Włosi poddali życie pod głosowanie
Treść
We Włoszech rozpoczęło się wczoraj dwudniowe referendum w sprawie liberalizacji uchwalonej w zeszłym roku ustawy o sztucznym zapłodnieniu i zakazie badań nad embrionami ludzkimi. Włoscy biskupi wzywali do bojkotu plebiscytu. Jeśli Włosi posłuchają ich apelu, z braku frekwencji jego wynik nie będzie ważny. Oznaczałoby to obowiązywanie dotychczasowej ustawy, która, choć niedoskonała, nie zezwala na dokonywanie eksperymentów medycznych na dzieciach w embrionalnym stadium rozwoju.
Głosowanie ma się zakończyć dziś o godz. 15.00. Referendum poprzedziła trwająca kilka miesięcy gorąca dyskusja na temat czterech artykułów ustawy o sztucznym zapłodnieniu: przepisu, który zabrania wszelkich eksperymentów na embrionach ludzkich oraz na pobranych od nich komórkach macierzystych, zasięgu sztucznego zapłodnienia, do którego obecnie prawo mają tylko pary bezpłodne, przepisu przyznającego dziecku w embrionalnym stadium rozwoju osobowość prawną i regulacji zakazującej wykorzystywania materiału genetycznego pobranego od osób trzecich.
Z inicjatywą przeprowadzenia plebiscyt u wystąpiły środowiska libertyńskie, które chcą go uczynić kolejnym etapem w przekształcaniu Włoch w "państwo postępowe", co w praktyce oznacza degenerowanie go.
By temu zapobiec, włoscy biskupi od wielu dni apelują o bojkot referendum, licząc, że zostanie ono unieważnione z powodu zbyt niskiej frekwencji.
Wczoraj do południa, a więc w ciągu pierwszych czterech godzin referendum, frekwencja wyniosła zaledwie 4,6 procent - poinformowało włoskie MSW. Aby referendum było ważne, musi w nim wziąć udział w sumie ponad 50 proc. uprawnionych do głosowania.
BM, PAP
"Nasz Dziennik" 2005-06-13
Autor: ab