Wyczerpaliśmy wszystkie środki krajowe
Treść
Z mecenasem Ireneuszem Kamińskim, reprezentującym rodziny katyńskie, rozmawia Jacek Dytkowski
Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego Rosji odrzuciło rozpatrywanie zażalenia rosyjskich prawników, reprezentujących rodziny 10 ofiar mordu NKWD na polskich oficerach w Katyniu w 1940 roku...
- Trzeba było wyczerpać wszystkie środki krajowe - mówiąc technicznie. Innymi słowy, należało przejść przez wszystkie instancje rosyjskie, aby było możliwe złożenie skargi w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Zatem te postępowania, które miały miejsce, a które wczoraj ostatecznie zakończyły się w Rosji wyrokiem KWSN, są po prostu spełnieniem pewnych formalnych wymogów i nakazów poprzedzających zaskarżenie Rosji do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Jakie jest uzasadnienie wyroku KWSN?
- Nie jest ono jeszcze znane, przekazano je na razie ustnie podczas procesu. Natomiast wiemy już, że zażalenie zostało oddalone, zatem cała procedura rosyjska została zakończona, umożliwiając zaskarżenie Rosji do Trybunału w Strasburgu.
Kolegium podtrzymało m.in. wcześniejszą decyzję Moskiewskiego Okręgowego Sądu Wojskowego, który stwierdził w orzeczeniu z 14 października 2008 roku, że oficerów, których rodziny reprezentują prawnicy, nie ma wśród 22 ofiar katyńskiego mordu, zidentyfikowanych w czasie ekshumacji zarządzonej w latach 90. w ramach śledztwa...
- Jest to szukanie jakichkolwiek wybiegów formalnych i pretekstów, aby po prostu sprawę zakończyć, ale wiemy przecież, że zbrodnia katyńska miała miejsce. Doskonale wiadomo przynajmniej co do zdecydowanej większości ofiar, gdzie one spoczywają i kiedy zostały zamordowane. Chociażby wyniki ekshumacji z 1940 r. są tutaj bardzo istotne. Natomiast Rosjanom chodziło wtedy o to, żeby jakikolwiek pretekst znaleźć, aby sprawę zakończyć oddaleniem.
W tym samym orzeczeniu sędzia płk Wiktor Jelfimow zgodził się także z argumentacją Głównej Prokuratury Wojskowej, że upublicznienie jej postanowienia o umorzeniu śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej mogłoby zagrozić interesom bezpieczeństwa narodowego Rosji, gdyż zawiera ono informacje stanowiące tajemnicę państwową...
- Nie wiem, w jaki sposób mogłoby zagrozić obecnej Rosji odtajnienie materiałów związanych z popełnieniem zbrodni w 1940 r., która miała na pewno charakter zbrodni wojennej, a również, jak sądzę, będąc prawnikiem - zbrodni przeciwko ludzkości. To jest jakieś horrendum i pewien "potworek prawniczy". Proszę sobie wyobrazić sytuację, gdy Niemcy wypowiadają się w sposób analogiczny hipotetycznie w sprawie wniosków wnoszonych przez krewnych ofiar holokaustu. Gdyby powiedzieli, że odtajnienie informacji dotyczących przebiegu holokaustu, funkcjonowania obozów koncentracyjnych, istnienia komór gazowych itd. jest objęte tajemnicą państwową, nastąpiłby wtedy oczywiście krzyk oburzenia na całym świecie.
Ale strasburski trybunał już poprosił Rosję m.in. o przedłożenie mu postanowienia GPW o umorzeniu śledztwa katyńskiego...
- Dokładnie tak, w sprawie przeciwko Rosji, która już została wniesiona do Trybunału w Strasburgu przez krewnych Jerzego Janowca i Antoniego Trybowskiego, jeńców obozu w Starobielsku, rozstrzelanych w Charkowie. Trybunał zażądał precyzyjnie od władz rosyjskich przekazania kopii postanowienia kończącego rosyjskie postępowanie katyńskie. Termin przedstawienia tego dokumentu i odpowiedzi władz rosyjskich właśnie upływa. Zbiegają się więc sądowe decyzje rosyjskie w naszych sprawach z terminem danym Rosjanom przez Europejski Trybunał Praw Człowieka i możemy być pewni odpowiedzi rosyjskiej po wczorajszej decyzji KWSN. Trybunał w Strasburgu na pewno nie otrzyma kopii postanowienia.
Bo jest to "sprzeczne z bezpieczeństwem narodowym Rosji"?
- Ponieważ Rosjanie muszą być tutaj konsekwentni. Jeżeli mówią nam, że "zagrażałoby to bezpieczeństwu Rosji", to także oczywiście zaprezentowanie tejże kopii Trybunałowi w Strasburgu spowodowałoby "analogiczne zagrożenia".
Czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno wesprzeć w tym procesie działania rodzin katyńskich?
- Na pewno nie przeszkodziłoby wsparcie ze strony władz polskich. Natomiast gdy chodzi o samą decyzję i jej formę, to oczywiście muszą ją podjąć władze. Nie chcielibyśmy tutaj niczego sugerować.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-01-30
Autor: wa