Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wojskowy Sąd Garnizonowy w Warszawie przesłuchał wczoraj dzieci generałów: Stanisława Tatara i Stefana Mossora oraz pułkownika Mariana Utnika

Treść

Minęło około pół roku, zanim żona generała Tatara uzyskała informację, co się z dzieje z jej mężem - zeznała przed sądem Hanna Tatar-Zaczeniuk, córka generała. Po zatrzymaniu ojca pani Hanna wraz z matką miały zakaz wychodzenia z domu przez trzy tygodnie. Natomiast osoby, które chciały się z nimi spotkać w tym czasie, były zatrzymywane. Córka generała poinformowała również, że wraz z matką przesiedlono je do lokalu, w którym zajmowały jeden pokój. Oceniając stan zdrowia ojca, stwierdziła, że po opuszczeniu więzienia był wyniszczony i miał rozedmę płuc. Przed sądem garnizonowym odbyła się wczoraj kolejna rozprawa w procesie czterech stalinowskich śledczych oskarżonych o znęcanie się nad oficerami Wojska Polskiego na przełomie lat 40. i 50.
W domach poszkodowanych oficerów nie rozmawiano wiele albo wcale (tak było w przypadku płk. Utnika) o tamtych wydarzeniach. Interesujące jest to, że córka płk. Utnika, Anna, dowiedziała się o wszystkim z publikacji, które ukazały się po 1990 roku. - Z ojcem nigdy na ten temat nie rozmawiałam - powiedziała w trakcie rozprawy. Poinformowała również o tym, że jej rodzina z "powodu nazwiska" miała w tamtym okresie różnego rodzaju kłopoty, np. matka będąca nauczycielką i pracująca w bibliotece została przeniesiona do pracy w zakładzie szewskim.
Syn generała Mossora, Roman, zeznał, że pamięta jedną rozmowę z ojcem, kiedy to w wyniku bólu kręgosłupa, powiedział, że niezwykle doskwierały mu przesłuchania w czasie śledztwa. Musiał w owym czasie siedzieć nieruchomo na stołku, co powodowało trudny do zniesienia ból. Jednak, jak stwierdził Roman Mossor, była to incydentalna informacja; ojciec jego trzymał się bowiem zasady, aby nie wtajemniczać dzieci zarówno w sprawę procesu, jak i więzienia. Podobnie było z matką, która dysponowała tylko ograniczoną wiedzą. Syn generała powiedział, że pamięta płacz matki w momencie aresztowania ojca oraz to, że szybko znaleźli się w lesie w miejscowości Wiśniowa Góra. Zostali tam przesiedleni i mieszkali przez 6 lat w bardzo ciężkich warunkach.
Roman Mossor powiedział, że zdrowie jego ojca zostało zrujnowane w więzieniu. W chwili śmierci Stefan Mossor miał 61 lat. Wypuszczono go, bo obawiano się śmierci generała, który przeszedł w więzieniu zawał serca. - Przeżycia emocjonalne, których doświadczył, musiały mieć ewidentny wpływ na jego zdrowie i przedwczesną śmierć - dodał Roman Mossor.
Kolejna rozprawa odbędzie się 18 października.
Jacek Sądej

"Nasz Dziennik" 2006-10-05

Autor: wa