Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wszyscy przeciw Romneyowi

Treść

Faworyt republikańskich prawyborów prezydenckich w USA Mitt Romney stał się celem ataków niemal wszystkich kontrkandydatów ze swojego ugrupowania. W ostatniej debacie przed dzisiejszymi głosowaniami w New Hampshire startujący w wyścigu do Białego Domu pozostali członkowie Partii Republikańskiej skupili się na wytykaniu słabości lidera dotychczasowych sondaży.

Prawybory w New Hampshire są drugimi po przeprowadzonych tydzień wcześniej w Iowa - Romney pokonał wtedy Ricka Santoruma zaledwie ośmioma głosami. Obecne głosowania mają jednak większe znaczenie, ponieważ odbędą się nie tylko wśród członków ugrupowania, jak to miało miejsce w ubiegłym tygodniu, ale także wśród wszystkich zwolenników Partii Republikańskiej (GOP). Wszyscy liczący się kandydaci próbują się przedstawiać jako główni rywale Romneya. Prawybory w New Hampshire są pierwszym etapem rozpoczynającej się właśnie negatywnej selekcji kandydatów. Ci, którzy nie zdobędą w nich oczekiwanego poparcia, będą rezygnowali z dalszego wyścigu o partyjną nominację, ale prawdziwa czołówka wykrystalizuje się już po głosowaniach w Karolinie Południowej, które odbędą się 21 stycznia. Dzisiaj jednak wiadomo, że akurat Romney, były gubernator Massachusetts, ma niemal zagwarantowany udział w całej prawyborczej kampanii, bo cieszy się sporym poparciem wśród republikańskich wyborców.


Kandydat bez wartości?
Jako pierwszy do ataku na faworyta ruszył Newt Gingrich, obalając deklaracje Mitta Romneya o tym, iż wnosi on świeżość na scenę polityczną, ponieważ jest na niej całkiem nowy. - Pozwolą państwo, że zmiażdżę te pobożne życzenia - powiedział Gingrich. - Startujesz już stale we wszystkich wyborach od wielu lat. Przyznaj to, proszę, przed wszystkimi Amerykanami, startujesz już co najmniej od 1990 roku - zwrócił się Gingrich bezpośrednio do Romneya podczas debaty. Były spiker Izby Reprezentantów oskarżył rywala także o nieuczciwe dorobienie się poprzez stosowanie łupieżczej polityki w firmach, które prowadził, oraz niepotrzebne redukcje miejsc pracy.
Kolejny w kolejce do zbijania kapitału politycznego na krytyce Romneya ustawił się jego obecnie najpoważniejszy konkurent Rick Santorum, który w Iowa przegrał z nim zaledwie o osiem głosów. Głównym zarzutem, jaki postawił były senator z Pensylwanii, było stwierdzenie, iż Romney nie posiada żadnych stałych przekonań. - Potrzebujemy kogoś, kto w trudnych czasach, a takie nadejdą po tych wyborach, będzie potrafił mocno stanąć w obronie konserwatywnych wartości - stwierdził Santorum. W ten kontekst wpisał się także Jon Huntsman, były gubernator Utah, dla którego wybory w New Hampshire będą najprawdopodobniej oznaczały "być albo nie być" w dalszej kampanii. Skrytykował on przyjęcie przez Romneya posady ambasadora Stanów Zjednoczonych w Chinach z nadania obecnego prezydenta Baracka Obamy. - Ten naród jest podzielony między innymi przez podejście takie jak to - powiedział. W jego oczach uznania nie znalazło także hasło faworyta, które brzmi: "Uwierz w Amerykę". - Jak możesz w ogóle wierzyć w Amerykę, kiedy nie jesteś gotów jej naprawdę służyć? To jest po prostu fałsz - dodał.
Mimo że według wszystkich sondaży Romney powinien odnieść zwycięstwo w New Hampshire dzięki skutecznej kampanii, kandydat nie zamierza pozostawać bierny wobec słów krytyki i zdecydowanie odpiera ataki rywali. - Jestem bardzo dumny ze swoich osiągnięć na polu konserwatyzmu - odpowiadał na zarzuty o brak zakorzenienia w wartościach. Jak dodawał, na liście popierających go członków GOP jest mnóstwo osób, dla których tradycyjne wartości są najważniejsze i którym w żadnym wypadku nie można postawić podobnych zarzutów. Sztab Romneya pomimo zadowolenia z liderowania w większości sondaży wypowiada się z rezerwą i ostrożnością o szansach swojego kandydata. Cały proces prawyborów oraz tzw. caucusów (czyli zebrań ludności) może zagrozić nagłym zachwianiem sympatii części wyborców i odpływem poparcia. Poza tym zjednoczenie wszystkich pozostałych kandydatów przeciwko Romneyowi może skierować uwagę na całkiem innego kandydata niż ci będący dziś na pierwszych miejscach. Według ich oceny, takim kandydatem może być Ron Paul, który jest postrzegany jako osoba być może nie z największym, ale stałym poparciem wśród obywateli.

Huntsman na fali
Obecnie najlepszą kampanię - według ekspertów - prowadzi Jon Huntsman i to jemu przybywa w ostatnich dniach najwięcej głosów. Podkreślają, że mimo iż były gubernator Utah jest obecnie na fali (ma tzw. momentum), to prawdopodobnie ma zbyt mało czasu, aby spróbować wygrać z Romneyem. Jak oceniają, z poparciem na poziomie ok. 16 proc. powinien być w stanie rywalizować o drugą pozycję z Paulem i Santorumem. To właśnie na jego korzyść część głosów utracił lider. Na dzień przed wyborami były gubernator Massachusetts cieszył się poparciem na poziomie 39 proc., podczas gdy jeszcze trzy dni wcześniej było to ponad 43 procent.
Oprócz sporów o naturze czysto politycznej kandydaci nie stronili także od ataków personalnych. I tak dzięki przedwyborczym debatom Amerykanie mogli się dowiedzieć m.in., że Rick Santorum przybył na jedną z nich z grzebieniem wystającym z tylnej kieszeni spodni, co - jak się okazało - jest jego zwyczajem. W bardzo zaciekłych dyskusjach wyszło także na jaw, że Newt Gingrich ma wyjątkowo purpurowe policzki, zaś Jon Huntsman przerażająco czerwone oczy. Jeden z kandydatów tak się zagalopował, że wytknął Ronowi Paulowi, iż jego syn, znany senator, jest w rzeczywistości zdecydowanie niższy (sic!).

Łukasz Sianożęcki


Nasz Dziennik Wtorek, 10 stycznia 2012, Nr 7 (4242)

Autor: au