Wolna sprzedaż z łapówkami?
Treść
Dzisiaj wchodzi w życie nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, której jednym z głównych celów jest ograniczenie korupcji w handlu lekami. Firmy farmaceutyczne na razie wstrzymują akcje rabatowe w aptekach, ale nie dotyczy to leków w wolnej sprzedaży. A prawnicy myślą o tym, w jaki sposób obejść nawet te zakazy, które parlamentarzyści wpisali do ustawy.
Zgodnie z ustawą, producenci leków, hurtownie nie mogą wypłacać różnych gratyfikacji finansowych czy rabatów aptekom, aby zachęcić je do zwiększania sprzedaży leków refundowanych. Taki zakaz wpisano do ustawy również w stosunku do lekarzy i felczerów. Dlatego wiele promocji zostanie wstrzymanych, nie będzie też w sprzedaży leków "za 1 grosz". Rządowi i posłom chodziło o to, aby nie tylko ukrócić korupcję w sektorze farmaceutycznym, ale też zakończyć niezdrową konkurencję i walkę na rabaty.
Tajemnicą poliszynela jest to, że koncerny farmaceutyczne przy pomocy pieniędzy i prezentów rzeczowych namawiają lekarzy do przepisywania swoich specyfików. Z kolei apteki, które sprzedają duże ilości ich medykamentów i mają dobre układy z producentami i hurtownikami, mogą liczyć na korzystne rabaty. Wówczas ceny leków w takiej aptece są niższe niż u konkurencji. Teraz takie praktyki mają być karane więzieniem, nawet do pięciu lat.
Gdy tylko ustawa została uchwalona pod koniec sierpnia, branża zaczęła analizować jej skutki. Producenci i hurtownicy zaczęli rozsyłać do swoich odbiorców listy z informacjami, że od 29 września wszelkie "działania prosprzedażowe" zostają wstrzymane. Ale jednocześnie w pismach zawarto zastrzeżenia, że te obostrzenia nie dotyczą "leków z segmentu OTC", czyli medykamentów sprzedawanych na wolnym rynku.
- Wstrzymane mamy rabaty na leki, do których dopłaca Narodowy Fundusz Zdrowia, ale utrzymane są promocje i upusty na preparaty sprzedawane bez recepty lub pełnopłatne - wyjaśnia Anna Rutkowska, farmaceuta w jednej z warszawskich aptek.
Pracownik firmy farmaceutycznej powiedział nam, prosząc o niepodawanie nazwiska, że ustawa jeśli nawet ukróci korupcję, to tylko w wąskim zakresie.
- Większość rynku stanowi sprzedaż leków OTC, do których budżet nie dopłaca. Na nich też osiągamy ogromne zyski. I na pewno nadal będziemy stosować różne sposoby, aby namawiać lekarzy do ich przepisywania chorym - mówi. - Nie można więc wykluczyć, że będzie przy tej okazji dalej dochodziło do korupcji - dodaje.
Jak udało nam się dowiedzieć od osoby związanej z farmacją, sztaby prawników debatują już od dawna nad sposobami ominięcia nawet tych zapisów antykorupcyjnych, które się tam znalazły. I podobno już jakieś pomysły mają, jednak ze zrozumiałych względów się tym nie chwalą. - Przez kilka miesięcy będzie względny spokój, a jak sprawa przycichnie, to dawne praktyki znowu wrócą - usłyszeliśmy od naszego rozmówcy. - Tym bardziej, że przez wielu ekspertów prawnych ta ustawa jest uważana za prawo pełne luk, niejasności, nieprecyzyjnych sformułowań, które można będzie wykorzystać - dodaje.
Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha jest przekonany, że ustawa będzie jednak skuteczna, gdyż ukróci korupcję. Nie można było tych przepisów rozszerzać na wszystkie medykamenty. - W ustawie wpisaliśmy tylko kwestie dotyczące leków refundowanych, bo nie można regulować całego rynku. Państwo ma prawo ingerować tam, gdzie są wydawane publiczne pieniądze. Ale jestem przekonany, że także w segmencie leków OTC sytuacja ulegnie poprawie - powiedział nam wiceminister Piecha. Dodał, że łatwiej będzie też walczyć z korupcją w handlu lekami pełnopłatnymi, ale wypisywanymi na receptę.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2007-09-29
Autor: mj