Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wspólna filozofia Republikanów

Treść

Były republikański kandydat na prezydenta USA Mitt Romney poparł Johna McCaina w jego wyścigu do Białego Domu. Oznacza to, że dwaj najpoważniejsi kandydaci Republikanów tworzą już jeden obóz. Deklarują, że jednoczą się wokół wspólnych wartości i zasad, a także w imię nieułatwiania wygranej Demokratom. Stojąc u boku McCaina i przemawiając do zebranych w Bostonie zwolenników Partii Republikańskiej, były gubernator Massachusetts powiedział, że jest w pełni zaszczycony, mogąc przekazać swoje pełne poparcie dla "prawdziwego amerykańskiego bohatera". Wsparcie to jest o tyle cenne, iż Romney przed zawieszeniem swojej kampanii w ubiegłym tygodniu zdołał uzyskać sporą liczbę głosów konserwatywnej części swojego ugrupowania. Z takim zapleczem jest już niemal pewne, że to McCain będzie nominatem Republikanów w ostatecznej rozgrywce o fotel prezydencki. Do pewnej nominacji partyjnej potrzeba 1191 głosów delegatów. McCain uzbierał ich do tej pory 843, lecz przy wstawiennictwie Romneya taki wynik nie będzie dla niego problemem. Mimo wcześniejszych rozbieżności obu kandydatów w wielu kwestiach politycznych Romney na konferencji prasowej powiedział, że nie ma wątpliwości, iż to właśnie siedzący obok niego senator z Arizony powinien być następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych. - Oficjalnie popieram dziś jego kandydaturę i zwracam się do moich delegatów, by głosowali na Johna McCaina w czasie partyjnej konwencji - stwierdził. - Ten człowiek jest zdolny pokierować krajem w tym trudnym czasie. Senator McCain rozumie, że wojna, którą toczymy, musi być wygrana, i wie, jakie mogą być konsekwencje poddania się. Dla niego bezpieczeństwo narodowe nie jest tylko pustym punktem programu wyborczego, ale stałą troską i odpowiedzialnością za naród - dodał. Gubernator Romney podkreślił, że wycofał swoją kandydaturę m.in. dlatego, by na siłę nie przeciągać wyścigu we własnym obozie i w ten sposób nie ułatwiać zwycięstwa kandydatom Demokratów - Barackowi Obamie czy Hilary Clinton. Wcześniej przysłuchujący się tylko McCain podsumował, że nadszedł czas, by ruszyć wspólnie do przodu dla dobra narodu i partii. Wielu członków partii, zwłaszcza tych o najbardziej konserwatywnych poglądach, będzie miało jednak pewne opory przed opowiedzeniem się po stronie "weterana z Wietnamu". W czasie kampanii nie do końca precyzował on swoje zdanie na temat aborcji, nielegalnej emigracji czy związków homoseksualnych. McCain pominął milczeniem pytania dziennikarzy o te właśnie sporne zagadnienia, stwierdzając, że dzielą z Romneyem "wspólna filozofię". - Możemy mieć odmienne zdanie na niektóre z kwestii, jednak nigdy nie było najmniejszych wątpliwości na temat wspólnej filozofii, zasad i poświęcania dla partii Abrahama Lincolna, Teodora Roosvelta i Ronalda Reagana - zakończył. Łukasz Sianożęcki "Nasz Dziennik" 2008-02-16

Autor: wa