Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wybory - tak, komisje - nie

Treść

Na początku września odbędzie się głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu. W przypadku jego przyjęcia wybory parlamentarne mogłyby się odbyć 21 października.
Nie ma jednak zgody marszałka Sejmu na włączenie pod obrady głosowania nad wnioskami dotyczącymi powołania sejmowych komisji śledczych w sprawie akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego w ministerstwie rolnictwa i w sprawie śmierci Barbary Blidy.
Niezadowolenia z decyzji marszałka Ludwika Dorna dotyczącej komisji śledczych nie kryli Janusz Maksymiuk (Samoobrona) i Wojciech Wierzejski (LPR). Ich zdaniem, tylko komisje mogą wyjaśnić sprawę rzekomej inwigilacji polityków przez służby specjalne.

Na zaplanowanym na początek września kolejnym posiedzeniu Sejmu posłowie nie tylko przegłosują wniosek o samorozwiązanie Sejmu, ale także wniosek Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu z kandydaturą Janusza Kaczmarka na premiera. Na tym samym posiedzeniu posłowie zajmą się również wnioskami Platformy Obywatelskiej o odwołanie po kolei wszystkich ministrów rządu.
W przypadku przegłosowania samorozwiązania Sejmu, do czego potrzeba 307 głosów - nie wystarczą tutaj głosy PO i PiS - moglibyśmy mieć wybory 21 października. Jeśli nie byłoby wystarczającej większości za rozwiązaniem Izby, miałoby dojść do dymisji rządu. - W takiej sytuacji zwrócę się do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by rozważył objęcie "politycznym patronatem" ścieżki alternatywnej wiodącej do rozwiązaniu Sejmu przez prezydenta - tłumaczył Dorn. Jak zaznaczył, takie rozwiązanie wymagałoby porozumienia PiS z PO. W sytuacji dymisji rządu, gdy następny kandydat na premiera wysunięty przez prezydenta nie uzyska większości, kolejnego wskazuje Sejm. W przypadku niepowodzenia znowu prezydent wyznacza kandydata. Dopiero po tych krokach, jeśli nie uda się wyłonić szefa rządu, głowa państwa rozwiązuje Sejm. W takiej sytuacji wybory mogłyby się odbyć 4 lub 18 listopada.

Komisji nie będzie
Marszałek Sejmu Ludwik Dorn zapowiedział, że nie wprowadzi do porządku obrad głosowania nad wnioskami o powołanie komisji śledczych do spraw Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Jak argumentował, powstanie komisji przed wyborami służyłoby jedynie walce politycznej z PiS. Zgodnie z regulaminem marszałek Sejmu może trzymać tego typu wnioski w szufladzie przez 6 miesięcy. Marszałek nie podda także pod głosowanie wniosków o jego odwołane. Złożenie takich postulatów zapowiedziały już PO, LPR i SLD.
Mimo oświadczenia marszałka Dorna w próbach powołania komisji śledczej nie ustają jednak LPR i Samoobrona. LiS chce, aby złożony u marszałka Sejmu wniosek o powołanie komisji ds. CBA głosowany był jeszcze na rozpoczynającym się dziś posiedzeniu. - Chcemy, aby komisja śledcza wyjaśniła, jakie były podstawy prawne działania CBA, na jakiej podstawie były fałszowane dokumenty i jaki był udział polityków w inspirowaniu tego typu działań - stwierdził wiceprzewodniczący Samoobrony Janusz Maksymiuk. Według Wojciecha Wierzejskiego, śledczy powinni się także zająć sprawą inwigilacji polityków przez służby specjalne. - Partia rządząca dopuszczała się nie tylko inwigilacji i podsłuchwania opozycji, ale też swoich koalicjantów - twierdzi Wierzejski. Taką informację posiada, lecz - jak oświadczył - nie powie skąd.
Posłowie PiS, odnosząc się do koncepcji Ligi i Samoobrony, że nowe wybory miałyby nastąpić po zakończeniu prac komisji śledczej, jednoznacznie komentują: LPR i Samoobrona boją się wcześniejszych wyborów, bo mogą zniknąć z parlamentu, a ich działania mają zablokować rozwiązanie Sejmu.

SLD się zastanawia
W Sejmie znajdują się dwa wnioski o samorozwiązanie Sejmu. Zgłosiły je Platforma Obywatelska i SLD. Sojusz, podobnie jak LiS, chciałby jednak, aby przed wcześniejszymi wyborami powołano komisje śledcze. W tej sytuacji SLD mógłby, chcąc przedłużyć funkcjonowanie tego Sejmu, zagłosować nawet przeciw swojemu wnioskowi. "Nowa twarz" wyborcza lewicy, były prezydent Aleksander Kwaśniewski nie ukrywał bowiem, że Lewicy i Demokratom przydałoby się jeszcze kilka miesięcy na zwarcie szyków. Jerzy Szmajdziński (SLD) zapowiedział, że o tym, czy SLD zagłosuje za samorozwiązaniem Sejmu, podejmie decyzję przed następnym posiedzeniem. Mętne deklaracje składali też politycy Platformy Obywatelskiej, mimo że przedwyborcze sondaże tradycyjnie już dają tej partii największą szansę na wyborczą wygraną. Według Bronisława Komorowskiego, jeżeli miałyby się odbyć wcześniejsze wybory i skoro marszałek Sejmu zapowiedział niewprowadzanie w najbliższym czasie do porządku obrad wniosków o powołanie komisji, to nie ma w tej sprawie pola manewru. Lider PO Donald Tusk zapowiedział jednak, że komisja śledcza wcześniej czy później i tak powstanie. - Jeśli PiS będzie ją blokował w tym Sejmie, to powstanie w przyszłym Sejmie - powiedział Tusk, nie wykluczając tym samym powstania komisji jeszcze podczas tej kadencji.

Nie tylko wybory
Obecne zamieszanie polityczne sprawia, że na dalszy plan schodzą sprawy merytoryczne. Zwracała na to uwagę Prawica Rzeczypospolitej, której do wyborów bynajmniej się nie spieszy. - Mamy do czynienia z dramatyczną sytuacją demograficzną, która grozi załamaniem się sytuacji finansów publicznych, systemu emerytalnego i kryzysem gospodarczym - powiedział Marian Piłka (PR), poruszając tym samym tematykę obcą obecnie większości posłów zajętych dążeniem do wcześniejszych wyborów bądź chcących ich uniknąć. Według Prawicy Rzeczypospolitej to projekty ustaw pakietu prorodzinnego powinny być najważniejszymi projektami, którymi teraz powinien się zająć Sejm. W ocenie Piłki, ostatnie dwa lata zostały pod tym względem zmarnowane. W Sejmie znajduje się obecnie rządowy projekt w sprawie ulg w podatku dochodowym w postaci kwoty wolnej od podatku na każde dziecko. Podobny projekt - jeszcze zanim zrobił to rząd, ale w oparciu o zapowiedzi w tej sprawie minister finansów Zyty Gilowskiej - złożyła Prawica Rzeczypospolitej. Według Artura Zawiszy (PR), status druku sejmowego uzyskał jednak tylko projekt rządowy. - Mamy do czynienia z desperacką próbą ratowania wizerunku PiS i ukrywaniem projektu, który może nawet jest lepszy, a na pewno był pierwszy - uważa Zawisza. W ocenie posłów PR oba projekty powinny być rozpatrywane wspólnie.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-08-22

Autor: wa