Wokół kary śmierci Komentarz
Treść
Zapowiedź starań o przywrócenie kary śmierci przedstawiona przez  prezesa PiS wywołała lawinę dyskusji. Warto zauważyć sam kontekst  sporu. A właściwie jego brak. To bodaj pierwszy taki przypadek, gdy  temat kary śmierci pojawia się nie w kontekście drastycznych zbrodni,  które wywołują emocje zemsty, ani w kontekście wyborczym, gdy pozyskuje  się elektorat mniej lub bardziej trafnymi propozycjami. 
Chciałoby się powiedzieć - ten brak emocji powinien sprzyjać  merytorycznej dyskusji. Jednak mimo braku kontekstu zbrodni emocje budzi  oczywiście sama osoba prezesa PiS. To chyba dlatego natychmiast  zmobilizowano siły "katechistów" i "promotorów życia", by zastanowić się  nad zgodnością propozycji przywrócenia kary śmierci z nauczaniem  Kościoła. Nie ukrywam, że ten fakt mnie zastanawia. Dlaczego ci sami  czytelnicy Katechizmu i znawcy Kościoła i jego nauczania nie  przepytywali biskupów polskich na temat wartości krzyża, szarganego w  swoim czasie na Krakowskim Przedmieściu? Dlaczego nie przepytywano  biskupów, teologów w sprawie opinii na temat godziwości tak zwanej  "zmiany płci" czy moralnej oceny prostytucji? Dlaczego w Katechizmie nie  szukano nauczania dotyczącego miłości Ojczyzny utożsamianej dzisiaj  przez tych samych często przedstawicieli "opinii" z faszyzmem?
Jako punkt wyjścia tej dyskusji warto przywołać zdanie, które pojawiło  się w pierwszej edycji Katechizmu: "Ochrona wspólnego dobra  społeczeństwa domaga się unieszkodliwienia napastnika. Z tej racji  tradycyjne nauczanie Kościoła uznało za uzasadnione prawo i obowiązek  prawowitej władzy publicznej do wymierzania kar odpowiednich do ciężaru  przestępstwa, nie wykluczając kary śmierci w przypadkach najwyższej wagi  (nr 2266). Skąd wynika ten tradycyjny pogląd Kościoła? Z zasady  uprawnionej obrony! W sytuacji realnego zagrożenia, po wyczerpaniu  innych możliwych środków (obezwładnienie agresora, ucieczka,  negocjacje), mam prawo, broniąc własnego życia - zabić agresora. Jest to  efekt owej uprawnionej obrony. Idąc tym tropem, Kościół przez wieki  akceptował tzw. wojnę sprawiedliwą, zabójstwo tyrana czy karę śmierci.  Wyrazem tego stanowiska stał się pierwotny zapis w pierwszej edycji  Katechizmu. 
Jan Paweł II zakwestionował bezwzględną konieczność stosowania kary  śmierci. Zarówno bowiem ona, jak i koncepcja tzw. wojny sprawiedliwej  zakładała podejmowanie tych drastycznych działań w sytuacji, gdy  wyczerpano wszystkie inne możliwe środki służące zaradzeniu problemowi.  Pius XII, widząc problemy wynikające z niewyczerpania owych środków, a  także z faktu, że działania wojenne, przy stosowaniu broni masowego  rażenia traciły swój pierwotny charakter precyzyjnie określonej obrony  własnej, odrzucił praktycznie doktrynę wojny sprawiedliwej. Jan Paweł II  podważył natomiast mocno konieczność stosowania tej kary - ze względu  na "coraz lepszą organizację instytucji penitencjarnych". 
Po tym numerze encykliki zmieniono wzmiankowane fragmenty Katechizmu.  Całość passusu poświęconego karze śmierci nawiązuje wyraźnie do myśli  Jana Pawła II: "Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi  dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego,  kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy,  przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy "są bardzo  rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale" (nr 2267).
Można zatem powiedzieć, że Kościół jednoznacznie wyznacza kierunek  wskazujący na zastąpienie kary śmierci innymi formami kary, które są na  miarę szacunku dla dobra wspólnego społeczeństwa i na miarę godności  życia ludzkiego. Zniesienie kary śmierci powinno stać się zatem  normatywnym ideałem. 
To jest określenie kierunku. 
A przy okazji warto poczytać cały ten fragment Katechizmu na temat i  aborcji, i eutanazji, i eksperymentów medycznych... Są nie mniej ważne.
ks. prof. Paweł Bortkiewicz
Nasz Dziennik Środa, 30 listopada 2011, Nr 278 (4209)
Autor: au