Wspomnienie o śp. ks. bp. Janie Mazurze
Treść
W wieku 88 lat, 26 września 2008 r., zmarł ksiądz biskup senior Jan Mazur. Przez 28 lat, od 1968 r. aż do momentu przejścia na emeryturę w 1996 r., był ordynariuszem diecezji siedleckiej. Dziś o godz. 11.00 odbędą się uroczystości pogrzebowe, po których ciało śp. ks. bp. Jana zostanie złożone w krypcie katedry siedleckiej. Ksiądz biskup Jan Mazur urodził się 5 czerwca 1920 r. w Płoskiem koło Zamościa. W latach 1944-1949 studiował w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Lubelskiej. Tutaj zetknął się z ks. bp. Stefanem Wyszyńskim, ówczesnym ordynariuszem lubelskim, z którym do końca łączyła go serdeczna przyjaźń. Święcenia kapłańskie przyjął 26 czerwca 1949 r. w Lublinie z rąk ks. bp. Zdzisława Golińskiego, następcy Prymasa Tysiąclecia. W latach 1949-1952 pracował jako wikariusz w Bychawie, następnie w Lublinie Zemborzycach. Studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie w 1954 r. obronił magisterium, a w 1956 r. doktorat z dogmatyki. Wykładał metafizykę i teologię pastoralną w Wyższym Seminarium Duchownym w Lublinie, był również lektorem łaciny. W kwietniu 1961 r. został mianowany biskupem pomocniczym lubelskim, ze stolicą tytularną Bladia. Sakrę otrzymał 6 sierpnia 1961 r. w Lublinie z rąk biskupa lubelskiego Piotra Kałwy. Po śmierci ks. bp. Ignacego Świrskiego, 24 października 1968 r., został mianowany ordynariuszem siedleckim. Będę razem z Wami... W dzień swojego ingresu do katedry siedleckiej, 17 listopada 1968 r., ks. bp Jan Mazur wystosował do swoich nowych diecezjan list, bardzo głęboki i osobisty. Powiedział wówczas m.in. "Magnificat - Uwielbia dusza moja Pana... To słowa nie tylko mojego biskupiego zawołania czy określenie prywatnej postawy osobistej, lecz jest to także najbardziej ogólne przedstawienie kierunku moich modlitw, tęsknot i wysiłków jako Biskupa Podlaskiego. Przychodzę bowiem, aby razem z Wami w dzisiejszych czasach duchowych zmagań wiary i niewiary ustawicznie wołać: Któż jak Bóg! Któż tak dobry i nieskończenie mądry? Któż tak miłosierny, a jednocześnie trzykroć święty? Któż tak wszechmocny, a zarazem tak cierpliwy? (...) Będę razem z Wami w życiu i pracy, w cierpieniu i radości, w dostatku i potrzebach - myślą, słowem i czynem świadczył za poetą Wincentym Polem: I nic nad Boga! Wspólnie będziemy wyznawać silną wiarę w Ojca, Syna i Ducha Świętego". Słowom tym pozostał wierny nie tylko podczas swojego 28-letniego pasterzowania w diecezji siedleckiej, ale jeszcze długo potem, gdy już jako biskup senior zawsze chętnie służył pomocą, radą, wsparciem duchowym, posługą sakramentalną. Jego aktywność, urastająca w świadomości kapłanów i świeckich niemalże do legendarnych wymiarów (np. potrafił dziennie pokonywać setki kilometrów, udzielić sakramentu bierzmowania półtysięcznej rzeszy młodych ludzi), nie miała nic wspólnego z aktywizmem, który wyjaławia duszpasterstwo i czyni je mało owocnym. Wyrastała z wielkiej, autentycznej wiary. Była egzemplifikacją słów św. Pawła: "Miłość Chrystusa przynagla nas..." (por. 1 Kor 5, 14-15). Kochał tych, do których mówił, których odwiedzał, pocieszał, katechizował, którym udzielał sakramentów. A oni to widzieli. I kochali go. Aby nie biec na próżno Ksiądz profesor Wincenty Granat, rektor KUL, promotor pracy doktorskiej ks. bp. Mazura (z dogmatyki: "Nauka św. Tomasza o udziale człowieka w rządach Bożej Opatrzności"), podczas ingresu do katedry siedleckiej, nawiązując do tematu jego rozprawy doktorskiej, powiedział m.in.: "Drogi Księże Biskupie. (...) Życzę Ci, w duchu Twojej pracy, ażeby księża Tobie powierzeni stawali się jak najbardziej aktywni. Bóg jest 'actus purissimus', najwyższą doskonałością, kto więc bierze udział w Opatrzności Bożej, w Jego życiu, ten musi być aktywny. (...) Życzę Tobie, aby jak najwięcej ludzi, duchownych i świeckich, brało udział w rządach Opatrzności Bożej razem z Tobą i na czele z Tobą". Ksiądz biskup Jan dobrze rozumiał istotę powierzonej sobie władzy pasterskiej. Służył tak, jak potrafił i na ile starczało mu sił. Do rangi anegdoty urastają dziś opowieści, gdy to po uroczystościach św. Wojciecha w Gnieźnie, gdzie zwyczajowo gromadził się cały polski Episkopat, pakował przygotowane wcześniej przez siostry zakonne kanapki, wsiadał do auta (samochód prowadził zawsze sam, był znakomitym kierowcą) i wieczorem w parafii na wschodnim krańcu diecezji siedleckiej przewodniczył uroczystościom odpustowym! Czas, w jakim przyszło kierować śp. ks. bp. Janowi Mazurowi Kościołem na Podlasiu, nie należał do najłatwiejszych. Polska jeszcze nie otrząsnęła się po kataklizmie wojny, a już pustoszył ją kolejny: komunizm. Trzeba było stawić czoła w walce o ludzkie dusze! Od początku swych rządów położył wielki nacisk na rozwój duszpasterstwa w diecezji. Poza wizytacjami kanonicznymi często wyjeżdżał do parafii, gdzie celebrował Msze św. i głosił kazania, spotykał się z ludźmi, tłumaczył. Kilkakrotnie zarządzał misje parafialne. Jego posługa dodatkowo - co podkreślił Jan Paweł II w liście skierowanym do Jubilata z okazji 25-lecia pasterzowania w diecezji siedleckiej w 1993 r. - zbiegła się z wytężoną pracą na rzecz wprowadzenia w życie uchwał Soboru Watykańskiego II. Zawsze podkreślał ogromną rolę katechezy w wychowaniu - troszczył się o to, by było jak najwięcej punktów katechetycznych, dbał o właściwy poziom katechezy, aktywizował rodziców. Podczas wizytacji zawsze miał dwie prośby: do księży, by byli obecni w konfesjonałach i służyli sakramentem pojednania, do swoich diecezjan zaś (szczególnie dzieci), aby nigdy nie zapominali o dziękczynieniu Bogu po Komunii Świętej. Był zawsze tam, gdzie działo się coś ważnego, potrafił z każdym rozmawiać, osiągać kompromis nawet w dialogu z władzami komunistycznymi czy zwykle wrogo nastawionymi do Kościoła urzędnikami Wydziału ds. Wyznań. Musiał się z nimi dość często spotykać, gdy chciał uzyskać pozwolenie na budowę świątyni czy kaplicy. Za jego rządów wybudowano na terenie diecezji 54 nowe kościoły, 4 kościoły rozbudowano, wybudowano 110 kaplic oraz 144 plebanie i domy parafialne, erygowano 23 parafie, dobudowano skrzydło do gmachu seminaryjnego przy ul. 1 Maja w Siedlcach, a potem wzniesiono nowe. - Potrafił swobodnie rozmawiać z I sekretarzem PZPR w Białej Podlaskiej Józefem Oleksym, który zwykle dość życzliwie odnosił się do spraw diecezji. Trudniej było podczas rozmów w Siedlcach czy Chełmie, ale i tu, poprzez swoją wytrwałość i łagodność, osiągał zamierzony cel - wspomina po latach ks. prałat Franciszek Dudka, kanclerz kurii siedleckiej od 1976 roku. Po dziś dzień dawni aparatczycy władz komunistycznych mówią o nim z najwyższym szacunkiem. Obrońca krzyża Kiedy trzeba było bronić najświętszych wartości, wiary, wolności, ks. bp Mazur zawsze zachowywał się jednoznacznie i zdecydowanie. Nic dziwnego, że stał się solą w oku dla SB, która zakwalifikowała go do grupy tzw. twardych biskupów, których nie dało się niczym złamać ani zastraszyć. Przykładem stała się znana w całym świecie obrona krzyży w szkole w Miętnem, kiedy to ksiądz biskup bardzo stanowczo opowiedział się za protestującą młodzieżą. W tutejszym Zespole Szkół Rolniczych dyrektor, wbrew stanowisku nauczycieli i samorządu uczniowskiego, polecił usunąć krzyże z sal lekcyjnych. W odpowiedzi młodzież podjęła protest przeciwko bezprawnemu działaniu dyrekcji. Od 19 grudnia 1983 r. po apelu uczniowie nie rozchodzili się do sal, trwając w milczeniu bądź śpiewając pieśni religijne. Żądali powrotu krzyży do sal lekcyjnych. Młodzież wspierali modlitwą i słowem miejscowi kapłani oraz ordynariusz siedlecki, który na znak solidarności z uczniami podjął głodówkę o chlebie i wodzie, a także złożył ostry protest u władz oświatowych i centralnych. Opór spowodował cofnięcie zakazu dyrektora, ale przede wszystkim odbił się szerokim echem w świecie, dodając odwagi innym i inspirując ich do podobnych akcji w obronie wolności w wyznawaniu wiary. Podsłuchiwany, szantażowany, kilkakrotnie uniknął prowokacji, z których jedna miała na celu poróżnienie go i części księży diecezji z Prymasem Wyszyńskim. Zamysł SB się nie powiódł. Świadczą o tym m.in. ocalałe dokumenty zdeponowane w IPN, które doczekają się być może niedługo wnikliwszego opracowania. Ksiądz biskup Jan Mazur wspominał po latach, jak jeden z funkcjonariuszy państwowej policji PRL po roku 1989 przyniósł mu i zostawił "na pamiątkę" dwa pokaźne worki taśm pochodzących z podsłuchów, zamontowanych w pomieszczeniach kurii i w mieszkaniu prywatnym. Takie były czasy... Stosunkowo mało znana jest w Polsce akcja zorganizowana przez Episkopat Polski z inspiracji ks. bp. Jana Mazura, która miała na celu udaremnienie szczególnie perfidnego pomysłu władz komunistycznych. Chcąc utrudnić wiernym dostęp na Jasną Górę (był to czas lawinowego przyrostu pielgrzymek zdążających pieszo do duchowej stolicy Polski), podjęły one decyzję o budowie trasy szybkiego ruchu, która przecięłaby aleję Najświętszej Maryi Panny tuż przed wejściem do klasztoru, zupełnie ją blokując. Zdecydowany protest, który poparły tysiące Polaków, tysiące listów wysłanych z diecezji siedleckiej sprawiły, że komuniści ugięli się pod tak zdecydowanym protestem i zrezygnowali ze sfinalizowania przewrotnego zamiaru. Na straży wolności - Kiedy wprowadzono w Polsce stan wojenny, ks. bp Jan Mazur od początku zaangażował się w pomoc internowanym - wspomina ks. Józef Miszczuk, przez wiele lat nieformalnie przewodniczący Komitetu Pomocy Represjonowanym. - Była to pierwsza w Polsce (w Warszawie dwa dni wcześniej powołano Ogólnokrajowy Komitet Prymasowski) tego typu organizacja. Przez kilka lat co tydzień woziliśmy paczki więźniom, najpierw do Białej Podlaskiej, potem do Włodawy i Lublina. Bardzo nie podobało się to SB - dodaje. Biskup otoczył opieką duchową i materialną rodziny uwięzionych członków "Solidarności". - Bardzo często osobiście przywoził paczki, pocieszał - wspomina Janusz Olewiński, wówczas jeden z internowanych. - W domu została żona z dwojgiem małych dzieci bez środków do życia. Pomogli mojej żonie. Przetrwaliśmy dzięki pomocy, jaką nam zorganizował. Ksiądz biskup Mazur przywoził do więzienia modlitewniki, Pismo św., rozmawiał z więźniami, z których wielu było ateistami. Niósł otuchę. Wiem, że wielu z nich po wyjściu z internowania dzięki tym rozmowom odzyskało wiarę - dodaje. Począwszy od 1981 r., od pierwszych Mszy św. za Ojczyznę aż po ostatnie spotkanie podczas Eucharystii, której przewodniczył 31 sierpnia 2008 r., ks. bp Jan pamiętał o członkach polskiego ruchu niepodległościowego. Ogromną zasługą ks. bp. Jana Mazura było też doprowadzenie do beatyfikacji Wincentego Lewoniuka i 12 towarzyszy, zwanych męczennikami pratulińskimi. Zginęli oni za wiarę w roku 1874, zamordowani przez kozaków, broniąc świątyni i jedności z Kościołem rzymskokatolickim. Kandydatów do chwały ołtarzy prezentował 6 października 1996 r. w Watykanie już następca ks. bp. Mazura (przeszedł na emeryturę 25 marca 1996 r.) ks. bp Jan Nowak, ale bez zaangażowania poprzednika, troski, by diecezja miała swoich tak bliskich i szczególnych patronów, z pewnością uroczystość nie mogłaby się odbyć. Trudno wyliczyć wszystkie inicjatywy śp. ks. bp. Jan Mazura. Organizowane przez niego misje ewangelizacyjne, peregrynacje wizerunków Matki Bożej, pielgrzymki, jubileusze, konsekracje świątyń czy też wieloletnie przewodniczenie Komisji Episkopatu Polski ds. Trzeźwości przyczyniły się do odnowy życia religijnego w diecezji i poza nią. Włożony przez ponad ćwierćwiecze trud ewangelizacji, powołanie do istnienia (przy wydatnej pomocy ówczesnego sufragana siedleckiego ks. bp. Alojzego Orszulika) Katolickiego Radia Podlasia i tygodnika "Podlaskie Echo Katolickie", zorganizowanie szkół katolickich, zwołany Synod Diecezjalny i wiele innych dzieł po dziś dzień przynosi obfity owoc. Ksiądz biskup Jan Mazur zmarł w piątek, 26 września 2008 r., po godzinie 17.00 na skutek niewydolności układu krążenia. W diecezji siedleckiej był to dzień wspomnienia Matki Bożej Leśniańskiej, patronki jedności i pokoju, do której sanktuarium przez prawie 40 lat posługi biskupiej pielgrzymował niezliczoną ilość razy i której słowa hymnu uwielbienia "Magnificat" uczynił zawołaniem biskupim i mottem swojego działania. Do końca był z powierzonym sobie ludem Bożym, tak jak to obiecał podczas ingresu do katedry siedleckiej 17 listopada 1968 roku. Dotrzymał słowa. ks. Paweł Siedlanowski "Nasz Dziennik" 2008-09-30
Autor: wa