Właściwy sens modlitwy serca
Treść
W sercu wybieramy życie lub śmierć, w ten sposób wybieramy siebie. Nie jesteśmy jeszcze sobą, ale stajemy się sobą przez nasze wybory. Jeżeli wybierzemy kłamstwo, które, jak nam się wydaje, upraszcza nam drogę do celu, stajemy się kłamcami. Jeżeli mówimy prawdę, która często nas dużo kosztuje, jesteśmy ludźmi wiarygodnymi. Ten proces stawania się, wybierania swojej tożsamości, nie ogranicza się tylko do wyborów moralnych. Kiedy wybieramy określony zawód, np. lekarza, prawnika, nauczyciela, wybieramy powołanie, współmałżonka, miejsce zamieszkania, itd. To wszystko nas bardzo konkretnie określa i nadaje nam tożsamość. Podobnie wybór swojego powołania czy partnera życiowego, wprowadza nas w określone relacje rodzinne, towarzyskie, sąsiedzkie itd., co daje nam określoną tożsamość w życiu społecznym. Podobnie wybory opcji politycznych, wspólnot różnego rodzaju, solidarności z określoną grupą ludzi itd.…
Niezmiernie ważnym dla nas odkryciem jest to, że myśli na nas przychodzą. Sami ich nie wymyślamy, podobnie jak w przypadku pogody, której sobie nie stwarzamy, ale jest nam ona dana. Oczywiście jesteśmy w stanie myśli prowokować lub ich unikać przez określone działania. Jednak, jak mówił ks. Józef Tischner, myśli na nas przychodzą i jako takie nie są nasze. One stają się nasze dopiero, kiedy je przyjmujemy i za nimi idziemy. Dotyczy to również emocji, wrażeń, przypomnień, wyobrażeń, pożądań. Mnisi nazywali to logismoi, czyli myślami. Niestety większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy! Dlatego też dosyć łatwo dają sobą sterować, mniemając, że sami coś wymyślili.
Myśli, uczucia, wspomnienia, pragnienia, lęki… przychodzące na nas mają bardzo różny charakter. Mogą być skierowane ku czemuś dobremu lub obojętnemu, ale często pobudzają nasze namiętności, skłaniając do złych czynów. W tym kontekście sztuka życia polega na umiejętności rozróżniania tych myśli i właściwym wyborze tego, co jest dobre a odrzuceniu tego, co złe. Kryterium „złe” i „dobre” nie można sprowadzić do wymiaru moralnego. Wybór odnosi się do czegoś bardziej fundamentalnego: do tego, co prowadzi nas do życia w jego pełni lub przeciwnie – to życie niszczy. Czasami myśli nie są moralnie złe, ale zabierają nam czas, który powinniśmy poświęcić naszym bliskim, na odpoczynek lub na modlitwę. Myśl sama w sobie dobra może przeszkadzać w realizacji podstawowego obowiązku, przez który sami się realizujemy i wówczas jest ona zła. Tym bardziej odnosi się to do myśli moralnie neutralnej.
Należy wyraźnie odróżnić myśli, które prowadzą nas na manowce, od tych, które nazywamy natchnieniami Ducha Świętego i prowadzą nas do naszej najgłębszej tożsamości. Myśli namiętne związane z pragnieniami zazwyczaj są wyraźne, głośne, narzucające się. Natomiast to, co przychodzi od Boga, zazwyczaj jest ciche i delikatne. Jest jak głos sumienia i raczej ma charakter pytania lub zaproszenia niż żądania spełnienia jakiegoś zamysłu. Te myśli pytają fundamentalnie: czy chcesz żyć? Kim jesteś, kiedy podejmiesz to działanie? Albo wzywają: chciej mieć sumienie. Mądrość polega na tym, żeby umieć usłyszeć te natchnienia i je w życiu podjąć. W tym kontekście bardzo trafnie brzmi sentencja ks. Józefa Tischnera mówiąca, że myślenie w istocie polega na skupieniu się na słuchaniu. W ten sposób dochodzi do prawdziwego poznania. Na ogół człowiek słyszy to, co chce usłyszeć – czyli zasadniczo myśli zgodne z namiętnościami. Jeżeli jest wrażliwy na to, co spotyka na świecie: bogactwo, sławę, znaczenie, władzę…, to będzie przyjmował myśli, które schlebiają tym namiętnościom. Natomiast kiedy człowiek chce usłyszeć głos sumienia, to znaczy, że musi się spotkać z głębokim milczeniem. Sumienie nie gada, sumienie milczy, jak mówił ks. Józef Tischner. Milcząc, jednak mówi więcej niż jakakolwiek gadanina.
Milczenie skupione na słuchaniu, o którym mówi Tischner, właściwie odpowiada istocie modlitwy. Modlitwa jest dialogiem z Bogiem. W każdym dialogu trzeba dać możliwość mówienia mądrzejszemu, a w relacji między nami a Bogiem nie ma wątpliwości, kto jest mądrzejszy. Natomiast zazwyczaj jesteśmy przyzwyczajeni do wypowiadania przed Bogiem naszych próśb, do swoistego koncertu życzeń podczas modlitwy, co kłóci się z powyższą zasadą. Modlitwa jako skupienie się na słuchaniu jest nastawiona na Boże słowo.
Oczywiście powinniśmy prosić o stosowne dobra dla siebie i innych. Mówi o tym sam Pan Jezus:
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna (J 16,23–24).
„Bóg pragnie, byśmy Go prosili”. Prośba niewątpliwie staje się sposobnością dla Boga, by nas obdarzyć czymś dobrym. Jednak modlitwa nie sprowadza się do modlitwy prośby. Istnieje wiele rodzajów modlitwy, odpowiednich do różnych sytuacji, w jakich się znajdujemy. Niemniej gdy chcemy mówić o modlitwie w jej najgłębszym sensie, to powinna polegać ona na skupieniu się na słuchaniu. Wsłuchując się w głos sumienia, które jest głosem Boga w naszym wnętrzu, jesteśmy w stanie odkryć prawdę o relacji Boga do nas, prawdę o nas samych i o tym, co rzeczywiście jest dobre dla nas, gdyż tego sami z siebie nie wiemy.
Fragment książki Droga w zawierzeniu. O autorze: Włodzimierz Zatorski OSB (ur. 1953) benedyktyn, fizyk, teolog, filozof. Ukończył studia z fizyki teoretycznej na Uniwersytecie Jagiellońskim (1980 r.) Od 1980 w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu, (śluby wieczyste złożył w 1984 r.). Założycieli wieloletni dyrektor Wydawnictwa Benedyktynów „Tyniec”. Od 2005 do 2009 przeor w Tyńcu, 2010-2013 mistrz nowicjatu. Od 2015 szafarz (ekonom) klasztoru. Od 2002 roku prefekt (opiekun) oblatów świeckich przy Opactwie w Tyńcu. Autor ponad 40 tytułów książkowych w tym 3 tytuły z zakresu duchowości lidera: Podstawy duchowości lidera (2011), Duchowość lidera. Wybrane zagadnienia (2014), Duchowe dylematy lidera (2017).
Źródło: ps-po.pl,
Autor: mj