Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wszyscy pytają, co stało się pod Katyniem

Treść

"Zapach likwidacji", "Smoleńsk, morderstwo z premedytacją?", "Kaczyński został zabity przez Putina?", "Morderstwo w stylu Kremla" - to tylko niektóre tytuły artykułów, które od kilku dni regularnie publikowane są w rumuńskich i izraelskich gazetach oraz agencjach prasowych. Powołując się m.in. na wypowiedzi niezależnych ekspertów i informacje pozyskane ze źródeł w NATO, ich autorzy podkreślają, że za katastrofą z 10 kwietnia, w której zginęła znaczna część "antyrosyjskich polityków" i "najlepszych wojskowych", stoi Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB). Rumuńska agencja Romanian Global News, podważając rosyjską hipotezę o błędzie pilota, wysuwa podejrzenie, że mogło dojść do celowego uszkodzenia urządzeń pokładowych Tu-154M, m.in. przy zastosowaniu rosyjskiej broni elektromagnetycznej EMP.
Romanian Global News w artykule z 13 kwietnia podkreśla, że choć struktury bezpieczeństwa NATO jeszcze nie potwierdziły tego oficjalnie, to jednak coraz poważniej "uwzględniają istnienie planu wyeliminowania antyrosyjskich przywódców państwa polskiego". A przylot delegacji polskiej z dwoma prezydentami i dziesiątkami najlepszych polityków był dla Kremla - jak zauważa agencja - wyjątkową okazją ku temu. "Nigdy w jednej płaszczyźnie Rosja nie miała tak wielu ważnych wrogów przy swoim terytorium i w pobliżu swojej bazy wojskowej wyposażonej w elektryczne i elektromagnetyczne systemy broni. Była to okazja, której były agent KGB Władimir Putin nie mógł przegapić" - pisze jeden z dziennikarzy agencji. Podkreśla także, że w sprawę zamieszane były wszystkie tajne rosyjskie struktury, czyli: FSB, GRU i SVR. RGN pisze także, że choć od samego początku Rosja prowadzi zakrojoną na niezwykle szeroką skalę kampanię mającą na celu wmówienie Polsce i światu, iż był to "błąd ludzki" lub też niesprawność urządzeń, to jednak "nie jest w stanie usunąć podejrzanych dowodów działań przestępczych".
Stawiane przez Romanian Global News tezy potwierdza także telewizja Evenimentul Zilei B1, która w ubiegłym tygodniu wyemitowała program poświęcony katastrofie polskiego samolotu pod Katyniem. Przedstawione w nim materiały podważają rosyjską wersję wydarzeń, co potwierdzili zaproszony do studia ekspert oraz pytane przez agencję "wyspecjalizowane osoby", które "nie dają się zwieść kampanii dezinformacji rozpoczętej po tragicznym wydarzeniu". We wspomnianym materiale zwraca się uwagę również na fakt, że polskie media skupione są obecnie na przeżywaniu tej tragedii i na uroczystościach pogrzebowych, z czego wynika "brak dociekania prawdziwej wersji tego tragicznego wydarzenia".
W rosyjską wersję wydarzeń nie wierzy znaczna część izraelskich mediów. Dwa dni po katastrofie portal Izrus.co.il napisał, że w tej tragedii widzi "zabójstwo w stylu Kremla". W podobnym stylu wypowiadali się także inni izraelscy komentatorzy, podkreślając, że katastrofa została zaplanowana prze Kreml, który "nienawidził Kaczyńskiego" za jego "antyrosyjskie poglądy". O udziale Władimira Putina w katastrofie mówił także program drugi izraelskiej telewizji. Jak podkreśla RGN, prezenter wspomnianej telewizji miał zaznaczyć, że dopóki dochodzenie w tej sprawie jest prowadzone pod nadzorem rosyjskiego premiera, "jest coraz mniej prawdopodobne, że poznamy prawdę na temat przyczyn wypadku". Dziennik "Maariv" opatrzył swój artykuł na ten temat tytułem "Zapach likwidacji". Z kolei 12 kwietnia dziennik "Haaretz" podał, że solidarność Rosji z Polską wobec tragedii smoleńskiej jest tylko pokazówką.
Użyto broni elektromagnetycznej?
Romanian Global News powołuje się także na nieoficjalne źródła w polskim Ministerstwie Obrony Narodowej, które w rozmowie z dziennikarzami agencji miały potwierdzić, że swego czasu Rosjanie przeprowadzali na terenie lotniska w Smoleńsku eksperymenty przy użyciu broni elektromagnetycznej EMP (elektromagnetyczny impuls) - najsilniejszej broni, jaka kiedykolwiek istniała. O tym, że przed dwoma laty stworzono w Moskwie tę broń, pisał już także rosyjski dziennik "Prawda". "Ogromna moc miliardów watów jest generowana z urządzenia małych rozmiarów. Innowacją tej broni jest to, że impulsy elektromagnetyczne emitowane przez nią są znacznie krótsze, ale o niezwykle potężnej mocy" - podkreślał w rozmowie z gazetą Giennadij Mesyats, wicedyrektor Rosyjskiej Akademii Nauki i dyrektor Instytutu Fizyki im. Lebiediewa. Inny naukowiec specjalizujący się w elektromagnetycznej superbroni Mikhail Yaladin podkreślił, że przed Rosją jeszcze nikomu nie udało się stworzyć równie małego urządzenia o takiej sile. "Takiej małej broni i z taką potężną siłą jeszcze nigdy nie stworzono. Co prawda były podobne urządzenia, wykonane w okresie zimnej wojny, ale ich rozmiary były ogromne" - podkreślił Yaladin. "Nasza broń jest co najmniej dziesięciokrotnie silniejsza niż jakakolwiek broń stworzona w innym kraju" - dodał. Jej działanie opiera się na wysyłaniu impulsów elektromagnetycznych, które destruktywnie oddziałują na znajdujące się w pobliżu urządzenia elektroniczne, uszkadzając je bądź zafałszowując podawane przez nie parametry. Jak zauważa Romanian Global News, powołując się na źródła wojskowe, impulsy elektromagnetyczne są także w stanie zakłócać pracę silników wszystkich samolotów. Rosyjscy naukowcy podkreślają, że nike potrafi naśladować m.in. uderzenia pioruna lub wybuch jądrowy. Zastosowanie tej broni jest jednak bardzo trudne do wykrycia ze względu na krótki czas działania wiązki elektromagnetycznej. Rosyjskie urządzenie o nazwie "Nike" (na cześć greckiej bogini zwycięstwa), było już pokazywane w Jekaterynburgu nad Uralem.
Rumuńska agencja, powołując się na swoje dotychczasowe ustalenia, zdecydowanie podkreśla więc, że katastrofa prezydenckiego tupolewa miała być zamachem na "najbardziej antyrosyjskich przywódców Polski", w tym na obu braci Kaczyńskich, znanych ze swojego zdecydowanego stanowiska wobec Rosji. "Spodziewano się, że w samolocie będą obaj bracia Kaczyńscy" - czytamy. RGN podkreśla także, że na szczęście brat prezydenta, były premier Jarosław Kaczyński w ostatniej chwili musiał zrezygnować z podróży do Smoleńska ze względu na zły stan zdrowia ich matki. "To był przypadek i pech dla Moskwy. Jarosław Kaczyński może być bowiem następnym prezydentem Polski" - pisze rumuńska agencja. Podkreśla także, że jeśli tak się stanie, to kolejny prezydent będzie dokładnie rozumiał tragiczne wydarzenia kwietniowe i postawę Moskwy.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2010-04-22

Autor: jc