Wrócił do Domu Ojca
Treść
W warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela odbyły się wczoraj uroczystości pogrzebowe zmarłego w ubiegłym tygodniu Kapelana Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie, Księdza Prałata Zdzisława Jastrzębca Peszkowskiego. Mszy żałobnej przewodniczył metropolita warszawski ks. abp Kazimierz Nycz, a homilię przygotowaną przez Prymasa Polski ks. kard. Józefa Glempa z powodu jego niedyspozycji głosowej przeczytał ks. bp Piotr Jarecki. W uroczystościach pogrzebowych wzięli również udział: prezydent Lech Kaczyński, ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, marszałek Sejmu Ludwik Dorn, ks. kard. Kazimierz Świątek i koadiutor archidiecezji lwowskiej ks. abp Mieczysław Mokrzycki, parlamentarzyści, przedstawiciele rządu, żołnierze Armii Krajowej, harcerze, wojsko, policja oraz przedstawiciele Rodzin Katyńskich z całej Polski i zagranicy. Po Mszy Świętej ciało ks. Peszkowskiego zostało złożone w Krypcie Zasłużonych Polaków w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie.
- Otaczamy trumnę świętej pamięci Księdza Prałata Zdzisława Peszkowskiego, Kapłana, którego historia życia sprawiła, że jesteśmy tutaj dzisiaj. O tej historii życia Księdza Prałata świadczy nasza obecność. Są z nami księża kardynałowie, biskupi, licznie zgromadzeni kapłani, są przedstawiciele władz, jest pan prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, są goście z zagranicy i z Polski. Wszyscy przyszliśmy się modlić i Panu Bogu dziękować za wszystko, co przez ręce i osobę Księdza Prałata Pan Bóg zdziałał. Wśród wszystkich ważnych funkcji, które pełnił, i wśród wszystkich rzeczy, które uczynił, najważniejszą z punktu widzenia wiary jest Jego kapłańskie posługiwanie, to, że był Kapłanem Jezusa Chrystusa, że Najwyższemu Jedynemu Kapłanowi użyczał swojego kapłańskiego serca i rozumu. Chcemy podziękować za to wszystko, co zdziałał Kapelan Rodzin Katyńskich, Ksiądz Prałat Zdzisław Peszkowski - powiedział na początku Mszy Świętej metropolita warszawski ks. abp Kazimierz Nycz. Na trumnie Księdza Prałata Peszkowskiego ustawiony był mszał, stuła i kielich, okalały ją wieńce, m.in. prezydenta RP, marszałków Sejmu i Senatu. Przed katedrą zaś, na telebimie, uroczystości pogrzebowe obserwowały rzesze warszawiaków.
Wierni pogrążeni byli w wielkim skupieniu i modlitewnej ciszy. Żegnali przecież kogoś, kto stał się symbolem walki o prawdę. To właśnie Ksiądz Peszkowski całe swoje długie życie poświęcił temu, by godnie upamiętniono nieludzko zamordowanych strzałem w tył głowy polskich oficerów i by ta zbrodnia została nazwana po imieniu. - Dzieje życia tego kawalerzysty, jeńca wojennego, wychowawcy, potem kapłana i nauczyciela, dostojnika kościelnego i pisarza, niestrudzonego działacza, który przez różne kontynenty idzie do wolnej Ojczyzny, jest wielką syntezą życia wielu Polaków. To odyseja Księdza Peszkowskiego, który wyszedł z Ojczyzny na Wschodzie i wędrując przez wiele kontynentów w głodzie i chłodzie, wrócił do Polski z Zachodu, ale nie przestał myśleć o tych kolegach, którzy zostali w dołach Katynia. Wielkiej odysei tego obywatela i kapłana nie da się zamknąć w zwykłym kazaniu - podkreślił w homilii ksiądz kardynał Józef Glemp.
Ksiądz Prymas zwrócił uwagę na trzy główne etapy rozwoju osobowości i dojrzewania kapłańskiego zmarłego Księdza Prałata Peszkowskiego. Pierwszym etapem były - według księdza Prymasa - doświadczenia żołnierskie, służby ułańskiej, wojny, niewoli sowieckiej i drogi żołnierskiej w armii Andersa aż do Londynu. Drugim - odkrycie powołania kapłańskiego, jego realizacja i służba duszpasterska na różnych odcinkach, szczególnie w Ameryce Północnej w seminarium dla Polaków w Orchard Lake. Trzecim zaś etapem było Jego osiedlenie się w Warszawie i wielostronna praca nad przypomnieniem zbrodni katyńskiej, wniknięcie w tajemnicę cierpienia przez wiarę i wola utrwalenia tej pamięci w pojęciu Golgota Wschodu. Te wszystkie trzy etapy dają obraz niezwykle owocnego życia tego niezwykłego Kapłana, który swoim młodzieńczym wręcz zapałem potrafił zjednać praktycznie każdego do pracy nad nagłośnieniem w Polsce i na świecie zbrodni katyńskiej - tej najkrwawszej rany Narodu, jak zwykł o niej mówić. - Opatrzność Boża zaznaczyła w życiu Księdza Zdzisława bardzo wyraźny ślad. Ona wytyczyła Mu taką drogę, że wrócił do Katynia, aby stułą kapłańską dotknąć dziur, jakie na czaszkach żołnierzy pozostawiły zbójeckie kule. Zaiste, drogi wyznaczone przez Opatrzność są tajemnicze, odczytujemy je dopiero po latach - podkreślił w kazaniu ksiądz Prymas Józef Glemp.
Przypomnijmy, że Ksiądz Prałat Zdzisław Jastrzębiec Peszkowski 12 maja 1940 roku wraz z innymi kolegami wyjechał ostatnim transportem z obozu w Kozielsku. Skład zatrzymał się za Katyniem i tylko dzięki Opatrzności Bożej nie podzielili oni losu swoich poprzedników. Cudem uratowany z dołów śmierci przeszedł wraz z armią Andersa szlak wiodący m.in. przez Indie, Persję, Irak, aż znalazł się w Londynie. Tutaj w 1949 roku obudził się w Nim głos powołania kapłańskiego. Pragnął wiernie służyć Bogu i Ojczyźnie, być Kapelanem Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie i jednoczyć się z nimi w tajemnicy Świętych Obcowania. Bóg wysłuchał Jego modlitw. Wkrótce został wykładowcą teologii i języka polskiego w seminarium duchownym w Orchard Lake. Ksiądz Peszkowski nawiązywał kontakty z różnymi ośrodkami polonijnymi w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, dopominając się na całym świecie o sprawy polskie. Na sercu leżała Mu ta najważniejsza - nierozliczona zbrodnia katyńska, zbrodnia ludobójstwa. Rozmawiał o niej ze swoimi wielkimi przyjaciółmi - Prymasem Tysiąclecia kardynałem Stefanem Wyszyńskim i Ojcem Świętym Janem Pawłem II. To właśnie oni, wspierając jego poczynania modlitwą i dobrą radą, bardzo umocnili Księdza Peszkowskiego w pełnieniu przez Niego wyjątkowej misji orędownika prawdy o Katyniu. Misji tej pozostał wierny do ostatnich chwil życia, które spędził na łóżku szpitalnym w podwarszawskim Aninie.
Całe Jego życie to domaganie się rozliczenia zbrodni katyńskiej na arenie międzynarodowej i godne upamiętnienie ofiar tej straszliwej Golgoty Wschodu. Ksiądz Prymas zwrócił w homilii uwagę na fakt, że Ksiądz Peszkowski rozmawiał rozważnie z władzami i żołnierzami rosyjskimi, domagając się uznania prawdy o tamtej zbrodni. Dla szkieletów swoich kolegów urządzał pogrzeby, pochylał się nad każdą czaszką, nakładał na nią stułę kapłańską i żegnał ją Krzyżem Świętym. Dzięki Jego staraniom udało się doprowadzić do końca budowę cmentarzy w miejscu pochówku polskich ofiar reżimu sowieckiego w Katyniu, Miednoje i Charkowie. Dbał także o to, by pamięć o pomordowanych nie przeminęła i by o tragedii tej pamiętały następne pokolenia.
Po Mszy Świętej marszałek Sejmu Ludwik Dorn powiedział, iż życzeniem Księdza Peszkowskiego było, aby parlamentarzyści polscy podczas wizyt zagranicznych składali wieńce na polskich grobach. - Obiecałem Mu to - powiedział Dorn. Zapewnił też, że będzie się starał, aby składanie wieńców na polskich mogiłach rozsianych po świecie przez parlamentarzystów stało się zwyczajem. Natomiast minister spraw wewnętrznych i administracji Władysław Stasiak odznaczył pośmiertnie Księdza Peszkowskiego Złotym Medalem Zasługi dla Policji. Decyzję o nadaniu tego odznaczenia uzasadnił tym, że "Ksiądz Peszkowski był człowiekiem, który przywracał pamięć o zbrodni katyńskiej, która została dokonana również na polskich policjantach". Trumnę z ciałem Księdza Prałata Zdzisława Peszkowskiego przewieziono następnie w kondukcie żałobnym z katedry do krypty Zasłużonych Polaków w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Kapelan Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie spoczął obok drugiego wielkiego kapłana, księdza Jana Twardowskiego.
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2007-10-17
Autor: wa