Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wszystko

Treść

Boimy się go, ale i chcemy zarazem. Jest bezwzględne. Nie ma z nim kompromisów. Najważniejsze, po czyjej opowie się stronie – czy brania, czy dawania. Dostać, wziąć „wszystko” to radykalnie co innego, niż wszystko oddać lub stracić. „Wszystko” jest wszędzie niezmiennie obecne – penetruje i przenika wszystko. Skoro jest wszystkim, nic się przed nim nie ukryje – w takiej czy innej formie. Ma charakter ekspansywny – musi pochłaniać, zagarniać zabierać w posiadanie: akumuluje, zbiera – najpierw wynajdując, identyfikując, klasyfikując i uznając za zdatne. Wszystko unicestwia odrębność. Chcąc być wszystkim przestajesz być sobą – płyniesz wraz z niosącym cię nurtem, koło innych elementów „wszystkiego”. Tak jest na przykład choćby z modą, w której zwłaszcza młodzi ludzie ubierają bezmyślnie to, co im podsuną obowiązujące trendy. W zglobalizowanym świecie stało się to już normą – a także kodem społecznym. Mniej lub bardziej świadomie ulegamy mu – choćby po to, by zostać zaakceptowanych przez sąsiadów czy kolegów z pracy. Pomału zaczynamy coraz więcej poddawać tym trendom – nie tylko ubrania, ale i buty, zegarek, model telefonu komórkowego – ale i gesty, słownictwo. Ze wszystkim nie ma żartów. Nie tylko chce zagarnąć i sobie podporządkować – chce też przeniknąć, wlać się, wsączyć się do środka – wchodząc w mniej lub bardziej świadomy i ewidentny sojusz z naszym umysłem, z naszymi emocjami, z naszym ciałem. Nie tylko chce go przeciągnąć na swoją stronę, ale zmusić do współdziałania, do jakiegoś z nim totalnego tańca. Może to jest ta otchłań Pascala, o której kiedyś napisał poeta – otchłań ogarniająca i osaczająca na tyle mocno, że odbiera spokojny oddech istnienia:

Pascal miał swoją otchłań, szła z nim nieprzerwanie.
Biada! Wszystko – przepaścią, czyn, żądza, marzenie,
Słowo! I nieraz czuję, gdy mi Przerażenie
Podnosi włos na głowie, jej wichru powianie.

W górze i w dole, zewsząd pustka i milczenie,
Przestrzeń straszliwa, w której czujemy spętanie…
Bóg palcem mądrym w nocy mych mglistym tumanie
Kreśli wielokształtnego koszmaru widzenie.

Boje się snu, jak można bać się wielkiej dziury,
Pełnej trwóg, prowadzącej w świat nie wiedzieć który.
Już tylko nieskończoność widzę z wszystkich okien,

I mój duch nawiedzany ciągłymi zawroty
Zazdrośnie tęskni za nicości snem głębokim.
Ach! Nigdy nie wyjść poza Liczby i Istoty!

Bo jeśli sobie dobrze uświadomimy nasze miejsce w świecie, nasza kruchość i znikomość – faktycznie, pozostaje tylko lęk i chęć ucieczki czy ukrycia się. Zawsze jednak wszystko będzie przeciw nam – z tej, czy innej strony. Zawsze pozostaniemy małym punktem, nie wiadomo skąd przychodzącą istotą – jedynie po to, by wydać krzyk, i znowu zniknąć na wieki – jak to ujął obrazowo pewien filozof.

Skoro tak, to pozostają jedynie dwie możliwości – albo owo nadchodzące, przenikające wszystko to zniszczenie i nasz kres – albo, wręcz przeciwnie: ocalenie, ujęcie naszej znikomości w mocne, dobre dłonie zmiłowania i ocalenia – w wszechobecne i wszystko przemieniające Dłonie, które delikatnie acz nieuchronnie wnikają w każdą tkankę naszego życia, w każde włókno naszego umysłu i naszych emocji – czy tego chcemy czy też nie.

Odczucie totalnego „wszystkiego” nadchodzącego czy pochylającego się nad nami, wdzierającego się w nas – to nic innego jak szansa na nowe zobaczenie naszej ludzkiej, kruchej egzystencji. Mamy to odczucie patrząc w kosmiczny bezmiar wszechświata – ale i poznając tajemnicze bogactwa mikroświata. Doświadczamy tego odczucia poznając coraz głębiej historię – jej nurty, dynamizmy wydarzenia przenikające, przeczesujące ludzkość. Jest wreszcie ono naszym udziałem, gdy proponujemy ogarnąć aktualną sytuację na świecie – w społeczeństwie, w polityce, w gospodarce, w skomplikowanych relacjach ludzkich, pulsujących wokół nas. No właśnie – próbujemy „ogarnąć”. Czy to nie śmieszne – człowiek chcący ogarnąć wszystko!? Ale jednak próbuje – i leci w kosmos, i nurkuje na dnie oceanu, i opisuje historię i zmienia jej bieg. Czynią to rozmaici, skończeni, pojedynczy ludzie. Ludzka przygoda z wszechogarniającym i przenikającym wszystkim to zmaganie o sens życia i o prawdę o człowieku.

Śledząc opisywaną przez s. Hedwig (Silję) Walter OSB historię Gomer możemy dostrzec, że klauzura klasztorna paradoksalnie jawi się jako uprzywilejowana przestrzeń nie tylko doświadczania wszystkiego, ale i jako skuteczna forma jego oswajania. Dla mniszki czy mnicha może się stać ono cudownym Przyjściem, które wyzwala, wyjaśnia, dale życie i sens:

Więcej nie powinno się powiedzieć
o tym cudownym,
wszechmocnym
przenikającym wszystko –
przenikającym Gomer i wszystko
Przyjściu
Więcej nic.
To, co przychodzi
jest wszystkim.
I to przykrywa Gomer.
To przykrywa
Wszystko [Wiersz nosi tytuł Wszystko].

Nie pozostaje nic innego, jak oddać mu się całkowicie, powierzyć – pozwolić wziąć w jego Dłonie, zezwolić by wnikały w tkanki naszych myśli i odczuć, w motywy naszej codzienności.

Reguła św. Benedykta jest zadziwiająco przesycona słowem „wszystko”: w rozmaitych odmianach występuje w niej 116 razy. W pewnych fragmentach częściej, w innych rzadziej, dając tym samym perspektywę wszech-ograniajacej totalności. I tak, na przykład na czwartym stopniu pokory czytamy o konieczności znoszenia wszystkiego (RB 7, 36.38) – ale i o odnoszeniu we wszystkim „pełnego zwycięstwa dzięki Temu, który nas umiłował (RB 7, 39). Na piątym stopniu pokory mnich winien wyznawać swemu opatowi „wszystkie złe myśli przychodzące do serca lub czyny w ukryciu popełnione” (RB 7,44). Na szóstym stopniu pokory mnich winien zadawalać się „wszystkim, co tanie i ostatnie” (RB 7,49). Na siódmym – „mnich nie tylko ustami wyznaje, że jest najpodlejszy i najsłabszy ze wszystkich. Lecz jest o tym również najgłębiej przekonany” (RB 7, 51). Tak wiele tego wszystkiego! Wyłania się zewsząd, ze wszystkich szczelin otacza biednego mnicha – ot, sytuacja egzystencjalnie modelowa: czyż nie wszyscy uczciwie i dogłębnie żyjący nie czują jak się im wszystko wali, jak wszystko trzeba postawić na jedną kartę, jak wszystko jest tracone, wszystko trzeba zacząć od nowa. Wciśnięci w bezwzględną zasadę „wszystko albo nic” tracimy oddech. Na zawsze pozostaniemy małą jednostką. Ale skoro czuje ona tak niezbywalny opór przed byciem zagarniętym czy pochłoniętym przez wszystko, potrzeba jest wiara, że „wszystko” jednak może uratować i zbawić. W końcu to najważniejsze „wszystko” w swej Regule zaczerpnął św. Benedykt od św. Piotra, za którym powtórzył, „Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony!” (RB 57, 9 – 1 P 4,11)

„Selfie z Regułą” to nowy cykl felietonów, których autorem jest Bernard Sawicki OSB, obecnie wykładowca w Papieskim Ateneum św. Anzelma w Rzymie i Koordynator Instytutu Monastycznego.

Źródło: ps-po.pl, 10 października 2018

Autor: mj

Tagi: Wszystko