Wracajcie jak najpóźniej
Treść
W niedzielę grali z Danią na Stadionie Śląskim w Chorzowie, a wczoraj udali się już do austriackiego Bad Waltersdorf, które będzie ich bazą podczas finałów mistrzostw Europy. Polscy piłkarze wybrali się w podróż w bardzo dobrych humorach, bojowo nastawieni i z dużymi nadziejami. Najbliższe dni poświęcą na zdobycie świeżości, szybkości i dynamiki, dopracowywanie do perfekcji detali taktyczno-technicznych oraz rozpracowywanie grupowych rywali. Turniej zainaugurują 8 czerwca meczem z Niemcami. W niemieckim Donaueschingen, gdzie miał miejsce pierwszy etap przygotowań do Euro 2008, nasi pracowali głównie nad siłą i wytrzymałością. Zajęcia były długie i męczące, bo piłkarze musieli zyskać bazę, z której czerpać będą podczas całego turnieju. - I wydaje mi się, że jestem dobrze przygotowany do jego trudów. Przez najbliższe dni będziemy pracowali głównie nad taktyką, zajęcia będą zdecydowanie lżejsze, żebyśmy złapali jak najwięcej świeżości. I taktyka, taktyka i jeszcze raz taktyka, ustawianie, przesuwanie się po boisku, słowem wszystkie te czynniki, niuanse, które mogą zadecydować o końcowym sukcesie - przyznał Maciej Żurawski, kapitan naszej narodowej drużyny. Popularny "Żuraw" był zadowolony z niedzielnego meczu z Danią, ostatniej próby Polaków przed mistrzostwami. - Jak na drużynę, która dopiero schodzi powoli z pewnych obciążeń treningowych, zaprezentowaliśmy się nieźle. Duńczycy przyjechali na świeżości, nas do końca nogi jeszcze nie niosły, ale na ich tle wyglądaliśmy całkiem dobrze - dodał. Zadowoleni (acz nie do końca) byli i inni. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była ospała, druga chyba spełniła oczekiwania kibiców. Nie da się jednak ukryć, że wszyscy powoli myślimy już o meczu z Niemcami. To pierwszy, arcyważny pojedynek mistrzostw, musimy zagrać z determinacją, w stu procentach zrealizować taktyczne założenia, a wówczas o sukcesie mogą zadecydować detale - powiedział Marcin Wasilewski. Przez najbliższe dni Polacy będą już trenować zdecydowanie lżej. Na dziś mają zaplanowane dwie jednostki, podobnie jutro, w czwartek i piątek, po jednej. W tym czasie, co oczywiste, nie został zorganizowany ani jeden mecz sparingowy. Ostatnia próba przed Euro miała miejsce w niedzielę na Stadionie Śląskim. W sobotę Biało-Czerwoni przeniosą się do Klagenfurtu, gdzie dzień później rozegrają pierwszy w historii mecz w finałach mistrzostw Europy - z Niemcami. Nasi są optymistami. Ostatnie sukcesy, sam awans na turniej, atmosfera wokół kadry, niezwykle przyjazny i dobry klimat spowodowały, iż wierzą w sukces dużo mocniej niż przed laty, gdy jechali na finały mistrzostw świata do Korei i Japonii oraz do Niemiec. - Jestem jakiś spokojniejszy i pewniejszy siebie - przyznał Żurawski. Świadomy braków i jednocześnie pełen wiary jest także Leo Beenhakker. - W pierwszej połowie meczu z Danią popełniliśmy za dużo błędów, za często się cofaliśmy i nie potrafiliśmy dłużej utrzymać się przy piłce. Po przerwie było już wyraźnie lepiej, narzuciliśmy swoje warunki gry - powiedział. Holender, choć pewnie gdzieś wewnątrz się przejmował, nie robił tragedii z (jeszcze) niewystarczającej postawy swych podopiecznych. - W formie mamy być 8 czerwca. Proszę zauważyć postawę w meczach towarzyskich naszych grupowych rywali, Niemiec, Chorwacji i Austrii - także wypadli poniżej oczekiwań, było po nich widać zmęczenie ciężkimi treningami - dodał. Od dziś Beenhakker i jego zawodnicy ćwiczyć będą mnóstwo elementów taktycznych, przede wszystkim grę ofensywną, która - zdaniem trenera - pozostawia jeszcze sporo do życzenia. - Musimy prezentować się z przodu bardziej finezyjnie, grać szybciej, dynamiczniej - powiedział. Trener jest za to zadowolony z postawy bloku defensywnego, który - w jego mniemaniu - powinien stworzyć solidne zasieki przed bramką strzeżoną przez Artura Boruca. W niedzielnym meczu z Danią zagrał jeden rekonwalescent - Wojciech Łobodziński. - Walczyłem o to, by wrócić do zdrowia, przez moment wszystko wyglądało bardzo źle. Na szczęście skończyło się dobrze, okazało się, że najlepszym lekiem był czas. Teraz mam nadzieję, że przez kolejne dni dojdę do pełni formy - powiedział. Beenhakker nie zaryzykował i nie postawił na dwójkę, która wróciła z Donaueschingen z urazami, czyli Jakuba Błaszczykowskiego i Michała Żewłakowa. Na szczęście obaj czują się już na tyle dobrze, by móc trenować z podobnymi obciążeniami co koledzy. Nasi są już w Austrii i oby wrócili do Polski jak najpóźniej. Najlepiej po 29 czerwca, gdy rozegrany zostanie finał... Pisk "Nasz Dziennik" 2008-06-03
Autor: wa