Wybory prezydenckie w USA: wybór między cywilizacją życia a cywilizacją śmierci
Treść
Wybór między Donaldem Trumpem a Kamalą Harris może być wyborem między ochroną życia a cywilizacją śmierci. To, w jakim kierunku pójdą Stany Zjednoczone, zależy od zbliżających się wyborów prezydenckich w tym kraju.
5 listopada w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie. Na pierwszy plan wyłania się dwóch kandydatów, których poglądy są zupełnie odmienne – w sposób szczególny, jeśli chodzi o ochronę życia od poczęcia.
– Z jednej strony mamy Donalda Trumpa, który jako prezydent pomagał zaostrzyć prawo aborcyjne, czyli wzmocnić ochronę życia i zdrowia dziecka poczętego. To za jego czasów ukrócono finansowanie takich klinik jak Planned Parenthood. W tym zakresie Donald Trump był mocno konserwatywny i opowiadał się za ochroną życia ludzkiego – przypomniał Marcin Jakóbczyk, prawnik.
Drugą kandydatką w wyborach jest obecna wiceprezydent, Kamala Harris.
– Kamala Harris jest ekstremistką aborcyjną. Na wszystkich etapach swojej kariery prawniczej, prokuratorskiej i politycznej reprezentuje interesy międzynarodowych korporacji aborcyjnych, lobby aborcyjnego. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że tak naprawdę jest kandydatką środowiska aborcyjnego – powiedział dr Piotr Guzdek, familiolog z Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka.
Kamala Harris na swoim koncie ma m.in. szereg inicjatyw ustawodawczych mających na celu ograniczenie działalności organizacji pro-life, a także zapewnienie pełnego finansowania usług aborcyjnych z budżetu państwa. Stoi za ograniczaniem stosowalności klauzuli sumienia w odniesieniu do pracowników ochrony zdrowia oraz za zmuszaniem centrów ciążowych do reklamowania tzw. usług aborcyjnych niosących śmierć dzieciom w łonach matek.
– Kamala Harris jest również oskarżona o to, że wspierała poprzez ukrywanie informacji o istnieniu nielegalnego rynku handlu narządami dzieci z późnych aborcji. Proces prowadzony przez organizacje aborcyjne w Stanach Zjednoczonych – wskazał dr Piotr Guzdek.
Zatrważające informacje dot. istnienia nielegalnego rynku są wynikiem śledztwa, jakie przeprowadziły konserwatywne organizacje amerykańskie w 2015 roku. Podczas postępowania karnego prowadzonego w tej sprawie prokuratorem generalnym Kalifornii była właśnie Kamala Harris, która doprowadziła do utajnienia materiałów zgromadzonych przez działaczy społecznych pro-life.
– Finalnie w ramach postepowania karnego to nie pracownicy korporacji aborcyjnych, którzy przyznawali się do prowadzenia zbrodniczego procederu nielegalnego handlu organami dzieci z późnych aborcji, zostali ukarani, ale działacze społeczni, którzy ujawnili ten proceder opinii publicznej – mówił familiolog z Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka.
Kamala Harris chce, by w przypadku jej wygranej wiceprezydentem USA został Tim Waltz, obecny gubernator stanu Minnesota, w którym obowiązuje najbardziej liberalne prawo aborcyjne dające możliwość zabijania dzieci nienarodzonych niemalże do końca ciąży.
– Tim Waltz jest znany jako gorący zwolennik przerywania ciąży (…), czyli zabijania dzieci nienarodzonych. Jednocześnie jest też znany jako zwolennik „zmiany płci”, dopuszczania do „zmiany płci” w już bardzo wczesnym wieku u wielu dzieci – podsumował Marcin Jakóbczyk.
Zatem przyszłość Stanów Zjednoczonych oraz przyszłość ochrony życia nienarodzonych dzieci w USA zależy w dużej mierze od tego, kto zasiądzie na fotelu prezydenckim po 5 listopada tego roku.
TV Trwam News
źródło: radiomaryja.pl,
Autor: mj