Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wojna na "kilka tygodni"?

Treść

Izraelskie myśliwce przeprowadziły wczoraj nad ranem dwa naloty na libańskie miasto Byblos, zamieszkałe w większości przez chrześcijan. Był to pierwszy od rozpoczęcia izraelskich ataków na Liban ostrzał tego miasta, znanego z wielu zabytków i wpisanego na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Lotnictwo izraelskie zbombardowało także w nocy z poniedziałku na wtorek koszary armii libańskiej w rejonie Bejrutu. Atakowane były czterokrotnie koszary Dżamhur, znajdujące się na wzgórzach otaczających Bejrut, oraz zlokalizowane na wybrzeżu koszary Kfarczima. Naloty spowodowały ofiary w ludziach. Wcześniej lotnictwo izraelskie atakowało bazę armii libańskiej Abde, na północnym odcinku wybrzeża morskiego, oraz bazę marynarki libańskiej w Trypolisie.
Zastępca naczelnego dowódcy armii izraelskiej Mosze Kaplinsky zapowiedział wczoraj, że izraelska ofensywa w Libanie zakończy się "w ciągu kilku tygodni (...) po zrealizowaniu celów akcji militarnej".
Oficjalnie najważniejszym celem Izraela jest wymuszenie zwolnienia porwanych żołnierzy i wstrzymania ostrzeliwania przez Hezbollah izraelskich terytoriów. Problem polega na tym, że obie strony inaczej widzą warunki spełnienia tego żądania. Izraelska minister spraw zagranicznych Cipi Liwni uważa, że organizacja ta powinna bez żadnych warunków wstępnych uwolnić dwu uprowadzonych izraelskich żołnierzy. Tymczasem Hezbollah domaga się najpierw bezwarunkowego wstrzymania ataków przez izraelską armię.
Wypowiedź Liwni była reakcją na wcześniejsze ogłoszenie przez izraelskiego ministra bezpieczeństwa publicznego Abrahama Dichtera, że nie wyklucza możliwości nawiązania przez Izrael negocjacji w sprawie zwolnienia libańskich więźniów. Słowa te zostały przyjęte jako zapowiedź zmiany stanowiska Izraela, który do tej pory kategorycznie odrzucał ofertę Hezbollahu w sprawie wymiany libańskich więźniów na porwanych izraelskich żołnierzy.
Przebywający w Izraelu główny negocjator ONZ ds. bliskowschodnich Terje Roed-Larsen stwierdził, że "dyplomatyczne inicjatywy" pomiędzy Izraelem a Hezbollahem mogłyby zaowocować zawieszeniem działań wojennych. Jednak Hezbollah odrzucił międzynarodowe propozycje rozejmu jako "izraelskie warunki" i oskarżył zagranicznych wysłanników o umożliwianie Izraelowi zyskania czasu na kontynuowanie ofensywy w celu zmuszenia Libanu do poddania się.
Należąca do tej organizacji stacja telewizyjna Al-Manar zapowiedziała dalsze ataki rakietowe na Izrael. Według przedstawiciela armii tego kraju, w poniedziałek wieczorem Hezbollah wystrzelił w ciągu kilku minut ponad 40 rakiet typu katiusza. Jeden z pocisków wybuchł w pobliżu szpitala w mieście Safed, raniąc 5 osób, w tym jedną poważnie. Pozostałe rakiety trafiły w portowe miasto Hajfa.
BM, PAP, Reuters

"Nasz Dziennik" 2006-07-19

Autor: wa