Wszystko na sprzedaż
Treść
Obserwując francuską dyplomację i jej próby załatwienia za wszelką cenę intratnych kontraktów, coraz częściej przypomina się stwierdzenie Lenina, że kapitalizm jest w stanie sprzedać sznurek, na którym sam się powiesi. Dobitnym tego przykładem są czynione od kilku lat zabiegi Paryża o szersze wejście francuskiego kapitału do Chin i zakończona w sobotę wizyta francuskiego premiera w tym kraju.
Przyjmowanie w Paryżu z nadzwyczajną pompą wizyty chińskich wysokich aparatczyków komunistycznych, przymykanie oczu na łamanie praw człowieka w Chinach, na prześladowanie Kościoła katolickiego to metoda na robienie interesów Francji z Pekinem. Świadczy o tym także zakończona w sobotę wizyta w Kraju Środka premiera Jean-Pierre Raffarina, który licząc na intratne kontrakty, opowiedział się za zniesieniem embarga Unii Europejskiej na dostawy broni do Chin. Protestują przeciwko temu m.in. USA, które sugerują, że broń ta może zostać w konsekwencji użyta nawet przeciwko europejskim interesom. Tymczasem Raffarin oświadczył w Pekinie, że "Francja nadal domaga się zniesienia sankcji i nie widzi powodów, dla których Rada Europejska może zmienić jej stanowisko w tej sprawie".
Premier potwierdził je, mimo że znalezienie przez kraje Unii kompromisu w sprawie zniesienia embarga wydaje się coraz bardziej odległe, zwłaszcza po przyjęciu przez chiński parlament tzw. ustawy antysecesyjnej, która upoważnia armię chińską do użycia wszelkich środków w przypadku ogłoszenia niepodległości przez Tajwan uznawany przez Pekin za zbuntowaną prowincję. W trosce o samopoczucie chińskich decydentów premier Francji oświadczył, że ustawa ta jest "zgodna z zasadą jedności Chin i dwóch systemów bronionych przez Francję", a embargo "jest anachroniczne i niesprawiedliwe".
Jean-Pierre Raffarin nie był też w stanie otwarcie przedstawić nękającego kraje Europy problemu eksportu chińskich wyrobów tekstylnych zalewających rynek europejski. Stwierdził jedynie bełkotliwie, że "w czasie rozmów z chińską stroną odczuł w tej sprawie świadomość rządu chińskiego i jego międzynarodową odpowiedzialność". Równie krótko zbył on problem respektowania praw człowieka, stwierdzając, że "śledzi on z dużą uwagą dialog między Chinami i Unią Europejską". Wszystko to dla kontraktów gospodarczych, na które liczy Francja.
Tymczasem nawet nad Sekwaną ocenia się, że są one skromne. Ekonomicznym efektem wizyty Raffarina w Chinach było podpisanie umowy na sprzedaż - w sumie - 30 nowych airbusów A319 i A320, za ok. 2,5 mld euro. Oprócz tego francuska firma EDF zawarła umowę na rozbudowę centrali nuklearnej w Ling Ao. Paryż podpisał też wstępną umowę na eksport pszenicy o wartości 100 mln USD. Podkreśla się jednak, że mimo usilnych starań premiera ekonomiczny efekt wizyty jest dość skromny w stosunku do potrzeb. Kraj bowiem przeżywa stagnację gospodarczą i obecnie ratunek widzi w zwiększeniu eksportu, podobnie jak czynią to Niemcy.
Franciszek L. Ćwik, Caen
"Nasz Dziennik" 2005-04-25
Autor: ab