Wolne zamiast okupacji
Treść
Pracownicy Wyborowej SA w Poznaniu zastali wczoraj zamknięte drzwi przedsiębiorstwa. Tym razem zarząd firmy nie podał żadnych przyczyn wstrzymania produkcji, wcześniej uniemożliwiał pracownikom podjęcie pracy, tłumacząc to "wprowadzonymi dniami wolnymi". W niedzielę setki byłych i obecnych pracowników Wyborowej, ich rodzin i zwykłych poznaniaków modliło się na specjalnej Mszy Świętej w intencji tych, którym grożą zbiorowe zwolnienia z pracy.
Nadal trwa głodówka dziewięciu pracowników Wyborowej. Kolejny dzień dwustu poznańskich pracowników protestowało też wczoraj przeciwko zwolnieniom, a zakład pozostawał w wyniku decyzji zarządu spółki zamknięty. - Nie mam pojęcia, do czego zmierza zarząd i dlaczego zakład stoi zamknięty. Nie pojawił się żaden z przedstawicieli zarządu z wyjątkiem dyrektora ds. zasobów ludzkich, który usiłował pracownikom wręczyć wypowiedzenia pracy - powiedziała nam Włodzimira Hantkiewicz-Szmidt, szefowa branżowego związku zawodowego w Wyborowej SA w Poznaniu.
Przez prawie cały ubiegły tydzień pracownicy Wyborowej, którzy chcieli rozpocząć strajk okupacyjny, nie mogli dotrzeć do swoich miejsc pracy. Wiceprezes zarządu Wyborowej SA w Poznaniu Andrzej Szumowski poinformował dziennikarzy, że do końca tygodnia wprowadza się płatne dni wolne. Wczoraj natomiast nie było żadnego komunikatu dla pracowników - ponad sto osób, które przyszły do pracy, stało pod zamkniętymi drzwiami budynku.
- Zarząd chce uniknąć strajku okupacyjnego, który rozpocząłby się w momencie naszego wejścia do środka. Jednak zamykając firmę, wstrzymując produkcję, sam naraża przedsiębiorstwo na olbrzymie straty, co można uznać za działanie na szkodę firmy. Zresztą nie pierwsze w przypadku tego zarządu - mówili rozgoryczeni pracownicy Wyborowej, którzy kolejny dzień pikietowali biurowiec przedsiębiorstwa.
Dzień wcześniej, w niedzielne popołudnie, pod budynkami Wyborowej SA zebrały się setki ludzi: byłych i obecnych pracowników dawnego Polmosu Poznań oraz zwykłych mieszkańców Poznania, którzy wzięli udział we Mszy Świętej w intencji zatrudnionych w Wyborowej, odprawionej przez ks. Tadeusza Magasa, kapelana ludzi pracy w Poznaniu. - Mam ogromny szacunek dla tych, którzy głodują w imię wyższych wartości. Wiem, że walczycie nie tylko o wasz zakład pracy, ale i o Polskę, o tych wszystkich, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji - mówił ks. Tadeusz Magas. - My idziemy za Chrystusem ze swoimi krzyżami. Módlmy się też za tych, którzy wpędzili was w kłopoty - zaznaczył.
W Wyborowej SA trwa konflikt między związkami zawodowymi i zarządem, który chce zwolnić 119 pracowników z liczącej 230 osób załogi poznańskich zakładów. W Poznaniu i Warszawie firma łącznie zatrudnia 338 osób. W ubiegły poniedziałek zarząd firmy rozpoczął procedurę zwolnień grupowych, dotychczas wypowiedzenia otrzymało kilkadziesiąt osób. Przedstawiciele zarządu firmy Wyborowa SA lekceważąco traktują codzienne pikiety pracowników, choć w rozmowach z mediami zapewniają, że są gotowi do dalszych negocjacji. Tymczasem to właśnie zarząd firmy zerwał wcześniejsze rozmowy, jakie prowadzone były z udziałem mediatora. Według zarządu, powodem zwolnień jest rzekomo konieczność obniżenia kosztów produkcji. Oprócz przeprowadzenia zwolnień grupowych chce on też zmienić system wynagradzania pozostałych pracowników. Związkowcy nie zgadzają się na żadne zwolnienia. Chcą także tak zmienić zapisy Zakładowego Układu Pracy, aby zachować gwarancję wynagrodzenia oraz tak skonstruowanego programu dobrowolnych odejść, aby każdy z pracowników mógł otrzymać 19-miesięczną odprawę. Jeszcze przed czterema laty, w momencie prywatyzacji, poznański Polmos należał do wiodących zakładów monopolowych w kraju. Sytuacja się zmieniła, gdy właścicielem firmy stał się francuski koncern Pernod Ricard. Od tego czasu Wyborowa SA traci udziały na rynku, zarząd zaś systematycznie zwalnia pracowników firmy. Zdaniem związkowców z Wyborowej, francuski inwestor dąży do zamknięcia polskiego przedsiębiorstwa.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2005-09-06
Autor: ab