Wrogowie USA pomogą zaprowadzić pokój?
Treść
- Tylko inicjatywa pojednania jest okrętem, który nas uratuje - oświadczył w sobotę iracki premier Nuri al-Maliki. Podczas międzynarodowej konferencji w sprawie bezpieczeństwa w Iraku, która - z udziałem Iranu, Syrii oraz stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ - odbywała się w Bagdadzie, zaapelował do wszystkich państw, by zatrzymały falę terroryzmu oraz przestały ingerować w sprawy jego kraju.
Słowem - jeden z najważniejszych celów, tj. uzyskanie poparcia dla stabilizacji sytuacji w Iraku, został osiągnięty. Niestety, drugiego - jakim było zakończenie walk w tej części świata - nie udało się osiągnąć. Ważne jednak było to, że na konferencji po raz pierwszy od wielu lat zasiedli razem przedstawiciele USA oraz Iranu i Syrii, uważanych dotąd przez Waszyngton za kraje awanturnicze. - Ta międzynarodowa epidemia [terroryzmu - przyp. red.] - cena, jaką płacą Irakijczycy, z Irakiem jako pierwszą areną konfrontacji - wymaga powstrzymania przez międzynarodowe działania - tłumaczył al-Maliki w słowie wstępnym poprzedzającym konferencję, jak zacytowała Associated Press. Według relacji agencji, jeszcze zanim rozpoczęły się rozmowy w irackiej stolicy, wszyscy uczestnicy konferencji uścisnęli sobie dłonie. Na "pozytywną atmosferę" spotkania zwrócił uwagę sam iracki minister spraw zagranicznych Hosziar Zebari. Jak powiedział, najbardziej znaczącym efektem sobotnich rozmów było porozumienie społeczności międzynarodowej dotyczące zmagania się z najpilniejszymi problemami tego kraju, takimi jak kwestia bezpieczeństwa czy irackie zasoby energii.
Sobotnia konferencja w Iraku była pierwszą tego typu od 1990 roku. Kolejna, ale mająca już znacznie wyższą rangę, zaplanowana jest na kwiecień. Na razie jednak pozostaje tajemnicą, gdzie miałaby się ona odbyć. Zaledwie kilka godzin po rozpoczęciu rozmów w Bagdadzie doszło do samobójczego zamachu w Mieście Sadra, we wschodniej części miasta, w którym zginęło 26 osób. Nieustające wciąż zamachy w tym kraju pokazują, że Amerykanie coraz bardziej nie radzą sobie z zapewnieniem tam bezpieczeństwa. Prezydent USA George W. Bush, krytykowany coraz bardziej za politykę wobec Iraku, zdecydował o wysłaniu do tego kraju dodatkowych 4,4 tys. żołnierzy.
AMJ
"Nasz Dziennik" 2007-03-12
Autor: ea