Wreszcie zwycięsko?
Treść
Po ponadpółrocznej serii niemocy i nieporadności dziś wreszcie powinniśmy doczekać się zwycięstwa piłkarskiej reprezentacji Polski. Niepowtarzalną okazją będzie towarzyski mecz z Ekwadorem w Montrealu, podczas którego rywale zagrają w rezerwowym składzie, opartym tylko na graczach występujących na co dzień w ligach amerykańskich.
W ciągu ostatniego półrocza (a dokładnie od 3 marca) nasza narodowa drużyna rozegrała siedem spotkań towarzyskich, w których nie odniosła zwycięstwa. Kilka z nich przyprawić mogło o rozpacz, kilka było nawet niezłych, ale żadne nie zakończyło się wygraną, co nie pozostało bez wpływu na atmosferę panującą w kadrze i wokół niej. Można to zaobserwować choćby po zachowaniu trenera Franciszka Smudy, coraz bardziej znerwicowanego i poirytowanego pytaniami o niemoc swych podopiecznych. W sobotę w Chicago, podczas spotkania z USA, był tak zdeterminowany i tak bardzo chciał doczekać się sukcesu, że przeprowadził tylko jedną zmianę, cały czas zostawiając na boisku najlepszych. Przyniosło to efekt w postaci remisu i dość przyzwoitej gry. Dziś w Montrealu, na zakończenie krótkiego zgrupowania za oceanem, selekcjoner da szansę innym. Na murawie nie pojawią się m.in. bohaterowie pojedynku z Amerykanami - Jakub Błaszczykowski i Adam Matuszczyk. Smuda uzgodnił to z ich trenerami klubowymi, wychodząc z założenia, że warto dbać o dobre relacje na linii reprezentacja - klub. W bramce na pewno stanie Przemysław Tytoń, zastępując Artura Boruca. Zawodnik Rody Kerkrade jest jednym z odkryć Smudy, który co krok wyraża zachwyt jego umiejętnościami. Niedawno przyznał nawet, że jeśli nadal będzie robił postępy, może zostać pierwszym bramkarzem reprezentacji, co przy tak dużej konkurencji (Boruc, Łukasz Fabiański, Tomasz Kuszczak) niedawno wydawało się czymś nierealnym. Zmiany, wymuszone fatalnymi błędami w meczu z USA, selekcjoner przeprowadzi również w linii defensywy. Raczej nie postawi na Dariusza Pietrasiaka, co może oznaczać, że partnerem Michała Żewłakowa na środku obrony zostanie Kamil Glik. Niewykluczone, że trener da szansę także Hubertowi Wołąkiewiczowi. Być może w ataku pojawi się Andrzej Niedzialan, być może Smuda desygnuje do boju Euzebiusza Smolarka, o którym wypowiada się coraz cieplej. Niezależnie od wyborów kadrowych Polacy będą faworytami meczu z de facto drugą drużyną Ekwadoru. Trener rywali Reinaldo Rueda powołał bowiem tylko jednego zawodnika z klubów europejskich, i to wcale nie jakiegoś wybitnego - Christiana Noboę z Rubina Kazań. Poza tym zaufał piłkarzom występującym na co dzień w ligach ekwadorskiej, brazylijskiej i meksykańskiej. Chce przyjrzeć się bliżej dublerom, już pod kątem przyszłości. W sobotę, w towarzyskim spotkaniu z Kolumbią, podopieczni Ruedy przegrali 0:1, tracąc bramkę w 88. minucie. Był to trzeci mecz reprezentacji Ekwadoru pod okiem Kolumbijczyka, który przejął ją w połowie sierpnia. Smuda polską drużynę prowadził w trzynastu pojedynkach, wygrał tylko cztery. Dziś oczekujemy, że niemoc zostanie pokonana. Szansa jest spora, a bądźmy szczerzy - nasza narodowa drużyna zwycięstwa potrzebuje.
Z Ekwadorem Biało-Czerwoni spotykali się na zielonej murawie dwukrotnie - w listopadzie 2005 r. wygrali 3:0, a pół roku później, podczas mundialu w Niemczech, przegrali 0:2.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-10-12
Autor: jc