Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wniosków jest mało z winy MSZ

Treść

Z Adamem Lipińskim, wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, posłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Jacek Dytkowski Jak Pan ocenia funkcjonowanie ustawy o Karcie Polaka? - Ta ustawa jest dokumentem, który nie ma jakichś zasadniczych wad. Wprowadziliśmy do niej ostatnio bardzo małe korekty dotyczące bezpaństwowców na Łotwie i Estonii i możliwości dochodzenia swego polskiego pochodzenia na podstawie szerszej bazy danych. Czy w przyszłości proponowałby Pan wprowadzenie do ustawy jakiejś zmiany? - Problem dotyczy m.in. tego, że uprawnienia dla posiadaczy Karty Polaka są zbyt małe. Jeszcze niedawno podnoszono zarzuty, że w wyniku działania tej ustawy Polskę zaleje fala Polaków ze Wschodu i budżet może tego nie wytrzymać. Zalecono więc wstrzemięźliwość w tej sprawie, do czego się w pewnej mierze dostosowaliśmy. Można się więc oczywiście próbować zastanawiać, czy nie zwiększyć nieco tych uprawnień, jakie niesie ze sobą ustawa. Druga sprawa dotyczy tego, że Karta nie obejmuje swym działaniem Polaków na całym świecie, tylko mieszkających w krajach byłego ZSRS. Więc można się tutaj też zastanawiać, czy nie rozszerzyć jej działania na cały świat, przy czym należy pamiętać, że Karta nie była w jakiś szczególny sposób oczekiwana przez tamtych Polaków. Uprawnienia, które ona daje, nie są im aż tak bardzo potrzebne, ale oczywiście jeżeli byłyby tego typu postulaty - możemy się do nich przychylić, przy czym znacznie zwiększy to koszty realizacji tej ustawy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych sygnalizuje niewielkie zainteresowanie Kartą Polaka na Wschodzie... - Są wysuwane takie argumenty, że skoro jest mało złożonych wniosków, to z pewnością zainteresowanie Kartą jest niewielkie, więc nie spełnia ona oczekiwań. To jedno wielkie nieporozumienie bądź kłamstwo. Złożonych jest mało wniosków z tych względów, że MSZ stosuje procedury zaporowe przy wyrażaniu zgody na nadanie Karty Polaka. To jest główny problem, a nie złożenie niewielkiej ilości wniosków. Procedura wygląda w ten sposób, że Polak X w państwie Y musi dodzwonić się do konsulatu, aby się umówić na rozmowę z konsulem, i dopiero w trakcie tego spotkania można złożyć wspomniany wniosek. Zatem mała liczba złożonych wniosków nie wynika z tego, że Karta jest mało atrakcyjna dla Polaków na Wschodzie, ale z tego, iż dodzwonienie się do konsulatu jest prawie niemożliwe. Nawet gdy ktoś się jednak dodzwoni, to uzyskuje termin spotkania z konsulem np. za osiem miesięcy. Efekt jest taki, że tych wniosków jest rzeczywiście bardzo mało, ale używanie tego argumentu przeciwko KP jest całkowicie bałamutne. Proponowaliśmy szereg rozwiązań polegających m.in. na uruchomieniu większej liczby konsuli - może powinni oni też szybciej te sprawy załatwiać, czy punktów telefonicznych itd. Jednakże jednym z takich najprostszych jest przekazanie - co można wykonać rozporządzeniem - kompetencji dotyczących gromadzenia dokumentacji ubiegających się o Kartę Polaka organizacjom pozarządowym, które mają swoje agendy na Wschodzie: Stowarzyszeniu "Wspólnota Polska" i Fundacji "Pomoc Polakom na Wschodzie". Między innymi Michał Dworczyk, były doradca do spraw polonijnych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, wyraża opinię, że gdyby uruchomić taką procedurę, wtedy liczba złożonych wniosków zwiększyłaby się piętnastokrotnie w najbliższym czasie. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-09-25

Autor: wa