Wolność ostatecznie oznacza zdolność bycia sobą
Treść
Dzisiejsze czytania z Pisma Świętego budzą u niektórych kontrowersje. Pan Jezus okazał się „niegrzeczny” w stosunku do swoich rodziców. Po pierwsze nic im nie powiedział, że zostaje w Jerozolimie, a jeszcze do tego miał do nich pretensję, że Go szukali! Można tak odczytać ten tekst i podobnie spojrzeć na postać św. Stanisława Kostki, którego wspomnienie obchodzimy. Spotykam czasem takie „gorszenie” się tekstem z Pisma Świętego. Skąd się ono bierze?
Przede wszystkim stąd, że patrzymy na te teksty przez pryzmat swoich przekonań o tym, co dobre i co złe lub niestosowne. Niestety, zapominamy, że nasze opinie są ograniczone i wynikają z określonego sposobu patrzenia, ograniczonego do doczesności i naszej aktualnej kultury. To, co dobre lub złe, widzimy w horyzontalnej perspektywie. Bóg jednak stawia przed nami całkowicie inną perspektywę: wieczność i dziedzictwo w królestwie Boga (!), czego w istocie nie rozumiemy, chociaż o tym mówimy i w to wierzymy. Właśnie ze względu na tę perspektywę nie chodzi jedynie o „porządność” życia na świecie, ale o miłość i wierność Bogu. Przypomina się najważniejsze zalecenie Starego Testamentu: Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił (Pwt 6,4). Pan Jezus uzupełnia je przykazaniem miłości bliźniego jak siebie samego, aby to przykazanie nie było gołosłowne. Ale przecież miłość drugiego człowieka to pragnienie prawdziwego dobra dla niego, a tym jest ostatecznie życie w królestwie Bożym.
Dzisiejsze czytania liturgiczne: Mdr 4, 7-15 lub 1 J 2, 12-17; Łk 2, 41-52
Sam Pan Jezus mówi: Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien (Mt 10,37). Miłość Boga i miłość Jezusa jest ponad wszystko, jest czymś ostatecznym. W niej bowiem zawiera się życie. Ona rozstrzyga o naszym byciu lub nie na wieki.
W naszej codzienności możemy łatwo zagubić to ogólne ukierunkowanie. Wydaje się, że scena z dzisiejszej Ewangelii oraz postać św. Stanisława przypominają nam o tej zasadniczej prawdzie. Jest ona jednocześnie fundamentem naszej wolności i tożsamości. Bo wolność ostatecznie oznacza zdolność bycia sobą takim, jakim jestem, czyli takim, jakiego mnie stworzył i powołał Bóg. Jeżeli mi coś uniemożliwia realizację własnej drogi zgodnej z Bożym zamysłem, jest to niewola nawet wówczas, gdy jest nią miłość ojca i matki, jedna z najwspanialszych i najważniejszych wartości ziemskich potwierdzonych Bożym przykazaniem.
Oczywiście zwykle miłość Boga idzie w parze z posłuszeństwem rodzicom. Ale nie zawsze. Wybór św. Stanisława był determinacją i moralnym dylematem. On nie miał pewności, że dobrze postępuje. Miał takie przeświadczenie, które zawierzył Bogu. Dopiero po owocach można było rozpoznać prawdziwą wartość czynu. Aby podjąć coś, co nie zgadza się ze zwykłymi przekonaniami, trzeba mieć bardzo mocne przeświadczenie wynikające z autentycznego kontaktu z Bogiem przez modlitwę.
Na zakończenie mowy o mądrości krzyża z 1. Listu do Koryntian św. Paweł pisze:
Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha. Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony (1 Kor 2,12–15).
Komentarze liturgiczne na każdy dzień roku –zerknij tutaj i wybierz to, co najbardziej cię interesuje
Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi
Źródło: ps-po.pl, 18 września 2015
Autor: mj