Wybory w USA - pierwsze rozdanie
Treść
Mike Huckabee z Partii Republikańskiej i Barack Obama ze strony partii demokratycznej wygrali pierwszą turę prawyborów prezydenckich w USA. Huckabee - konserwatysta, ewangelicki pastor, twardo stojący po stronie wartości chrześcijańskich, uzyskał ponad 34 proc. poparcia, nokautując rywali. Zwycięstwa kandydatów wcześniej mało znanych i posiadających niewielkie zaplecza finansowe są sporą niespodzianką, tak samo jak dopiero trzecie miejsce faworytki Demokratów Hillary Clinton. - To, co dziś zobaczyliśmy, to nowy dzień w amerykańskiej polityce. Dziś udowodniliśmy, że amerykańska polityka jest w rękach ludzi takich jak wy - mówił do swoich wyborców Mike Huckabee, 52-letni były gubernator stanu Arkansas. Drugi, z 25-procentowym poparciem, był Mitt Romney, a tuż za nim z wynikiem na prawie jednakowym poziomie - 13 proc. - uplasowali się Fred Thomson i John McCain. O dobrym rezultacie może mówić także Ron Paul, na którego zagłosowałaby co dziesiąty republikanin w Iowa, choć sondaże nie dawały mu tak dużych szans. Natomiast Rudolph Giuliani swoje piąte miejsce musi uznać za całkowitą porażkę i poważnie zastanowić się nad dalszym udziałem w wyścigu o fotel prezydencki. Podobny rozkład sił i akcentów zauważamy po drugiej stronie sceny politycznej. Zwyciężył kandydat, który startował z niskiego pułapu i małymi krokami zdobywał sobie zwolenników. Takiej właśnie sztuki dokonał Barack Obama. Ten czarnoskóry senator zebrał blisko 38 proc. głosów spośród wszystkich chcących głosować na Demokratów. Dzięki tak dobremu wynikowi stał się pierwszym Murzynem, który wygrał prawybory prezydenckie w USA i ma szansę zostać pierwszym czarnym prezydentem tego kraju. Prawie 30 proc. poparcia uzyskał John Edwards, nieznacznie tylko wyprzedzając żonę byłego prezydenta Billa Clintona - Hillary. Była pierwsza dama nie uznaje tego wyniku za porażkę, lecz uważa, że jest to dobra prognoza na wybory ogólnokrajowe. Clinton wydaje się pewna swojego sukcesu i argumentuje, iż nie można przeceniać wyników prawyborów w pojedynczych stanach. Wyjątkowo dobre wyniki Huckabee'ego i Obamy są o tyle zaskakujące, że ich bezpośredni konkurenci z bratnich partii wydali dużo więcej pieniędzy na kampanię wyborczą. Dla przykładu, drugi w plebiscycie Republikanów Romney wydał na same tylko spoty telewizyjne sześć razy więcej niż zwycięzca. A kwoty te liczy się w dziesiątkach milionów dolarów. Już 8 stycznia, w najbliższy wtorek, kolejna tura prawyborów. Kandydaci do Białego Domu tym razem zmierzą się w New Hampshire. Wczorajsi zwycięzcy liczą na podtrzymanie dobrej passy, przegrani na odwrócenie karty. Dla kogo okażą się łaskawi wyborcy w stanie, którego przekrój społeczny jest zupełnie inny niż w dość konserwatywnym Iowa? Odpowiedź za trzy dni. Łukasz Sianożęcki Maciej Golubiewski, ekspert w dziedzinie polityki w Instytucie Sobieskiego: Wyniki są dość spodziewane - gdyż wygrała zgodnie z przewidywaniami konserwatywna część partii republikańskiej i liberałowie wśród demokratów. Jeśli chodzi o zwycięzców republikańskich, to Huckabee mimo wszystko ma znany kłopot braku pieniędzy. Zaś Romney jest postacią niejasną. We wcześniejszych etapach swojej kariery specjalnie nie denerwował liberałów. Swego czasu miał dobre stosunki z Log Cabin Republicans, czyli frakcją aktywistów na rzecz praw mniejszości seksualnych w partii republikańskiej, jak i z Międzynarodową Federacją Planowania Rodziny, i choć dziś jawi się na przykład jako przeciwnik prawa do zawierania małżeństw homoseksualnych i prawa do aborcji, to nikt nie jest tak naprawdę pewny jego poglądów. Mimo wszystko jest postacią mniej kontrowersyjną niż Huckabee, może ze względu właśnie na swą wcześniejszą ugodowość. Odwrócenie się plecami do tego typu środowisk jest postawieniem wszystkiego na jedną kartę - wydaje się bowiem, że Romney nie wróci do lewicowych poglądów obyczajowych. Z pewnością może pokonać wczorajszego zwycięzcę w nadchodzących wyborach w New Hampshire, gdzie Huckabee praktycznie nie posiada swoich aktywistów. Trochę dziwi, że choć republikanie tego stanu są bardziej liberalni w kwestiach moralnych, największe szanse w tym stanie ma John McCain, który wygrał tam prawybory w roku 2000. W Senacie zawsze głosował po linii społeczno-konserwatywnej, szczególnie w sprawach życia, ale widocznie przez to, że publicznie skupia się na innych tematach, takich jak walka z terroryzmem, często się nie zauważa jego obyczajowego konserwatyzmu. Nie popierają go też organizacje ewangelików. Może dziwić jego ogólnie nieco słaby start na początku kampanii, gdyż obiektywnie wydaje się świetnym kandydatem. Część wyborców uważa go jednak za zbyt starego, a do tego establishment partii nie przepada za nim, gdyż popierał on reformę finansowania partii politycznych z kieszeni biznesu. not. ŁS "Nasz Dziennik" 2008-01-05
Autor: wa