Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wybory prezydenckie we Francji

Treść

Na dzień przed jutrzejszymi wyborami prezydenckimi we Francji wielką niewiadomą pozostaje, kto przejdzie do ich drugiej tury. Największe szanse mają Nicolas Sarkozy z rządzącej UMP i socjalistka SégolÝne Royal. Kampania wyborcza nie ukazała kandydata, który jasno i otwarcie powiedziałby francuskiemu społeczeństwu, że czeka go czas gruntownych reform, jeżeli Francja ma zwiększyć swoją rolę w świecie i dołączyć do krajów wysokiej koniunktury oraz małego bezrobocia. Również dlatego wyniki pierwszej tury wyborów są trudne do przewidzenia.



Sondaże w zależności od ośrodka dają Sarkozemu od 27 do 30 proc. głosów poparcia, natomiast Royal od 22,5 do 25 proc. Należy jednak być ostrożnym w jakichkolwiek przewidywaniach, bo kosztem głosów Sarkozego i Royal pną się w górę centrolewicowy Fran?ois Bayrou z UDF (19 proc. głosów) i Jean Marie Le Pen z Frontu Narodowego (14 proc. głosów).
Trudno zaufać sondażom, gdyż dane z różnych ośrodków badawczych są ze sobą całkowicie sprzeczne. Większość ośrodków wskazuje jednak na dużą grupę obywateli, którzy nie podjęli jeszcze decyzji na kogo oddać swój głos (ok. 40 proc). To wszystko sprawia, że wyniki niedzielnego głosowania mogą być dużym zaskoczeniem.

Nowe twarze, niepewni wyborcy
Niepewność co do rezultatów głosowania wynika również z charakteru i przebiegu obecnej kampanii wyborczej. Sarkozy i Royal to politycy nowej generacji, którzy prezentują się w wyborach po raz pierwszy. Są to ludzie, którzy tylko dzięki własnej determinacji stali się kandydatami na prezydenta i niemalże do ostatniej chwili nie mieli poparcia swoich partii. Strategia wyborcza Sarkozy'ego i Royal od początku opierała się na chęci pozyskania głosów ludzi bez wyraźnych przekonań politycznych, zaniepokojonych nowymi warunkami ekonomicznymi dyktowanymi przez procesy globalizacji i integracji europejskiej. Niepokój ten jest tym większy, że wiąże się on z systematycznym spadkiem siły nabywczej przeciętnego Francuza i zjawiskiem przenoszenia przedsiębiorstw za granicę, co zwiększa i tak już duże, około 10 procentowe bezrobocie.
Zarówno Nicolas Sarkozy jak i SélogÝne Royal starali się pozyskiwać wyborców z różnych stron politycznych. Dla przykładu Sarkozy, mimo liberalnego programu zawarł w nim szereg socjalnych propozycji, takich jak państwowe gwarancje na zakup mieszkań czy działania na rzecz finansowej pomocy przedsiębiorstwom znajdującym się w trudnościach ekonomicznych.
Pod koniec kampanii zaczął on podnosić tematy, które tradycyjnie były "zarezerwowane" dla prawicowego kandydata z Frontu Narodowego, Jean Marie Le Pen. Chcąc pozyskać jego sympatyków mówił o potrzebie racjonalizacji i ograniczenia emigracji, zwiększenia bezpieczeństwa obywateli, afirmacji narodowych interesów Francji. Dyrektor renomowanego instytutu sondażowego IPSOS, Jean-Fran?ois Doridot twierdzi, że do pierwszej tury wejdzie na pewno Nicolas Sarkozy, a nie znajdzie się w niej Jean Marie Le Pen, który do ostatnich dni zapowiada "wielką niespodziankę" podobną do tej z 2002 roku, kiedy to pokonał sondażowego "pewniaka" socjalistę Lionela Jospina. Sarkozy zaprezentował się jako kandydat najbardziej prorodzinny. Jako jedyny opowiedział się przeciwko udzieleniu prawa do adopcji homoseksualistom, a także legalizacji eutanazji. Z kolei Bayrou, który publicznie deklarował swój katolicyzm w kwestii relacji państwo - Kościół nie różni się niczym od lewicowej Royal i opowiada się za ideą laickości państwa oraz traktowaniem religii jako prywatnej sprawy człowieka. Co więcej, w przeciwieństwie do Sarkozy'ego popiera eutanazję i adopcję dzieci przez homoseksualistów.

Polityka zagraniczna na marginesie
Obecna kampania koncentrowała się głównie na konkretnych, ekonomicznych problemach, z którymi borykają się Francuzi, takich jak bezrobocie, siła nabywcza, nierówności społeczne, bezpieczeństwo, problemy mieszkaniowe... Nikt z kandydatów nie zaprezentował natomiast kompleksowej, przyszłościowej wizji Francji czy Europy, zadawalając się odwoływaniem się do chlubnych kart historii kraju.
Także dlatego bardzo mało było akcentów europejskich. Z obecnej kampanii nie można wyciągnąć żadnych konkretnych wniosków, jaka będzie europejska czy międzynarodowa polityka Paryża. Oprócz Jean Marie Le Pena, który chce całkowitej przebudowy Unii Europejskiej, pozostali kandydaci ogólnie mówili o potrzebie "wzmacniania unijnej integracji".
Tym bardziej trudno doszukać się takich konkretów, jak np. otwarcie rynku pracy dla obywateli nowych krajów unijnych czy zmiany unijnej polityki rolnej. Novum stanowiła postawa Sarkozy'ego, który nie krył swojej sympatii do USA, co jest czymś zupełnie nowym we francuskiej polityce - niemal od zawsze antyamerykańskiej.
Franciszek L. Ćwik, Caen
"Nasz Dziennik" 2007-04-21

Autor: wa