Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Współczesne niewolnictwo

Treść

Funkcjonariusze FSB zatrzymali w Czeczenii grupę osób zajmujących się handlem dziećmi - poinformował agencję Interfaks przedstawiciel kierownictwa FSB Jurij Rossinski. W wyniku śledztwa przeprowadzonego przez współpracowników służby bezpieczeństwa i prokuratury ustalono personalia osób zajmujących się handlem nowo narodzonymi dziećmi. Obecnie ustala się pochodzenie porwanych niemowląt. Rosja uznawana jest za jedno z głównych centrów handlu ludźmi na świecie. Corocznie wywozi się z tego kraju 30-60 tys. kobiet.
Wśród zatrzymanych znajdują się osoby, które zarówno "kupowały", jak i "sprzedawały" dzieci. Zatrzymano kobietę ginekolog oraz innych pracowników służby zdrowia. Ustalono nawet cenę, za którą sprzedawano niemowlęta: za chłopców płacono 5 tys. USD, a za dziewczynki nieco mniej. Zapłatę realizowano gotówką bądź wyrobami jubilerskimi. Część złotych precjozów znaleziono w dużej ilości w przeszukiwanych lokalach. W jednym z nich w centrum Groznego odkryto dobrze wyposażony gabinet ginekologiczny. MSW Czeczenii poinformowało również, że pod koniec kwietnia w Groznym władze zatrzymały inną bandę handlarzy dziećmi.
Obserwatorzy w Czeczenii, komentując ten skandaliczny proceder, zwracają uwagę, że sprzyjała mu wojna i katastrofy ekologiczne w tej republice. Doprowadziły one do ostrego wzrostu liczby rodzin bezdzietnych, dlatego wzrósł "popyt" na dzieci.
Rosja stała się jednym z głównych światowych centrów handlu ludźmi. Wprowadzone w 2003 r. do rosyjskiego kodeksu karnego artykuły wymierzone w ten proceder i wykorzystywanie pracy niewolniczej pozostają wciąż martwe. W ciągu dwóch lat skazano zaledwie 12 osób, tymczasem corocznie wywozi się z Rosji 30-60 tys. kobiet. Mówi o tym raport w sprawie handlu ludźmi przedstawiony przez Międzynarodową Organizację do spraw Migracji (ang. IOM). Z Rosji wywożone są kobiety głównie w celu uprawiania nierządu. Rosjanki wyjeżdżają czterema trasami: "bałtycką" - do Niemiec, z możliwością skierowania się do innych krajów zachodnich i USA; "kaukaską" - prowadzącą przez Gruzję, Turcję, Grecję do Włoch; "bliskowschodnią" - przez Egipt do Izraela i "chińską" - z Syberii i Primorskiego Kraju do północnych Chin.
Według danych FBI, w USA zmusza się do prostytucji ok. 8 tys. kobiet ze słowiańskich republik byłego ZSRS, które są kontrolowane przez mniej więcej 3 tys. "rosyjskojęzycznych bandytów".
W samej Rosji handel ludźmi dotyczy głównie kobiet wykorzystywanych w celach "eksploatacji seksualnej". Znacznie rzadziej handluje się mężczyznami, którzy zwykle są porywani jako niewolnicy do pracy w gospodarstwach rolnych. Zdarzały się przypadki porwań mężczyzn wykorzystywanych do budowy domów, do których dochodziło nawet w północnej, europejskiej części Rosji. Dotyczyło to głównie osób bezdomnych. Mają tam również miejsce przypadki handlu dziećmi i inwalidami zmuszanymi potem do żebrania na rzecz "właścicieli". Do grupy "największego ryzyka" należą tu dzieci z ubogich rodzin - ocenia rosyjski portal NEWSru.com.
Do Rosji duża część niewolników dociera z republik byłego ZSRS - Ukrainy, Mołdawii, Gruzji, Armenii, Uzbekistanu, Tadżykistanu i Kirgizji. Dołączają do nich obywatele Chin, Korei Północnej i Wietnamu. Według danych rosyjskiego MSW, łącznie w Rosji przebywa 4-5 mln nielegalnych emigrantów zarobkowych. Badania przeprowadzone wśród nielegalnych przybyszy w Moskwie wykazały, że wielu z nich spotkało się z istotnym ograniczeniem ich praw, co sprawia, że traktowani są jak niewolnicy. 23 proc. badanych przyznało, że pracodawcy odebrali im paszporty, 31 proc. doświadczyło ograniczenia wolności, 25 proc. musiało pracować bez zapłaty i gwarancji jej otrzymania, 30 proc. kobiet zmuszano do nierządu. Według innych badań, które przytacza rosyjski portal NEWSru.com, spośród ok. 100 tys. prostytutek w Moskwie aż 80 proc. to osoby "przyjezdne".
Eksperci IOM wezwali Rosję do zmian w prawodawstwie. W szczególności domagają się oni nadania prawnego wymiaru takim pojęciom, jak: "werbunek", "stan niewolniczy" czy "zależność dłużna". Unia Europejska wyasygnowała na walkę z handlem ludźmi w Rosji ponad 4 mln euro. Zamierza przeznaczyć te pieniądze na stworzenie w Moskwie centrum rehabilitacyjnego dla ofiar tego procederu, przeprowadzenie "przedsięwzięć oświatowych" dla "grup ryzyka", oraz na opracowanie zaleceń dla polityków rosyjskich i prawodawców.
Anna Rostocka z warszawskiego biura Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji zauważa, że "Polska jest krajem pochodzenia, tranzytowym, a obecnie również krajem docelowym handlu ludźmi". Według niej, nowym przejawem tego zjawiska jest sprzedawanie ludzi wykorzystywanych do żebrania czy pracy przymusowej. - Trudno jednak nam operować konkretnymi liczbami czy procentami, ponieważ mamy do czynienia z nielegalnym i trudnym do wykrycia procederem - zastrzega. Dodaje, że największym problemem obecnie jest fakt, że wiele ofiar pozostaje niezidentyfikowanych.
Waldemar Moszkowski

żródło: "Nasz Dziennik" 2006-05-06

Autor: mj