Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Władzy nie oddamy

Treść

To najwyższy rangą polityk rządzącej chadecji, który tak zdecydowanie opowiedział się przeciw budowaniu unijnego rządu gospodarczego. Seehofer stawia sprawę jasno: "Nie chcemy, aby Niemcy utraciły swoją suwerenność w dziedzinach finansowych i gospodarczych i po prostu przekazały ją w ręce unijne". Szef bawarskiej CSU podkreślił, że o takich sprawach jak pomoc finansowa dla innych państw powinien decydować parlament, czyli Bundestag i Bundesrat, a nie jakieś unijne gremia. Co prawda jednocześnie stwierdził, że w ogólnym zakresie wspiera działania Angeli Merkel w walce z kryzysem, ale niemieccy komentatorzy nie mają wątpliwości, że postawa szefa CSU wzmocni podczas głosowania w Bundestagu pozycję przeciwników ustawy o wzmocnieniu Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej. Tym bardziej że już teraz szef CSU zapowiada, iż w kwestii głosowania nad ustawą w klubie nie będzie obowiązywała żadna dyscyplina, chociaż ma nadzieję, że uzyska ona wymagane poparcie.

Także wśród niemieckich liberałów z FDP podnoszą się głosy przeciwko oddawaniu większych kompetencji Brukseli. Polityk tej partii i jej ekspert finansowy Frank Schaeffler stwierdził, że w przyszłości o zwiększaniu kompetencji UE powinien decydować naród w referendum. Jego zdaniem, to społeczeństwo powinno opowiedzieć się, czy chce, aby o jego losie rozstrzygali brukselscy urzędnicy. Z kolei inny z liberałów, eurodeputowany Aleksander Graf Lamsdorf, proponuje, aby w obecnym Parlamencie Europejskim wyodrębnić nowy twór, coś w rodzaju "parlamentu w parlamencie", do którego weszliby wszyscy przedstawiciele państw strefy euro. - Uważam, że konieczne jest, abyśmy stworzyli prawdziwy europarlament - stwierdził Lamsdorf. Jak twierdzi niemiecki polityk, znacznie ułatwiłoby to podejmowanie decyzji dla całego eurolandu, a jednocześnie nie byłby to żaden atak na suwerenność państw i ich parlamentów.

Waldemar Maszewski, Hamburg

Nasz Dziennik 2011-09-07

Autor: au