Wojna o władzę na Ukrainie
Treść
Konfrontacja między rządzącym Ukrainą obozem prorosyjskich partii a tzw. pomarańczową opozycją przybiera coraz bardziej na sile. Lewicowa koalicja usiłuje zablokować poniedziałkową decyzję prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki o rozwiązaniu parlamentu. Premier Wiktor Janukowycz zagroził mu nawet przedterminowymi wyborami prezydenckimi.
Wojna o władzę prowadzona jest na razie metodami pokojowymi, ale zarówno w urzędach, jak i na ulicy. Wczoraj od rana demonstrowali w Kijowie zwolennicy koalicji. Ukraińskie służby bezpieczeństwa zostały postawione w stan pogotowia.
Szefowa frakcji parlamentarnej rządzącej Partii Regionów Ukrainy Raisa Bohatyriowa skierowała podanie do Trybunału Konstytucyjnego o ogłoszenie w trybie przyśpieszonym werdyktu w sprawie konstytucyjności dekretu prezydenckiego o rozwiązaniu parlamentu V kadencji i rozpisaniu 27 maja bieżącego roku nowych wyborów.
Koalicja podjęła też próbę rozwiązania decyzją parlamentu Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) na czele z Jarosławem Dawydowyczem i powołania "starej", z okresu reżimu prezydenta Kuczmy, na czele ze skompromitowanym Serhijem Kiwałowem. Prawnik i konstytucjonalista Wiktor Musijaka ocenił w audycji ukraińskiego Radia Era, że takie działanie jest pospolitym łamaniem prawa ukraińskiego.
PRU i jej zwolennicy próbują również wzniecać demonstracje. Do Kijowa z obwodów wschodnich i południowych Ukrainy mają być skierowane tysięczne rzesze zwolenników Janukowycza. Okazuje się jednak, iż są to często ludzie wynajęci... Przy placu Niepodległości w Kijowie zwolennicy koalicji rządzącej cały dzień manifestowali wczoraj swoje poparcie dla władzy, ale nie za darmo... Jeden z młodych demonstrantów z niebiesko-białą flagą PRU przyznał, że za trzy godziny udziału w demonstracji otrzymuje 50 hrywien (10 USD). Tłumaczy, że jest studentem i "nie przelewa mu się", dlatego zrywy społeczne w stolicy Ukrainy pozwalają mu od czasu do czasu dorobić...
Opozycja - aby nie sprowokować starć - nie inspiruje na razie demonstracji własnych zwolenników. Mimo to relacje między obu obozami są napięte.
Szef ukraińskiego MSW Wasyl Cuszko oświadczył po spotkaniu z prezydentem, że sytuacja w kraju nie jest krytyczna, ale na wszelki wypadek ochrona obiektów o znaczeniu państwowym zostanie wzmocniona. Z kolei p.o. szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Walentyn Naływajczenko oświadczył, iż wszelkie próby zmiany statusu lub danych CKW będą traktowane przez SBU jako zamach na ład konstytucyjny kraju. Minister obrony Ukrainy Anatolij Hrycenko w wywiadzie dla "Ukraińskich Nowyn" stwierdził, że ukraińskie siły zbrojne będą podporządkowane wyłącznie prezydentowi Juszczence jako naczelnemu dowódcy.
Oceniając sytuację polityczną na Ukrainie po decyzji prezydenta, niezależny politolog ukraiński Ołeksandr Majstrenko powiedział "Naszemu Dziennikowi", że obecnie Ukraina jest podzielona przez oligarchów wszystkich znaczących opcji politycznych. - Zarówno ci z lewa, jak i ci z prawa nie dbają o elementarne potrzeby narodu ukraińskiego, lecz obchodzą ich wyłącznie własne, często niezgodne z prawem interesy i zachowanie ogromnych majątków. Z kolei naród w większości jest w stanie apatii po tym, jak "pomarańczowi" brutalnie podeptali nadzieję i wartości głoszone na placu Niepodległości w Kijowie po dojściu do władzy. W kraju, gdzie biedni są coraz biedniejsi, a bogaci - bogatsi, trudno mówić o kardynalnych zmianach - podkreśla Majstrenko. - Także brak elit politycznych w kraju nie napawa zbytnim optymizmem, bo nawet w nowym składzie parlamentu za sznurki decyzji politycznych będą pociągać ci sami oligarchowie.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
"Nasz Dziennik" 2007-04-04
Autor: wa
Tagi: ukraina