Wycieki kontrolowane
Treść
Nie po raz pierwszy z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wyciekają urzędowe informacje. Tym razem wyciekła służbowa korespondencja - list od minister Barbary Kudryckiej do wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego. Zdumiewające, że zawsze o decyzjach, wątpliwościach czy sugestiach resortu względem Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej pierwsza dowiaduje się "Gazeta Wyborcza".
Minister nauki i szkolnictwa wyższego zarzuciła WSKSiM, jak pisze "GW", brak uzyskania pozwolenia na uruchomienie nowego kierunku studiów podyplomowych z zakresu polityki ochrony środowiska - kompensacji przyrodniczej. Czy bez zgody ministerstwa studenci studiują legalnie? - pyta "GW". Odsyłamy do art. 8 ust. 6 ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. Prawo o szkolnictwie wyższym, który stwierdza, że uczelnia może prowadzić studia podyplomowe w zakresie związanym z prowadzonymi przez nią kierunkami studiów. Studia podyplomowe z zakresu Polityka ochrony środowiska - kompensacja przyrodnicza prowadzone są przez Zakład Polityki Ochrony Środowiska, funkcjonujący w ramach Instytutu Politologii prowadzącego kształcenie na studiach I i II stopnia na kierunku politologia. Program studiów związany jest z kierunkiem politologia i specjalnościami prowadzonymi na tym kierunku - polityka społeczna oraz polityka społeczno-ekonomiczna. Zawiera m.in. przedmioty dotyczące: polityki ochrony środowiska, polityki rozwoju regionalnego, socjologii miasta i wsi, podstaw psychologii i komunikacji, przedmioty z zakresu społeczno-ekonomicznych aspektów ochrony środowiska, które znajdują się w programie specjalności prowadzonych na kierunku politologia.
Stosowne informacje wyjaśniające chęć prowadzenia studiów na danym kierunku o. dr Krzysztof Bieliński, rektor WSKSiM, przekazał do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej 6 listopada ub.r. Zostały one poparte stosownym oświadczeniem 10 stycznia br., kiedy to działalność NFOŚiGW badała Najwyższa Izba Kontroli. Skoro drobiazgowa kontrola nie wykryła nieprawidłowości, minister Kudrycka próbuje z innej strony podważyć zasadność kształcenia w WSKSiM. Za każdym razem tubą nagłaśniającą szykany wobec uczelni jest "Gazeta Wyborcza". Zawsze też ona informuje opinię publiczną o zamierzeniach ministerstwa względem uczelni, zanim pani minister poinformuje o tym stronę najbardziej zainteresowaną, czyli władze Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej.
Co by nie mówić, jest w tym metoda, ponieważ rzucane wobec uczelni pomówienia w "Gazecie Wyborczej" przedstawiane są jako pewniki. Kłamstwa "Wyborczej" są bezczelne, jednak niemożliwe do zweryfikowania przez jej czytelników. Jak chociażby powtarzane przy okazji każdego artykułu zestawienie dotacji z NFOŚiGW i sugestie, że WSKSiM otrzymała największą dotację za płatne studia, a inne uczelnie (Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu, SGGW w Warszawie czy Akademia Rolnicza w Krakowie) prowadzą studia bezpłatne i otrzymały mniejsze dotacje... Nie wspomni "Gazeta Wyborcza" o tym, że dotacje dla wymienianych uczelni przyznane są na roczny czy dwuletni cykl kształcenia, a w przypadku WSKSiM jest to dotacja na 3-letni cykl kształcenia. Nie wspomni też "Gazeta Wyborcza", że wymienione przez nią uczelnie są instytucjami państwowymi, które i tak pieniądze na działalność, jak choćby pensje dla pracowników dydaktycznych i administracyjnych, otrzymują z budżetu państwa, a WSKSiM to uczelnia niepaństwowa, która musi sama martwić się o to, z czego zapłacić wynagrodzenia nauczycielom akademickim i innym pracownikom. Zaś duża część dotacji NFOŚiGW przeznaczona jest choćby na sfinansowanie terenowych zajęć studentów studiów podyplomowych z zakresu polityka ochrony środowiska - kompensacja przyrodnicza, materiały dydaktyczne dla studentów czy bezpłatne specjalistyczne publikacje z zakresu prowadzonych studiów podyplomowych. Zatem nie Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej skorzysta z owych środków, tylko studiujący w jej murach. Skoro "Gazeta Wyborcza", dzięki "uprzejmości", jak mniemam, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego dociera do dokumentów niejawnych, jej dziennikarze mogliby wnikliwie się w nie wczytać i rzetelnie poinformować o treściach w nich zawartych, zamiast po raz kolejny programowo odbierać dobre imię uczelni.
Katarzyna Cegielska
"Nasz Dziennik" 2008-04-08
Autor: wa