Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wojskowi sprawdzą wojskowych

Treść

O kolejne trzy miesiące przedłużyła Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Warszawie mające się skończyć wczoraj śledztwo w sprawie sprzedaży przez Wojskową Agencję Mieszkaniową (WAM) po znacznie zaniżonej cenie mieszkań Ministerstwa Obrony Narodowej. Śledztwo ma wyjaśnić, czy w okresie od grudnia 1996 r. do sierpnia 2005 r. przy zawieraniu umów najmu i sprzedaży mieszkań z zasobów MON doszło do przekroczenia uprawnień na szczytach tego resortu oraz przez pracowników oddziału regionalnego WAM w Warszawie.

W śledztwie, które prowadzone jest od września ub.r., prokuratura ma wyjaśnić, czy doszło do przekroczenia uprawnień przez ministra obrony narodowej, sekretarza stanu w MON oraz pracowników oddziału regionalnego WAM w Warszawie przy zawieraniu umów najmu i sprzedaży mieszkań z zasobów MON. Jak wcześniej podawała PAP, nieprawidłowości wyszły na jaw po analizie prawnej przeprowadzonej przez departament kontroli i pełnomocnika MON ds. procedur antykorupcyjnych. Kontrola dotyczyła procedury przydzielania mieszkań "w sytuacjach szczególnych". Przeprowadzone analizy wykazały, że do rażących nieprawidłowości miało dojść w trzech przypadkach, kiedy zapadła zgoda na zawarcie umowy najmu na czas nieokreślony. Pierwszy - za zgodą ministra Stanisława Dobrzańskiego - miał miejsce w 1997 r. i dotyczył ówczesnego podsekretarza stanu w MON Krzysztofa Węgrzyna. Drugi, w 2004 r. - za zgodą wiceministra Janusza Zemkego - dotyczył jego doradcy Jerzego Woźniaka oraz ówczesnego dyrektora departamentu infrastruktury MON Henryka Grobelnego. Wszyscy trzej mieli otrzymać kwatery funkcyjne na czas piastowania stanowisk. Zgoda na zawarcie umowy najmu na czas nieokreślony umożliwiła im w sierpniu 2005 r. wykupienie zajmowanych mieszkań z 90-procentową bonifikatą. Od WAM wart 600 tys. zł 120-metrowy apartament w centrum Warszawy za 420 tys. zł miał kupić także były premier Jan Krzysztof Bielecki.
Śledztwo po doniesieniu MON wszczęła w 2006 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Postępowanie było w fazie rozwojowej, jednak nikomu nie postawiono zarzutów. - Kiedy okazało się, że część osób, co do których można było rozważyć zarzuty, była w tym czasie zawodowymi pracownikami wojska, sprawa zgodnie z przepisami została przekazana w sierpniu br. do Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Warszawie, która jest uprawniona do realizacji tego rodzaju zadań - powiedziała nam Elżbieta Kosior, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. Z kolei Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Warszawie przedłużyła śledztwo do 13 grudnia. Jak poinformował nas ppłk Ireneusz Szeląg, wojskowy prokurator garnizonowy w Warszawie, w gestii prokuratorów wojskowych sprawa jest zaledwie od kilku dni. - Przeprowadziliśmy analizę materiału dowodowego, omówiliśmy także plan przyszłych zamierzeń. Wystąpiliśmy również z pismami do instytucji o udostępnienie określonych dokumentów. Postępowanie toczy się w sprawie i na razie nikomu nie postawiliśmy zarzutów popełnienia przestępstwa - wyjaśnia prokurator Szeląg.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2007-09-14

Autor: wa