Wraca debata nad dyrektywą usługową, w tle usługi medyczne
Treść
Na finiszu są już prace nad dyrektywą usługową, najbardziej kontrowersyjną propozycją prawną w ostatnich latach w UE. Tymczasem Komisja Europejska szykuje już nową legislację, która rozstrzygnie zasady ponadgraniczego świadczenia usług zdrowotnych w Unii Europejskiej.
We wtorek komisarz ds. zdrowia Markos Kyprianu rozpoczął konsultacje, które do końca roku mają przynieść odpowiedź na pytanie: jak zapewnić pacjentom możliwość korzystania z opieki zdrowotnej w innym kraju UE, nie rujnując przy okazji krajowych ubezpieczycieli.
Prawo obywateli UE do leczenia za granicą i zwrotu kosztów w kraju podkreślał w swoich wyrokach kilka razy Europejski Trybunał Sprawiedliwości, ale z braku szczegółowej legislacji musiał powoływać się na unijne traktaty. Ponieważ sprawa jest skomplikowana, a brak jasności prawnej utrudnia korzystanie z dobrodziejstw wspólnego rynku, KE uznała, ze potrzebna jest odrębna legislacja.
"Zasada będzie taka, jak w wyrokach Trybunału: pacjent będzie miał prawo do zwrotu kosztów wykonanej w innym kraju usługi medycznej na takich samych zasadach, jak u siebie w kraju" - podkreślił we wtorek Kyprianu.
Nowa legislacja, której propozycję KE przedstawi w pierwszej połowie 2007 roku, ma także rozstrzygnąć zasady świadczenia usług przez lekarzy, którzy wyjeżdżają za granicę by np. wykonać konkretny zabieg, lub firm medycznych zakładających oddziały w innych krajach. Ma nawet odpowiedzieć na wyzwania, jakie stawia świadczenie porad i usług medycznych za pośrednictwem nowoczesnych technologii, w tym internetu.
Według szacunków KE na razie tylko 1 proc. pacjentów korzysta w UE z możliwości leczenia w innym kraju, ale zjawisko staje się coraz bardziej popularne. W przyszłości turystyka medyczna na dużą skalę może stwarzać problemy: lekarze będą kierowali pacjentów do krajów, gdzie koszty leczenia są mniejsze, chociaż miejscowa służba zdrowia może nie być na to przygotowana; z kolei pacjenci będą woleli podróżować do drogich, renomowanych placówek za granicą, co może być za dużym obciążeniem dla ich ubezpieczalni.
Ponieważ prywatne i publiczne usługi medyczne podlegają zasadom wspólnego rynku, KE proponowała, by uregulować je w ramach dyrektywy usługowej, na co nie zgodzili się jednak eurodeputowani.
Ich poprawkę, podobnie jak szereg innych, uwzględnili w maju ministrowie gospodarki krajów członkowskich UE. Po wakacyjnej przerwie prace nad dyrektywą ruszyły znowu pełną parą, a eurodeputowani oraz przewodnicząca UE w tym półroczu Finlandia zapowiadają, że do końca roku kontrowersyjna dyrektywa zostanie ostatecznie przyjęta.
Wiele rozstrzygnie się do 23 października, kiedy to w Strasburgu nad poprawkami do wersji uzgodnionej przez kraje członkowskie będzie głosowała komisja rynku wewnętrznego PE. Sprawozdawczyni, niemiecka socjalistka Evelyne Gebhardt zapowiedziała złożenie 11 poprawek, których na razie nie ujawnia.
W Parlamencie Europejskim panuje jednak przekonanie, że nie ośmieli się ona zakwestionować najważniejszych postanowień: zakresu dyrektywy, swobody ponadgranicznego świadczenia usług w UE oraz kluczowego mechanizmu przeglądu restrykcji, które są zgodne z prawem.
W wersji przyjętej przez ministrów za każdym razem, gdy kraje będą chciały zastosować ograniczenia (ze względu na porządek i bezpieczeństwo publiczne oraz ochronę zdrowia i środowiska), będą musiały zgłosić to Komisji Europejskiej, wraz z uzasadnieniem.
KE nie będzie mogła przeszkodzić wprowadzeniu restrykcji, ale będzie publikować ich listę, a co roku ma przeprowadzić analizę stosowanych przez kraje członkowskie środków "w kontekście dyrektywy" wraz z wytycznymi. Pani Gebhardt protestuje wprawdzie przeciwko daniu KE takiej władzy, ale deklaracje największego ugrupowania PE, chadeków (EPP-ED), wskazują, że jest osamotniona.
Brytyjski konserwatysta z EPP-ED Malcolm Harbour, który był współautorem kompromisowego kształtu dyrektywy, przestrzegł we wtorek przed dalszymi zmianami. "Musimy być bardzo ostrożni. Nie zaakceptujemy poprawek dotyczących sedna projektu" - oświadczył.
Do 23 października będą trwały intensywne negocjacje między PE a reprezentującą kraje członkowskie Finlandią, tak by z góry było wiadomo, że ewentualne zmiany wprowadzone przez eurodeputowanych będą do przyjęcia dla rządów.
Obserwatorzy są zgodni, że im mniej poprawek do obecnego projektu, tym większa szansa na kompromis i ostateczne przyjęcie dyrektywy przed końcem fińskiego przewodnictwa, po drugim czytaniu na forum plenarnym PE 13-16 listopada.
Polska protestuje przeciwko dalszemu rozwadnianiu dyrektywy, broniąc zwłaszcza zapisów dotyczących jej zakresu i klauzuli rewizyjnej. Także Wielka Brytania deklaruje, że nie chce nowych poprawek.
(PAP)
Michał Kot
"Gazeta Prawna" 2006-09-07
Autor: wa