Wyborcza machina debatami się toczy
Treść
Politycy wszystkich opcji politycznych zaczynają stawiać na argumenty. Kandydat LiD na premiera - Aleksander Kwaśniewski, zwrócił się już jako pierwszy z zaproszeniem do merytorycznej dyskusji do premiera Jarosława Kaczyńskiego. Lider LPR Roman Giertych nie zostaje w tyle. Wczoraj do publicznej debaty wezwał szefa Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska. Z kolei szef Samoobrony Andrzej Lepper zaskoczył wszystkich i do wspólnej rozmowy na temat rolnictwa zaprosił wszystkich przewodniczących partii.
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski jako pierwszy rzucił rękawicę Jarosławowi Kaczyńskiemu. Podczas niedzielnej konwencji w Kielcach Kwaśniewski zaproponował premierowi debatę, a szef rządu przyjął tę propozycję. Komentując całą sprawę, szef SLD Wojciech Olejniczak ocenił wczoraj, że debata między Jarosławem Kaczyńskim a Aleksandrem Kwaśniewskim powinna odbyć się "w miejscu niezależnym", by mogła być transmitowana przez różne stacje telewizyjne. Pytany, czy powinna to być TVP, czy TVN, odparł: "Najlepiej, żeby było to w miejscu niezależnym i transmitowane w jednej i w drugiej stacji, a może też i w Polsacie". Po co Polakom taka debata? Lider Sojuszu spieszy z odpowiedzią i wyjaśnia, że debata między premierem a byłym prezydentem powinna dotyczyć nowych, kolejnych "pomysłów na Polskę". Olejniczak przyznał, iż pomysł na nią on sam zainicjował, a przed publicznym zaproszeniem LiD i PiS konsultowały się w tej sprawie.
Z kolei Joachim Brudziński, sekretarz generalny PiS, zaprzecza, jakoby już wcześniej trwały rozmowy między obiema partiami w związku ze wspólną debatą publiczną. - To jakaś bzdura. Mnie nic nie wiadomo na ten temat - podkreśla nasz rozmówca.
Być może dojdzie nawet do debaty wyborczej między PO a PiS. O takiej możliwości mówił wczoraj rzecznik PiS Adam Bielan. Jest tylko jeden warunek: to Donald Tusk ma wyjść z zaproszeniem, bo jak do tej pory "takiej debaty nie proponował". W ten sposób Bielan odniósł się do faktu, dlaczego Kaczyński szykuje się do spotkania z Kwaśniewskim, a nie z Tuskiem. Ale Julia Pitera (PO) stwierdziła, że "nie widzi powodu", by Tusk proponował premierowi debatę, bo - jak mówiła - "ta debata między nimi toczy się od dawna".
Tusk kontra Giertych
W tyle nie chcą zostać inni politycy, traktując udział w debatach jako żywą reklamę i promocję siebie i swoich list wyborczych. - Wzywam Donalda Tuska do debaty. Jeżeli Donald Tusk będzie miał odwagę, jeżeli nie zasłoni się jakimś pretekstem - zaproponował wczoraj lider LPR Roman Giertych. Zaznaczył, że spotkanie może się odbyć w jakiejś prywatnej telewizji lub na jakiejś debacie czy konwencji. Giertych nie ukrywał, że jego zaproszenie jest odpowiedzią na propozycję debaty telewizyjnej Kwaśniewski - Kaczyński. Przy tej okazji nie omieszkał skrytykować premiera, wytykając mu, że "wybrał sobie na przeciwnika Aleksandra Kwaśniewskiego po tym, co się zdarzyło na Ukrainie".
Samoobrona nie chce być gorsza. Wczoraj Andrzej Lepper powiedział dziennikarzom, że wysłał pisma do wszystkich przewodniczących partii, które są w parlamencie, i tych, które się liczą, a znajdują się poza parlamentem, aby w najbliższym czasie odbyła się debata wszystkich partii na temat rolnictwa. Dodał, że powinno do niej dojść jak najszybciej.
Marcinkiewicz wspiera PO - PiS
- Nie będę wspierać ani PO, ani PiS w kampanii, bo te partie powinny wejść w koalicję. Jednak będę popierał niektórych polityków, w tym Jarosława Gowina - poinformował z kolei Kazimierz Marcinkiewicz. Wcześniej były premier w RMF FM wywołał kolejną polityczną burzę, kiedy oznajmił, że będzie twarzą kampanii wyborczej senatora Jarosława Gowina (PO). Polityk ten jest "jedynką" Platformy w Krakowie i konkuruje w tym okręgu ze Zbigniewem Ziobrą. W ocenie Marcinkiewicza, ważna jest współpraca i synteza programów PO i PiS po wyborach. Zaznaczył również, że ma przyjaciół zarówno w PiS, jak i w PO i nie chce opowiadać się po żadnej stronie. - Chcę promować ludzi, przyjaciół, którzy w moim przekonaniu służą dobrze Polsce - podkreślił. Zdaniem byłego szefa rządu, "najlepszym rozwiązaniem jest PO - PiS". Pytany, czy wierzy, że Jan Rokita, który zrezygnował ze startu w październikowych wyborach parlamentarnych, zostanie premierem rządu PO - PiS, odparł: "Daj Panie Boże".
Gosiewski przeprosi PO
Tymczasem warszawski sąd okręgowy orzekł, że Przemysław Gosiewski (PiS) ma przeprosić na antenie Radia Kielce PO za zarzucanie jej działaczom ze Skarżyska-Kamiennej powiązań z "grupą przestępczą". Sam Gosiewski zapowiedział wczoraj w Kielcach, że odwoła się od tego wyroku. Sąd uznał, że wypowiedź lidera świętokrzyskiego PiS była jedynie jego "subiektywnym przekonaniem". Stwierdził też, że skoro kwestionowana wypowiedź wicepremiera miała miejsce po ogłoszeniu daty wyborów, a on sam już w czasie procesu był kandydatem PiS, to pozew podlega rozpatrzeniu w przyspieszonym wyborczym trybie. Wcześniej obrona próbowała wykazać, iż sprawa powinna być sądzona w zwykłym trybie pozwu o zniesławienie. To pierwszy wniosek w tej kampanii wyborczej rozpatrywany przez sąd w trybie wyborczym, czyli przyspieszonym.
Magdalena M. Stawarska
"Nasz Dziennik" 2007-09-25
Autor: wa