki dobiegającymi z wewnątrz reprezentacji, chce reprezentacyjną obronę oprzeć na Kolumbijczyku i Francuzie. Gdyby ich sprawy toczyły się szybciej, zagraliby już w niedzielę. Na razie utknęły, więc selekcjoner powołał Kamila Glika i Łukasza Mierzejewskiego. Pierwszy ma za sobą nieudany sezon w US Bari, był jednym z najsłabszych stoperów w Serie A. Drugi w Cracovii radził sobie przyzwoicie, ale ciągnie się za nim korupcyjna przeszłość. Ma jeden zarzut, z czasów gry w Zagłębiu Lubin. Smuda, oficjalnie "brzydzący" się kupczeniem meczów, powiedział, że sytuacja zmusiła go do bycia "elastycznym". - Inaczej trudno byłoby zbudować sensowną reprezentację - obwieścił. Przeciw Argentynie ma szansę wystąpić jeden debiutant, Mateusz Klich. Pomocnik "Pasów" ma za sobą bardzo udaną jesień i na powołanie zasłużył. Kto wie, być może w niedalekiej przyszłości zostanie reżyserem poczynań narodowej drużyny, bo możliwości ku temu posiada. - Jest świetnie wyszkolony technicznie, potrafi się uwolnić od pressingu, dobrze radzi sobie w grze kombinacyjnej - chwalił go Smuda. Wciąż nie przekonał się za to do Patryka Małeckiego. Pomocnik Wisły Kraków w całym sezonie się wyróżniał, był motorem napędowym mistrzów Polski, ale ma też krnąbrny i niepokorny charakter. Selekcjonerowi nie odpowiada, szkoda, bo dziwne urazy nie powinny być stawiane ponad dobro drużyny. A Małecki mógłby do niej wnieść sporo dobrego. Zresztą, mądry trener powinien umieć sobie radzić nawet z opornymi młokosami.
Atmosfera wokół reprezentacji nie jest najlepsza, przypomina nieco wyniki i styl prezentowane w ostatnich meczach towarzyskich z Litwą i Grecją. Piłkarze o tym wiedzą. Mają świadomość, że do Euro przygotowywać się powinni w spokoju, a tego zabraknie, gdy nie zaczną grać lepiej i wygrywać. Dlatego może dobrze, że do Warszawy przyjedzie Argentyna B, a może nawet C. Będzie łatwiej ją pokonać. Trudniejsza przeprawa czeka Biało-Czerwonych w czwartek przeciwko Francji, w której składzie pojawi się wielu znamienitych zawodników.

Piotr Skrobisz

Nasz Dziennik 2011-06-03

Autor: au