Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wybierzemy dostawcę energii

Treść

Od 1 lipca wszyscy indywidualni odbiorcy energii elektrycznej będą mogli wybrać dla siebie dostawcę energii. Tym samym przestaną być już uzależnieni od lokalnego zakładu energetycznego. Dzięki dopuszczeniu konkurencji na rynku energii można by liczyć na spadek cen. Wiele jednak wskazuje na to, że żadnej rewolucji cenowej nie będzie.

Na wybór dostawcy energii elektrycznej pozwolą wchodzące w życie przepisy prawa energetycznego, które są konsekwencją dostosowania naszego prawa do dyrektyw unijnych zakładających zliberalizowanie rynku energii elektrycznej w krajach Unii Europejskiej.
W praktyce będzie to oznaczać, że każda indywidualna osoba wykorzystująca energię elektryczną w swoim gospodarstwie domowym będzie musiała podpisać nową umowę na dostawę energii. Jeżeli wybierzemy innego dostawcę niż do tej pory, będzie on mógł korzystać z infrastruktury zakładu energetycznego, który dotychczas dostarczał nam prąd. Przepisy umożliwiające wystąpienie o zmianę dostawcy wchodzą w życie od dzisiaj. Trudno jednak zdecydować się na taki krok, jeśli nie ma jeszcze żadnych konkurencyjnych ofert. To w dużej mierze od determinacji firm energetycznych w walce o klienta będzie zależeć, czy np. cena płacona przez odbiorców za energię spadnie. Te jednak przyzwyczajone są do działania na zmonopolizowanym rynku i niewchodzenia na obszar działania potencjalnego konkurenta. Dlatego na konkurencyjne oferty firm energetycznych w naszych skrzynkach pocztowych możemy jeszcze długo poczekać.
W 2004 r. prawo zmiany dostawcy energii elektrycznej uzyskały poza osobami indywidualnymi inne podmioty. Nie pociągnęło to jednak za sobą spadku cen czy agresywnej walki firm o klientów, a sami odbiorcy energii nie zaczęli masowo zmieniać dotychczasowego dostawcy.
Korzystne dla odbiorców efekty wprowadzenia konkurencji na rynku mogą zostać zniwelowane przez potrzeby inwestycyjne elektroenergetyki. W rządowym programie dla elektroenergetyki jako sprawę do pilnego rozwiązania zaliczono np. konieczność poniesienia dużych nakładów na inwestycje w moce wytwórcze oraz sieci przesyłowe i dystrybucyjne, spełniające unijne normy w zakresie ochrony środowiska. Brak tych inwestycji mógłby powodować, że - jak zaznaczono - tylko w ciągu najbliższych 5 lat ceny energii mogą wzrosnąć o co najmniej 15-20 procent, a opłaty przesyłowe i dystrybucyjne o 5-10 procent.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-02-27

Autor: wa