Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Włamania, kradzieże, groźby

Treść

Zeznania Andrzeja Czyżewskiego są porażające - mówili posłowie z sejmowej komisji ds. PKN Orlen po zakończeniu czynności śledczych przeprowadzonych w minionym tygodniu w krakowskiej prokuraturze apelacyjnej. Przecieków do mediów było wyjątkowo mało. Być może dlatego nieznani sprawcy szukali informacji w mieszkaniu jednego z prokuratorów i laptopie posła Andrzeja Grzesika (Samoobrona).
Laptop członka komisji, a od ubiegłego tygodnia szefa sejmowej komisji ds. służb specjalnych, został skradziony wraz z samochodem w minioną sobotę. Poseł Andrzej Grzesik zostawił wszystkie rzeczy w aucie i jak sam mówi, tylko na chwilę wszedł do swojego biura poselskiego w centrum Katowic, potem z gośćmi do znajdującej się na parterze restauracji. Dziś wątpi, by złodziei skusił trzyletni volkswagen passat.
- W środku był laptop, który miałem ze sobą, a na którym robię wszystkie notatki związane z pracą w komisji śledczej i speckomisji, także projekt wstępnego raportu - mówi nam Grzesik.
Poseł dodaje, że jeszcze w weekend nie łączył kradzieży z pracami komisji.
- Ale gdy dowiedziałem się o kłopotach krakowskich prokuratorów, dotarło do mnie, że to mógł nie być przypadek - mówi.
O jakich kłopotach mowa? Otóż mniej więcej w tym samym czasie do mieszkania jednego z prokuratorów prowadzących sprawę mafii paliwowej i przesłuchujących Andrzeja Czyżewskiego ktoś się włamał. Jak się dowiedzieliśmy, nic nie zginęło, ale mieszkanie zostało splądrowane.
- Ktoś czegoś szukał, ale czego? - mówi wiceszef komisji śledczej Zbigniew Wassermann (PiS).
Niecodzienne zdarzenie spotkało jeszcze innego prokuratora, nadzorującego śledztwo w sprawie mafii paliwowej. Jemu z kolei wyłączono telefony. Po nawiązaniu kontaktu z operatorem telekomunikacyjnym okazało się, że nie istniały ku temu żadne powody i nie zrobił tego nikt uprawniony.
- Trzeba wyjaśnić te sprawy, bo już za dużo ich wokół komisji i spraw, które wyjaśnia - mówi Wassermann. Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od włamania do samochodu ministra Wiesława Kaczmarka w centrum Warszawy. Skradziono jedynie laptop znajdujący się w bagażniku. Potem było włamanie do domu byłego szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego i kradzież teczki z notesem byłego szefa Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zygmunta Kapusty. Co łączyło te sprawy? Wszyscy trzej podczas zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen przyznawali się do posiadania ważnych dowodów. Potem zaczęło się szykanowanie posłów - anonimowe groźby wysyłane albo SMS-em, albo listownie. We wszystkich sugerowano im, by dali sobie spokój z wyjaśnianiem tej sprawy. O tym, że nie były dziełem "wariatów", świadczą dwa fakty: niemal całkowity brak śladów, które ułatwiłyby policji znalezienie tropu, oraz powoływanie się na informacje dotyczące prywatnego życia posłów, często nieznane nawet ich współpracownikom.
- Mamy prawo wyciągać z tego wnioski i domagać się wyjaśnień - mówi Wassermann, który opowiada jeszcze jedną historię. Niedawno w jego rodzinnym Krakowie pojawiła się osoba "z kręgów organów ścigania" i niemal całkiem jawnie zbierała o nim informacje. Poseł zaalarmował prokuraturę - wkrótce osobnik zniknął z miasta.
W najbliższym czasie komisja ma spotkać się z prokuratorem generalnym Andrzejem Kalwasem i szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzejem Barcikowskim w celu wyjaśnienia niejasnych sytuacji wokół komisji. Ma to dotyczyć również faktu, że służby przez pół roku nie ostrzegły przewodniczącego Józefa Gruszki (PSL), że jego asystentem społecznym jest osoba podejrzewana o kontakty z wywiadem rosyjskim.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2005-03-22

Autor: ab