Wszyscy jesteśmy wypędzeni
Treść
W centrum Berlina w prestiżowym Kronprinzpalais (pałac koronacyjny) w obecności ministra kultury Erika Steinbach, przewodnicząca Związku Wypędzonych (BdV), otworzyła wystawę o osadnictwie we wschodniej i środkowej Europie. Autorzy wystawy "Die Gerufenen" (Wezwani) doszukali się osadnictwa niemieckiego na terenach polskich jedynie w Łodzi. Reszta naszych ziem, na których mieszkali Niemcy, została potraktowana jak ich rdzennie historyczne tereny.
Otwierając ekspozycję, Erika Steinbach zapewniła, że jej zamiarem jest "pokazanie prawdziwej historii niemieckiego narodu". Jak przyznała, pomysł stworzenia obecnej wystawy zrodził się w jej głowie po tym, jak kandydat na prezydenta Horst Koehler przyznał, że jego rodzina pochodzi z Besarabii, i gdy okazało się, jak znikoma jest wiedza Niemców na ten temat. - Aby wiedzieć, kim naprawdę jesteśmy, musimy poznać własną historię - powiedziała Steinbach. Podobnie w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zapewniał nas rzecznik prasowy BdV Walter Stratmann, który twierdził, że nie jest to wystawa ideologiczna, lecz jedynie historyczna. Innego zdania jest większość komentatorów, którzy zgodnie podkreślają, iż jest to następna polityczna impreza zorganizowana przez szefową Związku Wypędzonych.
Podczas krótkiej konferencji prasowej Steinbach musiała się tłumaczyć, kim jest i dlaczego należy do Związku Wypędzonych. Zapewniała, że oczywiście jest (podobnie jak inni Niemcy) "wypędzoną", a jej rodzina, historycznie rzecz biorąc, pochodzi ze Śląska. - Posiadam legitymację Związku Wypędzonych - zapewniała Steinbach, dodając, że może ją pokazać. - Poza tym zasady, na jakich działa Związek Wypędzonych, są ogólnie dostępne i każdy może je przeczytać - dodała. Również w Polsce jej status jako "wypędzonej" wzbudza zdziwienie, bowiem urodziła się ona w Rumi podczas niemieckiej okupacji. Tak naprawdę (jak podają nawet niemieckie źródła) Erika Steinbach jest córką Eriki z domu Grote z Bremy oraz żołnierza Luftwaffe Wilhelma Karla Hermanna z Hanau koło Frankfurtu nad Menem. W styczniu 1945 r., na trzy miesiące przed wkroczeniem Armii Czerwonej, matka z półtoraroczną Eriką i jej trzymiesięczną siostrą opuściły Rumię, skąd dotarły do Szlezwika-Holsztynu, więc tak do końca nie wiadomo, dlaczego została główną niemiecką "wypędzoną".
Erika Steinbach swoją nową wystawę starannie przygotowała, korzystając z licznych zdjęć i eksponatów wypożyczonych od muzeów, stowarzyszeń, archiwów i osób prywatnych. Wśród wielu z nich znajdują się także zdjęcia podpisane jako pochodzące z Muzeum Historii Miasta Łodzi. Próbowaliśmy się dowiedzieć, na jakich zasadach dyrekcja muzeum wypożyczyła swoje zbiory Steinbach, ale w sekretariacie muzeum poinformowano nas, że tamtejszy dział zbiorów nie posiada wiedzy na ten temat, a osoba odpowiedzialna (Beata Kamińska) wróci do pracy dopiero w poniedziałek.
Jest to już druga duża wystawa Eriki Steinbach, pierwszą była (w dalszym ciągu jest pokazywana w wielu miastach) ekspozycja zatytułowana "Wymuszone Drogi". Przewodnicząca Związku Wypędzonych najpierw swoją skandaliczną wystawę "Wymuszone Drogi" pokazała w Berlinie, następnie we Frankfurcie nad Menem, Dortmundzie, w Monachium i w innych niemieckich miastach. Wystawa ta od początku była bardzo ostro krytykowana (między innymi w Polsce i Czechach) ze względu na fałszywe przesłanie, relatywizowała bowiem niemieckie zbrodnie podczas II wojny światowej.
Waldemar Maszewski, Berlin
"Nasz Dziennik" 2009-07-16
Autor: wa