Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wojska Kadafiego odbiły Adżdabiję i Zuwarę

Treść

W ramach prowadzonej przez wojska wierne Muammarowi Kadafiemu ofensywy na wschodzie kraju libijskie lotnictwo zbombardowało wczoraj zajęte przez rebeliantów miasto Adżdabija. Chwilę później żołnierze rozpoczęli szturm na miasto Zuwara, które od końca lutego znajduje się w rękach przeciwników libijskiego dyktatora.
- Samoloty nadleciały czterokrotnie i czterokrotnie zrzuciły bomby - powiedział w rozmowie z Agencją Reutera jeden z rebeliantów z Adżdabii leżącej około 140 km na południe od Bengazi. Także reporter agencji podkreślił, że widział dwa świeże kratery powstałe po eksplozjach w pobliżu posterunku rebeliantów przy zachodnim wjeździe do miasta. Chwilę później telewizja Al-Dżazira poinformowała, że siły Kadafiego uderzyły na leżące około 120 kilometrów na zachód od Trypolisu portowe miasto Zuwara, które od końca lutego znajduje się w rękach antyrządowych rebeliantów. Jak podkreśla w rozmowie z Agencją Reutera jeden z mieszkańców, siły Kadafiego "nadchodzą od wschodu, a także próbują dostać się do miasta od strony zachodniej i południowej" i w godzinach południowych były już około kilometra od centrum. W całym mieście trwają obecnie dramatyczne walki między siłami rządowymi a rebeliantami.
W ostatni weekend siły pułkownika Kadafiego posunęły się w zwycięskim marszu w kierunku Bengazi, które jest siedzibą władz rebeliantów na wschodzie kraju. Po pierwszych dniach euforii w Bengazi, drugim co do wielkości mieście Libii, coraz bardziej zaczyna być widoczny niepokój. Tymczasem jak zauważył wczoraj brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague, ewentualne zduszenie przez dyktatora rebelii i jego dalsze utrzymanie się u władzy będzie dla mieszkańców Libii "koszmarem". - Jeśli Kadafi nadal będzie w stanie kontrolować znaczną część terytorium [Libii], byłby to długi koszmar dla Libijczyków i przez jakiś czas byłby to kraj-parias - powiedział Hague w wywiadzie udzielonym radiu BBC. Szef brytyjskiego MSZ jest także zdania, iż światowe mocarstwa powinny rozważyć dostarczenie broni libijskim rebeliantom i muszą podjąć zdecydowane działania, które zapobiegną zdławieniu przez siły Muammara Kadafiego antyrządowej rebelii. Według niego, najwyższy czas, by podjąć decyzję o znaczącej międzynarodowej interwencji.
Podobnym pomysłom sprzeciwiają się jednak Rosja i Turcja, które ostrzegają światowe mocarstwa przed ingerencją w tym kraju. Zdaniem tureckiego premiera Recepa Tayyipa Erdogana, operacja NATO w Libii "będzie obciążona ryzykiem i mało pomocna". - Widzieliśmy na innych przykładach, że zagraniczne interwencje, zwłaszcza wojskowe, jedynie pogłębiają problem - zaznaczył Erdogan. Kreml nie wykluczył jednak ustanowienia nad Libią strefy zakazu lotów, zastrzegając, że wszelkie takie kroki muszą być podejmowane we współpracy z Radą Bezpieczeństwa ONZ, gdzie Rosja ma prawo weta. W odpowiedzi na rozwój sytuacji w Libii prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew wydał wczoraj także zakaz wjazdu do Rosji i prowadzenia na jej terytorium operacji finansowych zarówno dla libijskiego przywódcy, jak i członków jego rodziny.
W ubiegłym tygodniu sankcje przeciwko libijskiemu reżimowi rozszerzyła Unia Europejska, zamrażając aktywa pięciu instytucji finansowych reprezentujących reżim w Trypolisie oraz dopisując jedną osobę do listy 26 innych objętych zakazem wjazdu do UE.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2011-03-15

Autor: jc