Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wspomnienia z deportacji

Treść

Historia i losy Polaków zesłanych w głąb Związku Sowieckiego w czasie II wojny światowej to wciąż zagadnienie niedostatecznie naświetlone i słabo obecne w świadomości naszego społeczeństwa. Tę niekorzystną sytuację stara się zmienić poprzez swą działalność wydawniczo-edukacyjną Komisja Historyczna działająca przy krakowskim oddziale Związku Sybiraków. Staraniem zespołu redakcyjnego tej komisji ukazał się właśnie 14. tom wspomnień z cyklu "Tak było... Sybiracy". Promocja książki zatytułowanej "Deportowani na Wschód" odbyła się w Śródmiejskim Ośrodku Kultury w Krakowie.

W trakcie spotkania prowadzonego przez Aleksandrę Szemioth, wiceprezes krakowskiego oddziału Związku Sybiraków, promującego najnowszą pracę stanowiącą zbiór pięciu relacji wspomnieniowych związanych z deportacjami Polaków na Wschód przypomniana została geneza dramatycznych wydarzeń sprzed 70 lat. Wówczas, gdy 17 września 1939 r. Armia Radziecka przekroczyła granice II Rzeczypospolitej i wtargnęła w głąb naszego państwa (zajmując łącznie 51 proc. jego przedwojennej powierzchni), rozpoczęła się akcja masowych deportacji ludności polskiej. Zainicjowały ją masowe aresztowania na Kresach, gdzie uwięziono około 250 tys. osób (głównie mężczyzn). Równocześnie w ręce Sowietów wpadały cofające się przed nawałą niemiecką wojska polskie, które znalazły się na obszarze wschodniej części naszego kraju. Spośród 230 tys. wziętych do niewoli polskich żołnierzy wyselekcjonowano grupę oficerów zamordowanych później w Katyniu i w innych miejscach kaźni. Natomiast 10 lutego 1940 r. rozpoczęła się fala represji, które należałoby określić mianem tzw. czystek etnicznych.
- Właśnie wtedy z terytorium polskich Kresów władze sowieckie zdecydowały przetransportować w głąb ZSRR masy polskich cywilów - przede wszystkim osób najbardziej świadomych swej polskości i narodowej przynależności. I to była pierwsza, zupełnie niespodziewana, przeprowadzona z zaskoczenia ogromna deportacja, choć wówczas mówiło się wywózka - opowiadała Aleksandra Szemioth, przewodnicząca Komisji Historycznej krakowskiego oddziału ZS. Jak wyjaśniła, od południa do północy Kresów w ciągu jednej nocy wyszarpano z domów dziesiątki tysięcy rodzin. W sumie określa się, że to było 220 tys. osób - przede wszystkim osadników wojskowych i rodzin różnych służb mundurowych: kolejarzy, leśników itp. Kolejna wywózka nastąpiła 13 kwietnia 1940 r., a następna na przełomie maja i czerwca 1940 r., ostatnia fala zsyłek miała miejsce pod koniec czerwca 1940 roku. W sumie z Kresów Wschodnich wywieziono około 1 mln 700 tys. Polaków.
Pięć relacji wspomnieniowych, które złożyły się na najnowszy 14. tom cyklu "Tak było... Sybiracy", związanych jest z losem pojedynczych osób i rodzin wywiezionych w ramach deportacji. Składa się jednak na ogólny obraz dramatu, jaki przed ponad półwieczem rozegrał się na terenach wschodniej Polski. Książka zawiera relacje pięciorga autorów, a są nimi: Aleksander Brzozoń, Maria Jankowska, Zofia Peschel, Edward Wnukowski i Janina Złotnicka. - To nie jest literatura piękna, ale to są bardzo prawdziwe opowieści o dramatach pojedynczych osób, dramatach rodzin, w sumie o dramatach polskiego społeczeństwa dotkniętego tą gehenną. Nazwaliśmy to lakonicznie: "Deportowani na Wschód", tymczasem książka zawiera niesłychanie emocjonujące losy ludzi. To, co my robimy w naszej Komisji Historycznej, polega na tym, że przy stosunkowo małych siłach i małych możliwościach staramy się zachować prawdę o tych sprawach, konkretnych wydarzeniach. Losy konkretnych, pojedynczych ludzi - tych, którzy zdołali to przeżyć, wrócili i napisali o sobie - zbieramy, opracowujemy, redagujemy i wydajemy w kolejnych naszych tomikach - powiedziała Aleksandra Szemioth.
W czasie spotkania, w którym uczestniczyli również krewni autorów wspomnień zawartych w książce, krótkie fragmenty poszczególnych rozdziałów czytał Rajmund Jarosz, aktor Teatru Starego w Krakowie, a Roman Hnatowicz wyrecytował kilka wierszy syberyjskiych Mariana Jonkajtisa, autora "Marszu Sybiraków".
Marek Żelazny, Kraków
"Nasz Dziennik" 2009-02-02

Autor: wa