Wybory nie zmienią układu sił
Treść
Anna Górska, ekspert ds. Ukrainy z Ośrodka Studiów Wschodnich:
Na Ukrainie sformalizował się kryzys, który trwał już od kilku miesięcy. Trudno jednoznacznie stwierdzić, na ile jest on poważny. Jedno jest pewne - stawia on wiele znaków zapytania. Dzisiaj właściwie trudno przesądzić, czy powstanie nowa koalicja, czy nie powstanie, a jeśli nie powstanie, czy będą nowe wybory. Sam kryzys nie jest ani mniejszy, ani głębszy, niż był. Rząd nadal rządzi. Jest 30 dni na powołanie nowej koalicji - zobaczymy, czy ona powstanie. Nie wiadomo, czy w sytuacji, kiedy jednak nie powstanie, prezydent podejmie decyzję o rozpisaniu nowych wyborów, czy też nie, ponieważ nie ma takiego obowiązku. W związku z tym parlament może działać w ramach nieformalnej koalicji, która już się utworzyła - Bloku Julii Tymoszenko z Partią Regionów Wiktora Janukowycza.
Wszystkim partiom politycznym, które są obecne w parlamencie, niespecjalnie zależy na rozpoczynaniu kampanii wyborczej, gdyż wiązałaby się ona z ogromnym nakładem środków finansowych, które będzie trzeba w nią zainwestować. Po pierwsze, zbliża się kampania prezydencka, a po drugie, te wybory w niewielkim stopniu zmienią układ sił politycznych w parlamencie. Z punktu widzenia poszczególnych ugrupowań są to duże wydatki przy niewielkich korzyściach, a dla niektórych partii nawet zagrożenie, że zmniejszą swój stan posiadania (obawia się o to związana z prezydentem Wiktorem Juszczenką Nasza Ukraina). Wprawdzie wybory nie wszystkim partiom są na rękę, ale wszystkie zaczęły się do nich przygotowywać. Zaczęto już - aczkolwiek nieformalnie - uruchamiać sztaby wyborcze.
Teoretycznie koalicję zawiązać mogą BJT z partią Wiktora Janukowycza, ponieważ te siły polityczne i tak od pewnego czasu współpracują, współdziałają w parlamencie. Natomiast w łonie obydwu partii są dość duże grupy przeciwników takiego rozwiązania. Dodatkowo taka koalicja niosłaby za sobą ryzyko dla Julii Tymoszenko, która będzie sobie musiała odpowiedzieć na pytanie, czy jej się to opłaci w perspektywie zbliżających się wyborów prezydenckich.
Jeżeli dojdzie do koalicji Partii Regionów z BJT, Zachód będzie ją postrzegał jako siłę polityczną, bardziej skłonną do porozumienia z Rosją niż forsowania integracji i zbliżenia z krajami zachodnimi. Wydaje się jednak, że będzie to powrót do polityki dwuwektorowej, a czyli tego, z czym mieliśmy do czynienia za rządów prezydenta Leonida Kuczmy, czyli szukania porozumienia z Rosją w tych sprawach, w których Ukraina potrzebuje umiarkowanego stanowiska Rosji. Taką sprawą jest cena gazu w przyszłym roku.
Należy podkreślić, że ani BJT, ani Partia Regionów Wiktora Janukowycza nie będą odcinały się od współpracy z Zachodem. Wręcz przeciwnie - będą o nią zabiegały, przy czym raczej nie będzie to forsowanie bezpośredniej integracji, zwłaszcza działań związanych z członkostwem w NATO.
not. AW
"Nasz Dziennik" 2008-09-18
Autor: wa