Wybory parlamentarne w Szwajcarii
Treść
W Szwajcarii zakończyły się wczoraj wybory parlamentarne, w których na 4-letnią kadencję wyłonieni zostali członkowie dwóch izb Zgromadzenia Federalnego - Rady Izb i Rady Kantonów. Nie ma jeszcze wyników, ale według przedwyborczych sondaży największe szanse na zwycięstwo ma Szwajcarska Partia Ludowa (SVP), która może liczyć na ok. 28 proc. głosów, czyli o 2 proc. więcej niż w poprzednich wyborach z 2003 roku.
Zdaniem obserwatorów, kampania wyborcza była wyjątkowo ostra. Nie obyło się bez oskarżeń, awantur, kłótni, a nawet zamieszek. Symbolem przedwyborczych zmagań stał się plakat wyborczy Partii Ludowej, na którym trzy białe owce "wykopują" czarną owcę poza granice kraju. Christoph Blocher, lider SVP i minister sprawiedliwości, twierdzi, że tak właśnie należy walczyć z "czarnymi owcami", czyli imigrantami, którzy stanowią już 20 proc. społeczeństwa Szwajcarii. Imigranci, głównie muzułmanie, są według Blochera zagrożeniem dla zachowania tradycyjnych wartości w alpejskim kraju.
Dobre wyniki sondażowe Partii Ludowej wywołały popłoch w szeregach lewicy, która oskarżyła partię Blochera o propagowanie rasizmu i ksenofobię. Według socjalistów, SVP burzy przede wszystkim obraz Szwajcarii jako azylu tolerancji i demokracji, stając się "czarną plamą" w Europie. Niektórzy twierdzą nawet, że ewentualne zwycięstwo prawicy będzie końcem szwajcarskiej demokracji. Socjaldemokratyczna Partia Szwajcarii (SPS) może liczyć jedynie na 21,7 proc. głosów.
Frekwencja w wyborach federalnych tradycyjnie była niska mimo tego, że lokale wyborcze były otwarte już od czwartku. Dodatkowo przez ostatnie trzy tygodnie Szwajcarzy mogli głosować także korespondencyjnie.
Grzegorz Jarosiński
"Nasz Dziennik" 2007-10-22
Autor: wa