Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wybory do powtórki

Treść

Ukraiński parlament potępił w przyjętej w sobotę uchwale nadużycia, do których doszło podczas II tury wyborów prezydenckich w tym kraju, opowiadając się za unieważnieniem ich wyników i powtórzeniem głosowania. Formalnie unieważnić wybory może Sąd Najwyższy, który ma dziś zająć się tą sprawą. Przeciągające się rozstrzygnięcie konfliktu wewnętrznego grozi m.in. podziałem kraju. Wczoraj przywódcy jego wschodnich obwodów opowiedzieli się za ogłoszeniem autonomii i uznali premiera Wiktora Janukowycza za prawowitego zwycięzcę wyborów prezydenckich.
Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła w sobotę uchwałę, w której określiła drugą turę wyborów prezydenckich z 21 listopada jako naznaczoną "masowymi naruszeniami" ordynacji i "nieodzwierciedlającą" rzeczywistej woli wyborców. Tym samym 450-osobowy parlament uznał większością 307 głosów, że chce uznania głosowania za nieważne. Ma to jednak deklaratywny charakter. Ostateczną decyzję w tej sprawie ma podjąć ukraiński Sąd Najwyższy. W miniony czwartek jego rzecznik Liana Szlaposznykowa, cytowana przez agencję UNIAN, zapowiedziała, że trybunał ma się zająć skargami Juszczenki dziś przed południem. Przedstawicielka opozycji Julia Tymoszenko zaapelowała w sobotę do manifestantów zgromadzonych w centrum Kijowa, by udali się pod budynek sądu, kiedy będzie on rozpatrywać skargi Juszczenki.
Rada Najwyższa wyraziła również w sobotę wotum nieufności wobec oskarżanej o dopuszczenie do fałszerstw Centralnej Komisji Wyborczej (CKW). Wezwała prezydenta Leonida Kuczmę, by do końca listopada zaproponował parlamentowi zwolnienie dotychczasowych członków CKW i powołanie nowych. Parlament opowiedział się też za powołaniem komisji śledczej mającej zbadać ewentualne fałszerstwa. Chce także debaty na temat wprowadzenia zmian do ordynacji wyborczej.
Rada domaga się też, by na początku grudnia do izby trafił do drugiego czytania projekt ustawy o reformie konstytucyjnej. Zgodnie z nim prezydent traci część kompetencji na rzecz rządu i parlamentu. Opozycji nie udało się z kolei zamieszczenie w treści uchwały propozycji powtórzenia drugiej tury wyborów 12 grudnia. Datę tę zaproponował w piątek opozycyjny przywódca Wiktor Juszczenko.
Przywódca opozycji Wiktor Juszczenko pozytywnie ocenił decyzję parlamentu ukraińskiego. Jednocześnie zaapelował do manifestantów, by nie zaprzestawali demonstracji, bo władze przygotowują wprowadzenie stanu wyjątkowego. Wszystko ma się zacząć od brutalnej likwidacji namiotowego miasteczka przy ulicy Chreszczatyk - ostrzegał Juszczenko. Akcja Komitetu Ocalenia Narodowego musi trwać dopóty, dopóki nie nastąpi zwycięstwo sprawiedliwości i wolności. Niech nam pomoże w tym Bóg! - zakończył swoje przemówienie Wiktor Juszczenko.
Wcześniej, chcąc uspokoić niepokoje obywateli wschodnich i południowych części kraju, zadeklarował, że nie chce zabronić używania języka rosyjskiego w życiu publicznym. Juszczenko zapewniał też, iż jest zwolennikiem dobrych stosunków - przede wszystkim gospodarczych - z Rosją. Przypomniał przy tej okazji, że za rządów prezydenta Leonida Kuczmy eksport ukraiński do Rosji spadł z 38 do 18 procent. - Dla Rosji w chwili obecnej partnerem handlowym jest nie Ukraina, ale Unia Europejska. Musimy pod tym względem brać przykład z Rosji i iść w kierunku Europy - tłumaczył Juszczenko.
Ostrzegł też przed tendencjami separatystycznymi we wschodnich regionach Ukrainy. Manipulacje i kłamstwa ze strony władz tych regionów doprowadziły do zastraszenia obywateli ukraińskich zamieszkałych przede wszystkim w Zagłębiu Donieckim i na Krymie. Na Półwyspie Krymskim rozpowszechniano sfabrykowane ulotki, w których Juszczenko jakoby deklarował oddanie Półwyspu Krymskiego tamtejszej mniejszości - Tatarom zamieszkującym od wieków ten rejon.
Wczoraj władze zwołały nadzwyczajne posiedzenie Ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. W trakcie narady prezydent Leonid Kuczma uznał, że Ukrainie jest potrzebny kompromis, aby uniknąć konsekwencji "nie do przewidzenia". Oskarżył też opozycję o blokowanie wbrew obietnicom pracy organów władzy. Wcześniej, w sobotę, obradowała pierwsza grupa robocza, złożona z reprezentantów obydwu kandydatów Wiktora Juszczenki i Wiktora Janukowycza. Jednak zdaniem Kuczmy, nie przyniosła ona spodziewanych efektów.
Kuczma potępił też jako "niezgodne z konstytucją" próby utworzenia na wschodzie Ukrainy autonomicznej republiki. Natomiast Juszczenko oskarżył właśnie władze o to, że rozgrywają "kartą separatyzmu", aby naciskać w ten sposób na opozycję. Tymczasem część obserwatorów uważa, że "autonomiści" inspirowani są i popierani przez Moskwę. Wczoraj regionalni przywódcy ze wschodnich, rosyjskojęzycznych regionów Ukrainy, obradujący w Siewierodoniecku, jednogłośnie opowiedzieli się za przeprowadzeniem referendum w sprawie "statusu regionalnego", co jest eufemicznym określeniem na autonomię od władz centralnych - poinformowała Agencja Reutera. Obradujący w Siewierodoniecku przywódcy ogłosili też, że za prezydenta kraju uznają Wiktora Janukowycza, co może uwiarygodniać oskarżenia opozycji, iż usiłuje on w ten sposób naciskać na Juszczenkę.
Przebywający również na spotkaniu w Siewierodoniecku premier Wiktor Janukowycz tłumaczył, że zakwestionowane wybory prezydenckie pchnęły Ukrainę na krawędź katastrofy i wezwał swoich zwolenników do unikania rozlewu krwi.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, BM, PAP



Dr Mieczysław Ryba, historyk, KUL:
Ostatnie działania ukraińskiego parlamentu i władz tego kraju, a z drugiej strony zapowiedzi przywódców wschodnich regionów, którzy domagają się autonomii, wskazują, że granice tego kraju zostały wyznaczone w sposób nieco sztuczny. Wschodnie regiony państwa, m.in. rejon Charkowa, faktycznie niewiele mają wspólnego z Ukrainą. Gdyby więc nowe władze kraju prowadziły całkowicie prozachodnią politykę, istnieje groźba podziału tego państwa, a nawet wojny domowej. Władze centralne bowiem nie zgodzą się łatwo na oddanie wschodnich terenów, na których skoncentrowany jest przemysł i bogactwa naturalne. Korzenie podziału leżą natomiast w tożsamości ludzi zamieszkujących wschód kraju. Bo choć zachodnie części i władze centralne odbudowują podmiotowość narodową, to trudno mówić o Ukraińcach na terenach wschodnich.
not. BM

"Nasz Dziennik" 2004-11-29

Autor: kl