Wybory prawie pewne
Treść
Grecja nadal nie ma rządu i wszystko wskazuje na konieczność przeprowadzenia ponownych wyborów. Eurostrefa i Europejski Bank Centralny traktują wyjście Grecji ze strefy euro jako coraz bardziej realny scenariusz i przygotowują program osłonowy.
Po zakończonych fiaskiem niedzielnych "rozmowach ostatniej szansy" prezydent Grecji Karolos Papoulias kontynuował wczoraj wysiłki mające na celu powołanie w Grecji rządu na bazie socjalistycznej PASOK i konserwatywnej Nowej Demokracji, z udziałem mniejszych partii. Gotowość współtworzenia rządu zgłosiła Demokratyczna Lewica, co dałoby tym trzem partiom 168 miejsc w 300-osobowym parlamencie. Teoretyczna przewaga tej koalicji w praktyce mogłaby się okazać zbyt krucha w sytuacji, gdy pierwszą decyzją nowego rządu mają być dalsze cięcia budżetowe na kwotę 11,5 mld euro. Przystąpienie do rządu rozważa też ugrupowanie Niezależni Grecy posiadające 33 mandaty, jednak jego podstawowy warunek zakłada wystąpienie do Niemiec o reparacje wojenne wobec Grecji. Udziału w rządzie koalicyjnym oraz w dalszych rozmowach nad jego stworzeniem stanowczo odmówiła natomiast Koalicja Radykalnej Lewicy SYRIZA, druga siła w nowym parlamencie.
- Partie, które zgodziły się utworzyć rząd w celu realizacji planu oszczędnościowego, mają większość. Pozwólmy im na to. Natomiast ich żądanie, aby SYRIZA partycypowała w tym porozumieniu, to tak, jakby żądać, aby stała się ona wspólniczką przestępstwa - powiedział Aleks Cipras, lider koalicji. SYRIZA opowiada się za renegocjacją porozumienia Grecji z trojką (UE, MFW i EBC) oraz odrzuca czekające Ateny kolejne drastyczne cięcia budżetowe. Opowiada się za zawieszeniem przez rząd na kilka lat spłaty wierzycieli, ale jednocześnie chce, aby Grecja pozostała w strefie euro.
Bez poparcia SYRIZY nie ma praktycznie możliwości stworzenia stabilnego rządu. W tej sytuacji coraz więcej komentatorów przychyla się do opinii o konieczności rozpisania nowych wyborów. Tymczasem nastroje w Grecji zdają się radykalizować. Poparcie dla radykalnej SYRIZY wzrosło do ponad 25 proc. (wynosiło wcześniej 16 proc.), co dałoby tej partii pierwsze miejsce. Notowania partii establishmentu wzrosły nieznacznie - PASOK z 12,6 do 14,6 proc., a Nowej Demokracji z 20,3 do 21,7 procent.
Sondaże wskazują, że ponad 78 proc. Greków chce pozostania kraju w strefie euro. Wyniki wyborów świadczą jednak o odrzuceniu przez większość Greków polityki zaciskania pasa, co stanowi warunek pozostania przy wspólnej walucie. Przywódcy eurostrefy oraz politycy niemieccy już kilkakrotnie kierowali do Greków ostrzeżenia, że warunkiem dostarczania Grecji zewnętrznej pomocy finansowej na spłatę długów jest respektowanie przez Ateny restrykcyjnych porozumień z trojką. Alternatywą jest bankructwo kraju i wyrzucenie ze strefy euro. Według "Financial Times" - ten ostatni scenariusz staje się z każdym dniem bardziej prawdopodobny, o czym świadczy fakt, że zaczynają o nim głośno mówić szefowie EBC i krajowych banków centralnych wchodzący w skład rady zarządzającej bankiem. Prezes Bundesbanku Jens Weideman powiedział, że konsekwencje wyjścia Grecji ze strefy euro byłyby poważniejsze dla niej niż dla pozostałych krajów. Szef banku centralnego Francji Christian Noyer ocenił, że nie przysporzy to nadmiernych kłopotów francuskim bankom. Jednak prezes EBC Mario Draghi ocenił, że konsekwencje wyjścia Grecji z eurostrefy byłyby niewymierne i że stanowiłoby to naruszenie traktatu, zaś brytyjski minister ds. biznesu Vince Cable wyraził nadzieję, że konstruowany przez eurostrefę system osłonowy okaże się dość silny, by zapobiec rozszerzeniu się kryzysu na Włochy oraz Hiszpanię.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik Wtorek, 15 maja 2012, Nr 112 (4347)
Autor: au