Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wszystko jest na zdjęciach

Treść

Przesyłane do Radia Maryja zdjęcia i zeznania świadków potwierdzają, że rzekomy atak o. Piotra Andrukiewicza na krytykującego Radio Maryja blogera Rafała Maszkowskiego zaistniał tylko w świadomości dziennikarzy "Gazety Wyborczej". Zresztą sam bloger przyznał, że proponował różnym mediom obserwowanie jego "akcji".

Ojciec Piotr Andrukiewicz CSsR poinformował nas, że otrzymał wiele zdjęć pokazujących, jak faktycznie wyglądało całe zajście z Maszkowskim, który podczas pielgrzymki młodych słuchaczy Radia Maryja na Jasną Górę rozdawał szkalujące rozgłośnię ulotki. - Na jednym z nich widać ten moment, kiedy ja powiadamiam straż i trzymam go za mikrofon, on stoi spokojnie, uśmiecha się, jest zadowolony, więc widać, że tutaj nie było jakiegoś spięcia - podkreśla o. Piotr. Na innych fotografiach widoczna jest dziennikarka "Gazety Wyborczej" Dorota Steinhagen. - Poza tym widać, jak stoję z tą panią z "Gazety Wyborczej" i z nią rozmawiam, ona oczywiście wszystko notuje - opisuje redemptorysta. - To ona zrobiła z tego incydentu jakiś atak agresji, to ona tak napisała - mówi. - Ona tworzy fakty, które nie zaistniały - dodaje. Tymczasem takiego przebiegu sprawy nie potwierdzają świadkowie, m.in. uczestnicy pielgrzymki z Krakowa, którzy skontaktowali się z rozgłośnią i są gotowi zeznawać w sądzie i przedstawić prawdziwy przebieg wydarzeń. Relacjonują oni, że obok blogera znajdowała się kobieta z notesem oraz fotoreporter, obserwujący reakcje osób, którym Maszkowski wręczał ulotki. Nieco dalej jego akcję filmowała brytyjska ekipa.
W wywiadzie dla frondy.pl Maszkowski sam przyznaje, że zaplanował całą akcję i prosił różne media o udział w niej. "Ja nie chciałem rozdawać tych ulotek potajemnie. Raczej chciałem, żeby jak największa ilość dziennikarzy wiedziała, że te ulotki rozdaję, że taka akcja może być prowadzona. Nie wszyscy dziennikarze, do których napisałem, zareagowali. Powiadomiłem też pewną telewizję, ale nie przyjechała" - mówi. Na jego akcję pozytywnie odpowiedziała "Gazeta Wyborcza". Jak dodaje bloger, brytyjska ekipa z Aro Korolem sama pojawiła się u niego, ponieważ szukała informacji.
Zdjęcia dokumentują także działania blogera i towarzyszących mu osób. - Widać na tych zdjęciach, jak oni się w różnych miejscach instalują, np. na wałach, są obfotografowani dokładnie - mówi o. Piotr.
Są także świadkowie potwierdzający atak gazem pieprzowym na pielgrzyma z Lublina, pana Czesława, przez fotoreportera "Gazety Wyborczej" Piotra Deskę.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-06-29

Autor: wa