"Wojna domowa" na peryferiach Paryża
Treść
Siódmą noc z rzędu trwały zamieszki na paryskich przedmieściach. Niektórzy francuscy policjanci mówią nawet o "wojnie domowej" na peryferiach stolicy. Władze szukają sposobów zdławienia rebelii.
W nocy ze środy na czwartek niepokoje objęły dziewięć punktów na północ i na wschód od Paryża, zamieszkałych głównie przez społeczność imigrancką. Podpalono co najmniej 40 samochodów, 2 autobusy, zdemolowano 2 szkoły, pocztę i centrum handlowe. Na ulicach płonęły śmieci. Policja kilkakrotnie starła się z grupami młodych wandali w prefekturze Seine-Saint-Denis. Demonstranci na kilka godzin zablokowali komendę policji w Aulnay-sous-Bois.
Sytuacja na paryskich przedmieściach była tematem nadzwyczajnego posiedzenia francuskiego rządu, zwołanego w środę wieczorem. Związek zawodowy policjantów uznał niepokoje na peryferiach Paryża za "wojnę domową" i zaapelował do szefa resortu spraw wewnętrznych Nicolasa Sarkozy'ego o wprowadzenie godziny policyjnej w strefach zajść.
Sarkozy jest obwiniany o podgrzewanie i tak napiętej atmosfery swymi ostrymi słowami i metodami. W poniedziałek nakazał wzmocnienie policji w "trudnych" miejscowościach i skierowanie tam funkcjonariuszy w cywilu, aby zidentyfikowali podżegaczy do zamieszek.
WP, PAP
"Nasz Dziennik" 2005-11-04
Autor: ab